Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Partyizm, czyli o uprzedzeniach politycznych

Polityka dzieli ludzi. Rozpala do czerwoności emocje. To twierdzenie, które nie wymaga żadnych uzasadnień. Wystarczy włączyć dowolną stację informacyjną, otworzyć gazetę, czy odwiedzić portal internetowy, by przekonać się, że polityka to nie szachy. Niektóre ze sporów politycznych osiągają temperaturę wrzenia. Od jakiegoś czasu twierdzi się – trochę nieśmiało, jakby wstydliwie – że spory pomiędzy politykami różnych frakcji nie tylko polaryzują scenę polityczną, ale również dzielą społeczeństwo. Tworzą przepaść pomiędzy zwolennikami przeciwstawnych sił politycznych. Chciałoby się zapytać: jak bardzo dzielą i co z tego wynika?

Cass Sunstein, jeden z najbardziej wpływowych amerykańskich prawników, zapytał wprost: będąc Republikaninem miałbyś coś przeciwko, gdyby Twoja córka przyprowadziła do domu Demokratę? David Brooks, publicysta NYT, odnosząc się do tekstu Sunsteina i przywołując swoje doświadczenia doszedł do wniosku, że młodzi ludzie szukający pracy nie powinni zdradzać swoich afiliacji politycznych, bo tylko na tej podstawie można nie dostać upragnionej pracy. Niejako na potwierdzenie tych obaw Jonathan Chait, znany i ceniony publicysta w swoim artykule w NYMagazine potwierdza obawy swoich poprzedników pisząc, że faktycznie ocenia charakter człowieka z perspektywy jego poglądów politycznych, bo Ci mający odmienne poglądy żyją w innym wszechświecie niż  on. Zresztą nie jest w stanie nic na to poradzić. Swoje trzy grosze dorzucają naukowcy, którzy sugerują, że bardziej niż rasa (uprzedzenia rasowe) ludzi dzieli polityka (uprzedzenia polityczne).

Sunstein uprzedzenia polityczne nazywa partyizmem (partyism) i przywołuje następujące dane. W 1960 roku 5% Republikanów i 4% Demokratów poczułoby niezadowolenie, jeśliby ich dzieci poślubiły osoby o innej orientacji politycznej. W 2010 było to już odpowiednio 49% i 33%. Co znamienne, Republikanie mniej nie lubią osób o odmiennej orientacji płciowej, niż osób o odmiennej orientacji politycznej. Z kolei dla statystycznego Demokraty lepiej być krwiożerczym szefem korporacji, niż Republikaninem! Sunstein uważa, że partyizm stał się poważnym problemem społecznym i powołuje się na poniższe eksperymenty w celu potwierdzenia swoich obaw.

Sean Westwood i Shanto Iyengar z Uniwersytetu Stanforda przeprowadzili badanie pod kątem uprzedzeń politycznych na 2000 dorosłych Amerykanów wykorzystując w tym celu test utajonych skojarzeń – IAT (powstrzymam się od opisu IAT, zainteresowani sami sobie znajdą, a Ci mniej zainteresowani niech uwierzą na słowo, że nie jest to zabawka w rękach naukowców, ale bardzo dobre narzędzie badania ukrytych (nawet przed sobą samym!) preferencji rasowych, politycznych, kulturowych etc.). Wyniki były zaskakujące, ponieważ preferencje polityczne uczestników badania były silniejsze od postaw rasowych. Łatwiej im było pokonać swoje nawet delikatne uprzedzenie rasowe, niż uprzedzenie polityczne.

Naukowcy poszli za ciosem i na grupie 1000 osób przeprowadzili kolejne badanie. Tym razem poprosili o przejrzenie CV grupy uczniów szkół średnich w celu przyznania niektórym z nich stypendium. Niektóre CV zawierały informacje rasowe, a inne o sympatiach politycznych. Choć preferencje rasowe miały znaczenie, to preferencje polityczne zdominowały badanie. W 80% przypadków osoby decydujące o stypendium przyznawały je uczniom mających zbieżne z nimi poglądy polityczne. To nie koniec eksperymentów. Dość jednak powiedzieć, że z kolejnych przeprowadzonych badań wynika, że nie ufamy osobom o innej orientacji politycznej.

Jonathan Chait przyznaje się do tego, ze afiliacja polityczna ma znacznie i nie chciałby mieć zięcia Republikanina. Nie chciałby mieć również zięcia… marksisty, anarchisty, radykalnego Islamisty, czy zwolennika imperialistycznej Rosji. Z drugiej strony, nawet gdyby córka przyprowadziła Republikanina do domu, to nie byłoby greckiej tragedii ani nie mielibyśmy do czynienia z nową wersją Romea i Julii. Choć wie, że nie wszystkie osoby z przeciwnego spektrum politycznego zasługują na podejrzliwość, to nawet Ci sprawiający najlepsze wrażenie pod kątem roli przyszłego zięcia nie sprawią, że będzie skakał z radości pod sufit. A to właśnie z powodu przekonań politycznych. Chait mówi jasno, że poglądy polityczne mówią coś o konstrukcji moralnej ich wyznawców. A ci, którzy nie podzielają jego poglądów są podejrzani z urzędu. Ponieważ sam ten fakt wystarczy, by mieć wątpliwości co do jakości ich charakterków.

Wspominany już Brooks przytoczył w swoim tekście rozmowę ze studentem, który zastanawiał się, czy w swoim CV zamieścić informację o pracy w konserwatywnym think tanku. Zwłaszcza, że stara się do pracy, gdzie większość ludzi ma poglądy liberalne. Na nieszczęście swoje studenta namówił go, by tej informacji nie usuwał. Brooks proponuje ciekawe wyjaśnienie uprzedzeń politycznych. Polityka stała się moralizatorska. Z kolei oceny moralne w naszym prywatnym życiu stały się, mówiąc językiem Camus’a, letnie. Łatwiej nam zaakceptować odmienne style życia. Dużo trudniej poglądy polityczne, ponieważ te odmienne od naszych są po prostu złe. A jeśli tak uważamy, to co myślimy o ludziach, którzy te poglądy podzielają? Brooks chyba trafnie zaznacza, że dzisiaj afiliacja polityczna stała się swoistym testem podstawowej przyzwoitości. Z naszymi przeciwnikami politycznymi musi przecież być coś nie tak, skoro nie podzielają naszych słusznych poglądów. Ludzie już nie identyfikują się – przynajmniej nie tak często jak kiedyś – ze swoim regionem, miastem czy społecznością. Partie polityczne wykorzystały tę niszę przyciągając ludzi do siebie i polaryzując dyskurs społeczny. Kwestie moralne w debacie publicznej poruszane są jedynie wtedy, gdy zajmą się nimi politycy. Ze świecą szukać w mediach dyskusji o problemach moralnych prowadzone przez osoby spoza polityki. Narracja polityczna (modne wyrażenie ostatnio) jest skierowana do ludzi, ale nie w sensie propozycji politycznej, a określonego stylu życia. Wybierając partię czy polityków coraz częściej chce się nas przekonać, że wybieramy kompletny pakiet reguł społecznych i moralnych.

Jednak to co w tekście Brooksa uderza najmocniej, to przypomnienie prostego faktu, że ocena wartości człowieka przez pryzmat przekonań politycznych, to zignorowanie całej reszty jego charakteru. A takie myślenie, jak każde uprzedzenie, niesprawiedliwie zaniża wartość człowieka i nie ma to znaczenia, czy mówimy o rasizmie czy polityce.

Data:
Tagi: #

Radosław Zyzik

Radosław Zyzik - https://www.mpolska24.pl/blog/radoslaw-zyzik

Prawnik, wykładowca akademicki, bloger. Poszukuję nowych rozwiązań starych problemów.

Komentarze 6 skomentuj »

Bardzo dobry tekst. Sam pisałem o takim zjawisku w odniesieniu do Polski: http://blog.zbyszeks.pl/61/polakow-idealizowanie-polityczne/

Ale widzę, że to nie tylko polski problem. Polityka zamiast być, przestrzenią realizacji interesów, została potraktowana jako sfera na poły religijna. To nieszczęście. Być może zawdzięczamy je powstaniu nacjonalizmu, a więc silnej identyfikacji jednostki z państwem.

Nie podzielam zdania, że partie polityczne do siebie "przyciągnęły". Jak dla mnie wręcz przeciwnie. To one jak blachary szukają sztuki na jakiej się ustawić. To jak reagujemy na osoby o przeciwnych poglądach, jasno wskazuje jak jesteśmy od nich daleko.

Zauważyłem jeszcze, że aby gadać o pewnych rzeczach, trzeba mieć kontekst dla którego ten temat jest poruszany. Nie będę gadać o gospodarce, moralizatorstwie i innych typowo "politycznych" problemach bez babrania się w politykę. Musi wpaść jakiś temat, który mnie do tego "zmusi". Co też na swój sposób wyjaśnia dlaczego pewne kwestie poruszane są tylko "przez polityków".

Czy to jakie mamy poglądy nie ma znaczenia? Mają, ale nas - jak w tekście - ani to ziębi, ani grzeje. Do czasu aż, nas to nie uwiera.
Sam mam przykład - totalnego komucha - w robocie. Tak długo, jak nie gada o polityce, jest ok. Jak już zacznie to najlepiej bym go zamknął w jakiejś komorze, aby się od niego odseparować :D Podobnie mam liberalnego antyklerykała. Jak nie ma tematu o Kościele, a nie ma w ogóle. To w czym ma być problem? :P

"Wybierając partię czy polityków coraz częściej chce się nas przekonać, że wybieramy kompletny pakiet reguł społecznych i moralnych".
Politycy by tak chcieli chyba. A tym czasem imho po prostu bronimy jakby to ująć... naszego przekonania o słuszności naszych poglądów. Czyli w zasadzie siebie. Politycy się tylko do tego przyklejają, jak blachary do maski BMW.

Bardzo dobry tekst. Z osobistych doświadczeń - Znam pewnego partyjniaka, który potrafi zerwać kontakt z najlepszymi przyjaciółmi, gdyż Ci nie zgadzają się z nim w kwestiach politycznych. Taka skrajność bywa niebezpieczna. Trzeba zachować umiar w głoszeniu idei itp. Bez tego któregoś dnia obudzimy się z ręką w nocniku gdy nasza partia upadnie.

Radek naprawdę świetny materiał, który powinien dać ludziom do myślenia.

Dzięki, choć ja tu głównie kronikarzem jestem;)

Przyznaje rację autorowi ! Sam doszedłem z nienawiścią do zdegenerowanej opcji platformy oszustów ! Mówię serio,mało mi brakuje by rzucić się na tych zwyrodnialców,chyba to czuć ?W takich kurewskich warunkach nie da się egzystować czyli żyć !

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.