Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Kazirodztwo, czyli skąd się biorą oceny moralne?

Oceny moralne, także te związane z kazirodztwem, podejmujemy szybko, automatycznie, dzieje się to poza naszą świadomą kontrolą, dopiero po ich sformułowaniu zaczynamy szukać uzasadnienia. Najpierw wiemy co jest dobre a co złe, a potem staramy się wytłumaczyć dlaczego tak jest. Moralność nie jest już rozumiana jako konwencja społeczna czy obyczajowa. Jest nieodłącznym elementem naszej historii ewolucyjnej. Prymatolodzy, psychologowie ewolucyjni, neurobiolodzy, wszyscy oni twierdzą, że jesteśmy zwierzętami moralnymi. Czasy człowieka rozumianego jako tabula rasa minęły bezpowrotnie. Nie można nas zbudować zupełnie od nowa. Dzisiaj wiemy, że mamy wrodzone predyspozycje moralne, psychiczne, behawioralne i jeszcze wiele innych. Jeśli ktoś głosi poglądy sprzeczne z naszymi podstawowymi intuicjami moralnymi, to powinien liczyć się z konsekwencjami.

Kazirodztwo, czyli skąd się biorą oceny moralne?
Historia profesora Hartmana i reakcja, z którą potem się spotkał przypomniała mi o badaniach prowadzonych przez Jonathana Haidta, wybitnego psychologa moralności, który badając sposoby, w jaki ludzie wydają oceny moralne posłużył się przykładem związku kazirodczego. Przypomnijmy, że 28 września na blogu profesora Hartmana można było znaleźć wpis, w którym pisał on m.in., że:

 

”Wygląda na to, że upada najsilniejsze tabu ziemskiego globu, jakim jest zakaz kazirodztwa.”

 

"jeśli udaje się powiązać harmonijnie miłość macierzyńską albo bratersko-siostrzaną z miłością erotyczną, to osiąga się nową, wyższą jakość miłości i związku"

 

"Przede wszystkim trzeba pamiętać o tym, że ok. 10 proc. braci i sióstr ma wspólne doświadczenia seksualne. Wysokie są też odsetki epizodów seksualnych pomiędzy dwoma braćmi, dwiema siostrami. Nie widać jakoś wielkich nieszczęść, które by z tego miały wniknąć"

 

I na koniec:

 

"wszystko, co mamy na podorędziu, jest natury religijnej i obyczajowej. Ale to, że obyczaje wszędzie tego zakazywały, to wiemy aż nadto dobrze i wiemy też, jakie było praktyczne źródło tych zakazów"

 

Te wypowiedzi nie tylko nie były szczęśliwe, ale również były pozbawione podstaw. W dobie informacji nawet wpis na blogu może być szeroko komentowany i stać się przyczyną zupełnie nieprzewidzianych wydarzeń. W tym wypadku na krakowskiego profesora spadły gromy. Został pozbawiony członkostwa w partii Twój Ruch, został także usunięty z komisji ds. etyki w ochronie zdrowia. Na Uniwersytecie Jagiellońskim trwa postępowanie dyscyplinarne w tej sprawie. Sam profesor Hartman twierdzi, że nie zamierzał propagować związków kazirodczych, ale chciał jedynie wszcząć dyskusję poświęconą ich karalności. Być może, zastanawiał się profesor, nie należy ich karać z dotychczasową surowością. W innych państwach, dyskusja o naturze tych związków jest podejmowana i być może zakończy się ona zmniejszeniem surowości kar w stosunku do osób dopuszczających się czynów kazirodczych. Nie interesuje nas toczący się spór pomiędzy zwolennikami twierdzenia, że profesor Hartman propagował kazirodztwo, a zwolennikami wersji, że tylko namawiał do publicznej dyskusji związanej z jego (de)penalizacją. Chcemy jedynie spojrzeć na problem kazirodztwa z perspektywy psychologii moralności. 

Psychologia moralności, czyli moralność w działaniu

Wspomniany już Haidt napisał w 2001 artykuł, w którym przedstawił społeczno-intuicjonistyczny model sądu moralnego. By zilustrować sposób w jaki ludzie decydują o tym co jest dobre i złe posłużył się właśnie przykładem związku kazirodczego:

 

„Julia i Marek są rodzeństwem. Wspólne wakacje spędzają podróżując przez Francję. Pewnej nocy mieszkają w domku przy plaży. Podejmują decyzję, że będzie ciekawie i zabawnie, gdy spróbują spędzić tę noc ze sobą. Na pewno będzie to nowe, ciekawe doświadczenie. Julia bierze pigułki antykoncepcyjne. Marek również się zabezpiecza. Ich wspólnie spędzona noc była miłym doświadczeniem, ale postanawiają nie robić tego nigdy więcej. Obiecują również sobie, że nikomu o tym nie powiedzą, że będzie to ich sekret.” [J. Haidt, The Emotional Dog and Its Rational Tail: A Social Intuitionist Approach to Moral Judgment, “Psychological Review” 2001, 108, ss. 814-834].

 

Haidt pyta uczestników eksperymentu, czy takie zachowanie jest akceptowalne. Większość badanych niemal natychmiastowo odpowiada, że takie zachowanie jest po prostu złe. I choć zdarzenie to niekoniecznie musi skończyć się emocjonalną traumą, ciążą, wykluczeniem społecznym, to nikt nigdy nie powinien tego robić. Ludzie wiedzą, że takie zachowanie jest złe, choć w pierwszej chwili nie są w stanie podać argumentów wspierających ich sąd. Haidt i inni badacze sądów moralnych początkowo nie bardzo wiedzieli, w jaki sposób wyjaśnić tę sytuację, ponieważ jeszcze do niedawna uważano, że to rozumowania stoją za naszymi sądami moralnymi. W jaki więc sposób wiemy, że coś jest złe, nawet jeśli nie potrafimy tego uzasadnić?  

Społeczno-intuicjonistyczny model sądu moralnego ma – zdaniem jego Autora – wyjaśnić to zjawisko i tę cechę naszej natury. Już sama nazwa wskazuje, że kluczowe znaczenie ma intuicja i kontekst społeczny. Po pierwsze, sądy moralne pojawiają się w naszej głowie automatycznie i są rezultatem moralnej, wrodzonej, intuicji, która ma długą historię ewolucyjną (teza intuicjonistyczna). Po drugie, fakt, że dużo czasu zajmuje nam uzasadnienie sądów i ocen wskazuje na to, że to nie rozumowania stoją za ich treścią, nie mogą więc być ich przyczyną (teza o rozumowaniach post hoc). Po trzecie, kontekst społeczny decyzji jest bardzo istotny. Jeśli w społeczeństwie dominuje ustalona ocena moralna jakichś czynów, to ma ona znacznie większą siłę oddziaływania, niż jakiekolwiek rozumowanie moralne (teza o społecznym wpływie). Po czwarte, rozumowania moralne, konstruowanie argumentów ma raczej pełnić funkcje komunikacyjne. Ma za zadanie pozwolić nam na komunikacje naszych sądów i ocen (teza o komunikacyjnej roli rozumowań). Haidt dodaje co prawda, że jest możliwe by rozumowania zmieniły pierwotną intuicję moralną, ale jest to raczej wyjątek od reguły. By taka sytuacja miała miejsce muszą być spełnione dodatkowe warunki, a przede wszystkim pierwotna intuicja nie może być zbyt silna (w przypadku kazirodztwa jest to chyba niemożliwe).

Zdaniem Haidta tak wygląda mniej więcej (z pewnymi wyjątkami) sposób w jaki orzekamy o tym co jest dobre, a co złe. I co ważne i warte podkreślenia, nie chodzi o stwierdzenie, że tak powinniśmy je podejmować, ale że tak je podejmujemy. Nie będziemy wchodzić w szczegóły tych badań, bo nie czas i miejsce (każdy może sobie doczytać), ale nawet podanie tych czterech głównych tez, na których wznosi się gmach SIM może pozwolić lepiej zrozumieć skąd się biorą nasze oceny moralne i nie są one jedynie zbiorem arbitralnie uznanych wartości.

Dyskusja o kazirodztwie nie jest jedynie łamaniem społecznego czy obyczajowego tabu. Nasze oceny moralne są bardzo głęboko zakorzenione w historii ewolucyjnej (nie opłaca się wchodzić w związki kazirodcze, bo nie gwarantują one sukcesu ewolucyjnego, czyli przetrwania genów). Nie są więc czymś zupełnie dowolnym. Jeśli zaś mówimy o ewolucji i moralności, to musimy też wiedzieć, że przynajmniej od lat 80. mamy do czynienia z badaniami, według których moralność nie byłaby możliwa bez odpowiednich emocji społecznych (emocje nagrody, przyjaźni, miłości, ale też wstydu czy żalu), a te z kolei nie istnieją bez prawidłowo funkcjonującego mózgu emocjonalnego (przykładem mogą być psychopaci; bardzo inteligentni, ale części mózgu odpowiedzialne za odczuwanie emocji nie funkcjonują prawidłowo). Jak pisaliśmy we wstępie, nie można zbudować nowego człowieka. Każda teoria, która próbowała podjąć to zadanie miała katastrofalne skutki. Natura człowieka jest bardziej skomplikowana i ma znacznie ciekawszą historię, niż sądzono jeszcze trzy dekady temu (np. kiedy atakowano Wilsona za Socjobiologię).

Dyskusja nad związkami kazirodczymi nie mogła się udać. I abstrahuję tutaj od norm kulturowych, obyczajowych i religijnych. Choć one przecież także mają kolosalne znaczenie i których ignorować nie wolno. Nawet jednak przyjęcie jedynie perspektywy psychologii moralnej chyba dość dobrze pokazuje, że w sytuacji, gdy przytłaczająca większość społeczeństwa ocenia negatywnie samą możliwość dyskusji o kazirodztwie, to żadne argumenty etyków tego nie zmienią (teza o społecznym wpływie). To nie wnikliwe ważenie argumentów pozwala nam na ocenę moralną kazirodztwa, ponieważ są one konstruowane post factum (teza o rozumowaniach post hoc). Jesteśmy istotami moralnymi a naszym kompasem jest intuicja moralna. Zawdzięczamy ją milionom lat ewolucji, która wyposażyła nas w moralne mózgi (teza intuicjonistyczna). Odrzucenie tej historii nie jest jedynie trudne, jest niemożliwe. Wiedza o tym może pomóc nam zrozumieć nasze własne zachowania. I - miejmy nadzieję - powstrzymać nas przed zbyt ambitnymi i oderwanymi od rzeczywistości projektami nowej moralności, a co za tym idzie, nowego człowieka.

Data:

Radosław Zyzik

Radosław Zyzik - https://www.mpolska24.pl/blog/radoslaw-zyzik

Prawnik, wykładowca akademicki, bloger. Poszukuję nowych rozwiązań starych problemów.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.