Z systemem wartości węgierskiego premiera mamy to szczęście, że by go poznać nie jesteśmy skazani na żmudną egzegezę słów. Możemy bowiem sięgnąć po liczne czyny, które jakże przekonująco poświadczają wartości wyznawane przez Victora Orbana.
Na pewno z sympatią Donalda Tuska spotyka się lekceważenie przez Victora Orbana prawa własności – czego dał on dowody w 2010 roku gdy znacjonalizował prywatne fundusze emerytalne. Niespełna cztery lata później Donald Tusk poszedł tą samą drogą i znacjonalizował oszczędności milionów Polaków zgromadzone w OFE.
Pytanie czy Donald Tusk – deklarując z Victorem Orbanem wspólnotę poglądów – powtórzyłby też, gdyby tylko mógł, także inne działania szefa węgierskiego rządu? Czy Donald Tusk, idąc wzorem Orbana, też chciałby uzależnić od rządu takie instytucje jako bank centralny czy system sądowniczy? Czy – idąc śladem swojego węgierskiego partnera – też spróbowałby nałożyć na media kaganiec, przyjmując ustawę, dzięki której można by nakładać kary finansowe za „niezrównoważone politycznie” publikacje?
Lista kontrowersyjnych decyzji węgierskiego premiera jest dłuższa. W tym kontekście trzeba też zapytać Donalda Tuska czy popiera on twórczy wkład Victora Orbana w konstytucjonalizm polegający na tym, że – korzystając z faktu posiadania w parlamencie konstytucyjnej większości – wpisuje się do konstytucji każdy przepis, który wcześniej, jako treść zwykłej ustawy, był obalany przez Trybunał Konstytucyjny jako niezgodny z konstytucją.
Podejrzewam, że wypowiedź Donalda Tuska o wspólnocie wyznawanych z premierem Węgier wartości wzięła się stad, że w cichości ducha szczerze zazdrości on Victorowi Orbanowi niczym nie krępowanej dziś władzy i podporządkowania sobie praktycznie rzecz biorąc każdej instytucji życia publicznego.
Szkoda jedynie, że Donald Tusk – tak zapatrzony w dokonania węgierskiego premiera – w jednej kwestii jakoś nie chce pójść jego śladem i nawet się nie zająknie o tym, że Victor Orban wprowadził na Węgrzech liniowy PIT na poziomie 16%.