Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Totalitaryzm zgodny z prawem

Porównajmy przypadek nazistowskich Niemiec z komunistycznym PRL/PRLbis/IIIRP 1939-2010?. Zaraz po objęciu władzy (by być precyzyjnym: zaraz po tym, jak mu ją zaoferowano), 28 lutego 1933 roku Hitler wydał dekret – „O ochronie narodu i państwa”.

 

Dekret ten znosił wszystkie wolności osobiste gwarantowane przez Konstytucję Weimarską. Ponieważ nie został on nigdy uchylony, można powiedzieć, że z prawnego punktu widzenia III Rzesza była dwunastoletnim stanem wyjątkowym. W tym sensie współczesny totalitaryzm można zdefiniować jako instytucję, która poprzez stan wyjątkowy, legalną wojnę domową, umożliwia eliminację nie tylko przeciwników politycznych, lecz także całych grup ludności, które stawiają opór przed ich włączeniem w system polityczny.

W konsekwencji intencjonalne wytwarzanie permanentnego stanu wyjątkowego stało się jednym z najważniejszych narzędzi (polityki) państw współczesnych, w tym państw demokratycznych. Co więcej, dziś wcale nie jest już konieczne, aby wprowadzić stan wyjątkowy w pełnym sensie tego słowa.

Droga donikąd

W dzisiejszej Polsce nawet dokonana na rozkaz Stalina zbrodnia katyńska jest ścigana na podstawie dekretu stalinowskiego PKWN. Chodzi o dekret z 31 sierpnia 1944 r. „O wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego".

Tak, to nie błąd w druku: na podstawie komunistycznego dekretu wymierzonego w „faszystowsko--hitlerowskich zbrodniarzy”. Kłamstwo katyńskie uzyskało w wolnej Polsce żenujący wymiar absurdu, godnego reality show, a nie państwa prawa.

Powiększa to także (czasem chyba intencjonalną) bezradność w osądzaniu zbrodni komunizmu. Bo w dyskusjach nad nimi, ale także nad przywilejami funkcjonariuszy PRL, wciąż powraca moralnie absurdalny problem „zgodności z prawem PRL". A przecież to partia, korzystając z ochrony armii sowieckiej i narzuconego społeczeństwu monopolu władzy, swobodnie decydowała o przepisach „prawa” totalitarnego państwa.

Partia sama sobie pisała przepisy, z konstytucją włącznie, kierując się tylko chęcią uzyskania akceptacji Stalina i jego następców. Pozbawione jakiejkolwiek wewnętrznej legitymizacji organy władzy przyjmowały dekrety i ustawy, na podstawie których posyłano na śmierć najlepszych synów Rzeczypospolitej.

Nowe przepisy „legalizowały” terror na niespotykaną skalę i takie „prawa” jak dekret PKWN o ochronie państwa z dnia 30 października 1944 r., który nawet za przechowywanie radia bez zezwolenia przewidywał „karę więzienia lub karę śmierci”. W latach 1944-1945 wyroków za to było co najmniej osiemnaście. Dzisiaj są „dorobkiem” naszego prawa.

Paradoksalnie, możemy Bogu dziękować, że ze względów propagandowych komuniści nie wpisali do kodeksów każdego sposobu mordowania ludzi i każdej tortury – łącznie z wyrywaniem paznokci i sadzaniem skatowanych ludzi na nodze od odwróconego stołka. Gdyby to wpisali (a mogli! – to była kwestia decyzji Stalina czy Bieruta), to dzisiaj byłoby to „zgodne z prawem".

Roman Jarmuszkiewicz

Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.