Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Jak się u nas ściga prawdziwe drogowe piractwo

Europejskimi liderami pod względem bezpieczeństwa w ruchu drogowym są Szwecja i Wielka Brytania. W tych krajach ginie najmniej osób. W Niemczech i Francji – relatywnie do liczby mieszkańców jak i liczby zarejestrowanych samochodów osobowych – ofiar jest 1,8 razy więcej. A w Polsce – aż 3,1 razy więcej!

Przyczyny tego stanu rzeczy są znane – nadal nienajlepszy stan dróg, wiek i związany z tym zły stan techniczny pojazdów. No i oczywiście kierowcy – źle nauczeni, niekiedy pijani (choć tu akurat z roku na rok statystyki się poprawiają). A najgorsi są drogowi wariaci.  To nie ci, którzy zamiast przepisowej 50-tki jadą trzypasmową miejską ulicą 70 na godzinę. To ci, którzy po mieście gnają setką i więcej, wyprzedzają na podwójnej ciągłej i na zakrętach. Czyli tacy jako osławiony Robert N. vel „Frog”, który w czerwcu gnał po Warszawie w swoim bmw ile fabryka dała, łamiąc po wielokroć wszelkie przepisy ruchu drogowego. A o jego wyczynach zrobiło się głośno nie dlatego, że ktoś zadał sobie trud przeanalizowania zapisów z monitoringu miejskiego – po postu „Frog”  był tak z siebie dumny, że filmik obrazujący jego nocny rajd po mieście sam zamieścił w Internecie.

Aby skutecznie eliminować takie zachowania na drogach jak te, którymi terroryzował warszawskich kierowców ów „Frog”, konieczne jest szybkie i bezwzględne egzekwowanie odpowiedzialności.   Tak się dzieje we Francji, tak jest też w Słowacji (tam liczba zabitych na drogach z poziomu znanego w Polsce spadła w ciągu paru lat do poziomu francuskiego czy niemieckiego) – ale nie w Polsce.  Od wyczynów ‘Froga” minął prawie już kwartał, a sprawa ciągle jest w toku. W sprawie tej opinię wydawał biegły, ale – jak mówi rzeczniczka prokuratury – „zadaniem biegłego nie było wydanie opinii o charakterze prawnym; miał on jedynie odnieść się do technicznych aspektów jazdy „Froga” w świetle obowiązujących przepisów”. Biegły stwierdził (czy do tego trzeba aż biegłego?!), że „Frog” kilkadziesiąt razy złamał przepisy drogowe, a kilka razy zrobił to w sposób rażący. I – jak dodaje rzeczniczka prokuratury – „o tych kilka rażących naruszeń musimy uzupełnić materiał dowodowy. Przesłuchać świadków tego zdarzenia. Część z nich mamy już ustalonych, część trzeba odnaleźć”.  I dopiero potem prokuratura podejmie decyzję o ewentualnym  postawieniu zarzutu.

Jeśli będziemy się koncentrować na łapaniu na radar tych, którzy nie stwarzając żadnego zagrożenia przekroczyli prędkość o 10 km (i to najczęściej w miejscu, gdzie ograniczenie prędkości nie ma większego uzasadnienia poza tym, że łatwo tam złapać „jelenia”), a ściganie i karanie prawdziwych drogowych piratów i wariatów będzie wyglądało tak, jak w przypadku „Froga” – to niewielkie szanse, byśmy szybko osiągnęli choćby średni europejski poziom bezpieczeństwa na naszych drogach.

We Francji „Frog” byłby już prawomocnie skazany na bezwzględną „odsiadkę”. Idę o zakład, że u nas nawet okrągły rok to będzie za mało, by wszystkich świadków (w tym i całkowicie zbędnych) przesłuchać, ileś tam opinii biegłych zgromadzić, zarzuty postawić, wnieść akt oskarżenia i sprawę przez dwie instancje sądowe przeprowadzić.

Data:
Tagi: #

Paweł Piskorski

Paweł Piskorski - https://www.mpolska24.pl/blog/pawel-piskorski

Przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego. Historyk. Poseł do Parlamentu Europejskiego (2004-2009), Wiceprzewodniczący (2001-2003) i Sekretarz Generalny (2003-2004) Platformy Obywatelskiej, Poseł na Sejm RP (1991-1993 i 1997-2004), Prezydent m.st. Warszawy (1999-2001), od 1987 roku działacz a w latach 1990-1991 Przewodniczący Niezależnego Zrzeszenia Studentów.

Komentarze 1 skomentuj »

U nas przydało by się coś podobnego jak mają w USA. Przekroczenie prędkości o 20 mil/godz (32 km/godz) to jest "criminal driving", czyli przestępstwo. Jeżeli policjanci kogoś na tym złapią to nie są mili - wyciągają gościa siłą z auta, rzucają na glebę, skuwają kajdankami i odstawiają do aresztu. Jestem przekonany że gdyby coś takiego u nas wdrożyć, to po kilku takich nagłośnionych przypadkach reszta wariatów drogowych by się chociaż trochę zastanowiła nad swym stylem jazdy i czy warto ryzykować. A jeżeli nie, to ich strata - jak będą siedzieć za kratkami to na drogach automatycznie będzie bezpieczniej.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.