Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Którędy do Międzymorza?

czyli mrzonki, koncepcje i geopolityka.

Którędy do Międzymorza?
Koncepcja Międzymorza spotyka się z bardzo gorącym odbiorem czytelników. Począwszy od reakcji skrajnie pozytywnych, skończywszy na wyzwiskach i komentarzach o całkowitym braku realizmu, właściwie wszyscy wypowiadający się w temacie mają przeświadczenie o swojej racji. Nic tylko zacytować Józefa Piłsudskiego - "Racja jest jak dupa, każdy ma swoją". Podobnie rzecz się ma z Międzymorzem.

Rację mają Ci, którzy twierdzą, że projekt taki byłby doskonałym rozwiązaniem dla zapewnienia stabilnej sytuacji w geopolityce europejskiej. Rację mają Ci, którzy twierdzą, że projekt jest obecnie całkowicie nierealny z przyczyn politycznych. Rację mają Ci, którzy twierdzą, że projekt ten wymaga głębokiej analizy, zanim będzie traktowany poważnie. I ja mam swoją rację twierdząc, że wszystkie te racje są słuszne.

Omawianie każdej koncepcji warto zacząć od analizy SWOT. Osobom niewtajemniczonym wyjaśniam, że analiza SWOT jest to technika analityczna służąca uporządkowaniu informacji. Składa się z czterech elementów podzielonych na dwie grupy - czynników wewnętrznych i zewnętrznych. Silne (S - strenghts) i słabe (W - weaknesses) strony projektu stanowią czynniki wewnętrzne. Szanse (O - opportunities) i zagrożenia (T - threats) stanowią czynniki zewnętrzne. W przypadku koncepcji Międzymorza, właściwie każdy jej wariant wiąże się z odmienną analizą SWOT. Inaczej prezentują się zagrożenia w przypadku włączenia w projekt Białorusi i Ukrainy, inaczej wyglądają słabe strony w przypadku próby pogodzenia krajów bałkańskich. W istocie, próba zainteresowania projektem każdego państwa powinna się wiązać z osobną analizą. Tym więcej racji trzeba przyznać sceptykom, że nikt dotychczas nie pokusił się o tego typu analizy.

Podobnie rzecz wygląda w kwestii formy prawnej jaką powinno przyjąć Międzymorze. Państwo unitarnej, federacja, konfederacja, czy wielostronna umowa międzynarodowa lub sojusz wojskowy to zupełnie inne projekty. Wrzucanie każdego pomysłu Międzymorza do jednego worka jest więc nieporozumieniem. To samo dotyczy sposobów realizacji projektu. Porozumienie pod egidą ONZ, wykorzystanie mechanizmów związanych z funkcjonowaniem Unii Europejskiej, układy pomiędzy władzami, czy oddolny ruch społeczny, każde rozwiązanie w istocie stanowi całkowicie odmienną koncepcję. Każde wymagałoby osobnego omówienia. W istocie, gdyby chcieć podejść do tematu na poważnie, wymagałoby to stworzenia silnego, międzynarodowego think-tanku, dysponującego potężnymi zasobami i wpływami politycznymi.

Od czegoś jednak trzeba zacząć. Pojedyncze teksty krążące po internecie nie są bowiem niczym więcej jak tylko biciem piany. Nie sądzę, by moje teksty w tym zakresie miały stanowić jakiś przełom. Uczciwie muszę przyznać, że zdecydowałem się je napisać ze względu na duże zainteresowanie tematem. Skoro jednak bicie piany przyciąga widzów, warto zrobić to w sposób możliwie rzetelny. Kto wie, może odrobina powagi i krytyczne podejście do tematu sprawią, że temat ze sfery mrzonek internautów przejdzie do fazy poważnej koncepcji geopolitycznej. Mam nadzieję w niedługim czasie przygotować odrębne analizy dla każdego z wariantów Międzymorza. Poniżej przedstawiam możliwość pierwszą, będącą z mojego punktu widzenia rozwiązaniem najłatwiejszym do realizacji, które równocześnie może stanowić zalążek szerszej koncepcji wdrażanej w dalszej perspektywie czasowej.

Międzymorze w oparte na członkach Unii Europejskiej.

Na zamieszczonej do tekstu mapce, kolorem ciemnozielonym przedstawiłem kraje będące nowymi członkami Unii Europejskiej, znajdujące się na obszarze między Adriatykiem, Morzem Czarnym i Bałtykiem. Osobiście uważam, że to właśnie te kraje powinny stanowić podstawę dla koncepcji Międzymorza. Na rzecz takiego rozwiązania wpływ ma wiele czynników. Po pierwsze, kraje te są słabiej rozwinięte od starych członków UE, po drugie wszystkie te kraje przystąpiły do Unii mając podobny cel - poprawę dobrobytu. Właściwie w każdym z tych krajów, po początkowym wielkim optymizmie związanym z członkostwem w UE, zaczęły narastać nastroje eurosceptyczne. Wyjątkiem może być Chorwacja, która jako najmłodszy członek Unii Europejskiej nie miała jeszcze dość czasu, by w pełni odczuć wszystkie minusy związane z członkostwem.

Na początku warto przytoczyć kilka liczb.

Łączna liczba mandatów w europarlamencie nowych członków wynosi 206 z 766, co stanowi niecałe 27%. Oznacza to, że dla uzyskania większości w głosowaniu potrzebnych jest 178 głosów. Oczywiście jest to wariant skrajnie pozytywny, zakładający, że wszyscy europosłowie z nowych krajów UE będą głosować zgodnie. Co więcej należy zwrócić uwagę, że głosowanie w parlamencie europejskim nie ma charakteru wiążącego. Rzeczywistą władzę w UE sprawuje bowiem Komisja Europejska, parlament natomiast pełni bardziej funkcje doradcze - formę demokratycznego listka figowego dla rzeczywistej władzy pseudo-technokratycznej. Niemniej jednak warto znać podział mandatów, by mieć przynajmniej pozorne pojęcie o bilansie sił w Unii. Teoretycznie więc wszelkie koncepcje związane z tworzeniem Międzymorza w obrębie Unii Europejskiej wymagałyby nie tylko jednogłośnego opowiedzenia się wszystkich potencjalnych członków tego tworu. Do większości potrzebne byłoby również poparcie przynajmniej trzech dużych państw starej unii lub wszystkich mniejszych państw ze Szwecją, Belgią i Holandią włącznie. Tym samym oczywistym się wydaje, że nawet oparcie Międzymorza na krajach członkowskich Unii Europejskiej jest zadaniem niezwykle trudnym.

Na czym jednak powinna opierać się koncepcja Międzymorza? Jakie powinny być jego zadania? Jaką formę prawną powinna przyjąć ta koncepcja? Jaki powinien być zakres kompetencji takiego tworu? Najzwyczajniej w świecie, po co to wszystko?

Najprostszą odpowiedzią jest - by było lepiej niż dotychczas. Ale czy faktycznie byłoby lepiej? To zależy od odpowiedzi na pozostałe pytania z poprzedniego akapitu.

Po co państwa nawiązują ze sobą współpracę? Sojusze militarne zawiązuje się, by razem stawić czoła potencjalnym wrogom. Czy sojusz ma charakter defensywny, czy ofensywny cel jest jeden. Zyskać potencjał, którego samotne państwo nie posiada z przyczyn demograficznych, finansowych, czy geograficznych. Podobnie rzecz wygląda w przypadku współpracy gospodarczej. Z założenia państwa ją nawiązujące liczą na obopólne korzyści. Zakładają, że bilans takiej współpracy będzie korzystny. Oczywiście zdarzają się przypadki sojuszy czy współpracy państw, w których jedna ze stron wykorzystuje swą przewagę, zyskując więcej. Zdarzały się niejednokrotnie w historii przypadki, że pozorna współpraca w rzeczywistości stanowiła jedynie narzędzie dla polityki imperialnej silniejszego. Tak możemy nawet odbierać członkostwo nowych krajów w Unii Europejskiej, które w istocie pozwoliło Niemcom uzyskać drogą pokojową to, co nie udało się w dwóch wojnach światowych. Tylko bowiem ślepiec nie dostrzega, że w chwili obecnej kraje Europy Środkowej stały się niejako Mitteleuropą, obszarem z gospodarką komplementarną dla Niemiec, rezerwuarem siły żywej i zasobów dla potęgi niemieckiego przemysłu. Właściwie jedyne różnice względem założeń Naumanna polegają na tym, że zamiast monarchii Habsburgów, funkcję komplementariusza spełnia Francja, a Rosja nie jest ofiarą, a jednym z beneficjentów obecnego układu.

Mając świadomość takiego stanu rzeczy możemy omówić cele koncepcji Międzymorza.

Po pierwsze, Międzymorze ma stanowić więc narzędzie do wyzwolenia spod decydujących wpływów Niemiec na gospodarki państw członkowskich. Po drugie, Międzymorze ma stanowić gwarancję bezpieczeństwa przed agresywnymi dążeniami Rosji. Są to warunki konieczne dla poprawy sytuacji gospodarczej krajów członkowskich, nie są to jednak warunki wystarczające. Dowodem na to może być historia Austro-Węgier, które obejmowały zbliżony obszar, ale upadły ze względu na przerost biurokracji i nadmierne zadłużenie. To właśnie rozwiązanie kwestii biurokracji i zadłużenia stanowią pozostałe cele Międzymorza, niezbędne by spełnić warunki wystarczające dla szybkiego wzrostu dobrobytu oraz uniezależnienia gospodarek od wpływów niemieckich, francuskich i rosyjskich, a także zwiększenia innowacyjności gospodarek potencjalnych państw członkowskich.

Skoro przedstawiłem powyżej koncepcję geograficzną, omówiłem wstępne założenia i cele pora skupić się na analizie SWOT.

Silne strony.
- Potencjalne państwa członkowskie przystępując do Unii Europejskiej wyraziły wolę uczestnictwa programie tego typu
- Wspólne doświadczenia związane z dominacją sowiecką na obszarze, dające odmienny niż na zachodzie pogląd społeczeństw na kwestie związane z integracją
- Wspólne problemy związane z członkostwem w Unii Europejskiej
- Podobny poziom rozwoju gospodarczego
- Poprawa bezpieczeństwa militarnego całego regionu
- Potencjał demograficzny przeszło 100 milionów mieszkańców i potencjał przemysłowy blisko 1,5 biliona USD sprawiający, że Międzymorze stałoby się liczącym się graczem na arenie światowej
- Niewielka ilość poważnych zaszłości historycznych pomiędzy członkami
- Wspólne uczestnictwo w NATO i Unii Europejskiej
- Niskie poparcie społeczne dla gender i innych elementów polityki kulturalnej Unii Europejskiej

Słabe strony.
- Duża rozpiętość poziomu zadłużenia wśród członków sprawiająca, że państwa członkowskie mogą mieć odmienne priorytety.
- Brak jednoczących czynników kulturowych
- Brak jednoczących czynników religijnych
- Niski poziom zaangażowania społeczeństwa w realizację interesów państwowych
- Wzajemna niechęć części krajów członkowskich, ze szczególnym uwzględnieniem relacji polsko-litewskich
- Bardzo długa granica państw bałtyckich z Rosją utrudniająca wspólną koncepcję polityki militarnej
- Istnienie Okręgu Królewieckiego niejako wewnątrz obszaru potencjalnego Międzymorza
- Brak lokalnych przedsiębiorstw wykorzystujących obszar jako zaplecze dla ekspansji gospodarczej
- Bardzo duży udział zagranicznych (spoza Międzymorza) grup kapitałowych na obszarze

Szanse.
- Kryzys dotychczasowej koncepcji Unii Europejskiej
- Światowy kryzys gospodarczy i bankowy
- Wzrost znaczenia gospodarczego i politycznego Chin, zmieniający światowy układ geopolityczny na wielobiegunowy
- Wzrost znaczenia krajów rozwijających się
- Wspólne zagrożenie ze strony krajów islamskich
- Negatywny stosunek Wielkiej Brytanii dla rosnącego znaczenia Niemiec w Unii Europejskiej
- Pozytywny stosunek Wielkiej Brytanii i Holandii do zmniejszenia ilości imigrantów z krajów Międzymorza
- Wewnętrzne problemy Francji i Niemiec z mniejszością muzułmańską
- Niski poziom agresji społeczeństwa niemieckiego
- Roszczeniowa postawa Grecji, Włoch, Hiszpanii i Portugalii wewnątrz Unii Europejskiej

Zagrożenia.
- Szybki rozwój militarny i gospodarczy Rosji
- Obecność wpływów niemieckich i rosyjskich w gospodarce i polityce potencjalnych krajów członkowskich
- Dążenia Niemiec i Rosji by z obszaru Międzymorza uczynić wspólną strefę wpływów

Z całą pewnością lista wymienionych czynników jest niepełna. Czytelników proszę o jej możliwe uzupełnianie w komentarzach.

Każdy z wymienionych punktów wymaga osobnego omówienia. W przypadku silnych stron zależy nam na tym, by wykorzystać je w możliwie dużym stopniu. Należy zastanowić się czy możliwe jest wykorzystanie ich celem zniwelowania zagrożeń i maksymalnego wyzyskania szans. W przypadku słabych stron trzeba przeanalizować, w jakim stopniu ograniczają możliwość wykorzystania szans, a w jakim potęgują zagrożenia. Każdą z szans należy rozważyć w kontekście silnych stron, czy umożliwiają ich dalsze wzmocnienie, a także w kontekście naszych słabości, czy mogą posłużyć dla ich zniwelowania. Również zagrożenia należy przeanalizować pod względem wpływu na wykorzystanie stron silnych i zwiększenia wpływu słabości na realizację koncepcji. Omówienie tego, to jednak temat na osobny artykuł. Co więcej, ewentualne komentarze czytelników również przyczynią się do bardziej rzetelnej analizy wszystkich czynników.

Tak czy inaczej warto zwrócić uwagę na istotne znaczenie postawy Wielkiej Brytanii w całym projekcie. Dążenie do osłabienia wpływu regulacji unijnych dla krajów Międzymorza może stanowić dużą zachętę do powrotu imigrantów z Wielkiej Brytanii, co niejako sprawia, że Wielka Brytania staje się najbardziej naturalnym sojusznikiem dla rozwoju koncepcji. Podobnie rzecz się ma z kwestią osłabienia wpływów niemieckich w Europie, na co również Wielka Brytania powinna spoglądać pozytywnie. Właściwie podchodząc do tematu należałoby poświęcić osobne opracowanie kwestiom współpracy z Wielką Brytanią. Podobnie jak kwestii państw rozwijających się, ze szczególnym uwzględnieniem Chin.

Osobna analiza powinna dotyczyć formy prawnej przyjętej przez Międzymorze. Osobiście uważam, że forma konfederacji państw byłaby rozwiązaniem najlepszym. Dobrowolność uczestnictwa państw członkowskich w projektach konfederacji powinna stanowić podstawę funkcjonowania tego tworu. Wyjątek w tym względzie dotyczy sojuszu militarnego i części zagadnień związanych z polityką zagraniczną. Nie będzie bowiem możliwości, by twór taki rozwijał się odpowiednio, gdy państwa członkowskie będą uczestniczyć w innych projektach międzynarodowych, skierowanych przeciwko interesom członków Międzymorza. Podobnie rzecz wygląda w kwestii wspólnego głosu w sprawie regulacji unijnych. Tylko bowiem daleko posunięta deregulacja prawa unijnego dla krajów Międzymorza może pozwolić na rozwój gospodarczy niezbędny dla realizacji celów projektu.

Ciąg dalszy nastąpi.

W istocie każdy jeden wariant koncepcji Międzymorza wymaga osobnego, szerokiego opracowania. Jeden autor nie jest w stanie omówić wszystkiego, co więcej nikt nie jest nieomylny. W związku z tym zachęcam czytelników do przedstawiania swoich pomysłów dotyczących postulowanych rozwiązań. Jeżeli ogólny koncept budowy Międzymorza w formie konfederacji, w początkowej fazie opierającej się na krajach członkowskich Unii Europejskiej jest według Was warty szerszej analizy, zachęcam do skupienia się na kwestiach bardziej szczegółowych. Może wspólnym wysiłkiem uda nam się mrzonkę internautów przekuć w rozsądną koncepcję geopolityczną. Warto także tłumaczyć powstałe w ten sposób teksty na różne języki, ze szczególnym uwzględnieniem języka angielskiego. Tak czy inaczej zobowiązuję się do pisania dalszych tekstów w poruszonym powyżej temacie. Postaram się o większą szczegółowość. Jakkolwiek zapewne będzie się to wiązać z mniejszym zainteresowaniem czytelników, jest to niezbędne do tego, by było to coś więcej niż tylko bicie piany.
Data:
Kategoria: Świat
Komentarze 18 skomentuj »
Jarek Robert Sikora 10 lat 4 miesiące temu
+1

Polecam -J.Friedman "Nastepne sto lat"..

Mateusz Orzechowski 10 lat 4 miesiące temu
+1

całkiem zgrabny kształt... taka, w pewnym przybliżeniu, Polska Jagiellonów :)

Mateusz Orzechowski Czy oprócz samej kwestii mapki (rysować po mapie można w dowolny sposób) ma Pan jakieś sugestie? Słabe, silne strony projektu. Dotychczas niewspomniane szanse lub zagrożenia?

Ciekawy pomysł,co prawda ma już kilkaset lat ,może wreszcie pora by go zacząć realizować? Wszystkie te wymienione na zielono kraje mają olbrzymi niewykorzystany potencjał,najpierw tłamszony przez komunistów a teraz przez unijne dekrety.Posiadamy głód sukcesu i potrafimy ciężko pracować,jak na razie cały ten potencjał jest konsumowany przez kraje zachodniej Europy. Gdyby faktycznie nasze "zielone" kraje połączyć wspólną ideą Rodziny wolnych Narodów której naczelna zasadą byłoby zachowanie tożsamości kulturowej,przy jednoczesnej współpracy i świadomości że można na siebie liczyć nawzajem-militarnie . To byłoby coś czego nie uświadczysz w obecnej Unii której pierwotne idee coraz bardziej są wypaczane a demoralizacja która postępuje czyli gender i cały ten lewacki szlam nie wróży świetlanej przyszłości temu tworowi. Jeśli nic nie zrobimy to prawdopodobnie skończymy jako tania siła robocza co doskonale widać już teraz. Tak na prawdę jeśli nic nie zrobimy to już po nas - 1-2 pokolenia. Wiec chyba nie mamy wyjscia jak szukać ratunku a idea którą drogi autorze przedstawiłeś jest godna uwagi i rozpowszechniania.

przed rozpadem jugoslawi powstal taki twor sixagonale czy jakos tak polska,jugo,italia,wegry,czechoslowacja i austria.poto by stworzyc rownowage przed rosja i niemcami.wojna w jugo to zaniechala.z tego co wiem formalnie to ta unia jeszce istnieje w jakiejs formie ale bez jakiegos blasku...moze to jakos wskrzesic?zbadac..

hexagonale przestało istnieć w związku z zaangażowaniem Niemiec w zniszczenie tego tworu. Obecnie działa grupa wyszehradzka, która jest niejako namiastką tego tworu. Tak czy inaczej, skoro nasze władze nie wykazują wielkiej woli współpracy w tym zakresie powinniśmy przeanalizować możliwości i stworzyć koncepcję projektów unijnych, na rzecz których zaczęlibyśmy lobbować.

koncepcja międzymorza wygląda tak, jakbyśmy mieli podbić sąsiadujące kraje tylko po to, żeby zostać hegemonem w tej części europy

Stąd właśnie koncepcja konfederacji, z dobrowolnym członkostwem w jej projektach. Nie chodzi przecież o to, by by urosnąć w siłę kosztem innych członków Międzymorza. To działanie krótkowzroczne. Tylko silne gospodarczo i militarnie państwa w regionie mogą stanowić gwarancję dla naszej niepodległości.

Jednak rysując mapki które sugerują, że Polska powróci do granic z XVI wieku, pokazuje prawdziwe oblicze pomysłu, czyli próba ekonomicznego zdominowania mniejszych państw, co po pierwsze jest utopią, a po drugie godziłoby w ich suwerenność. Jeśli nie chcemy być postrzegani tak jak Rosja, która dąży do rozszerzania swoich wpływów, to powinniśmy nie wymyślać takich koncepcji.

Tomek Piekarski Czy w którymkolwiek miejscu zamieszczałem mapkę sugerującą, że Polska powróci do granic z XVI wieku? Koncepcja Międzymorza jako konfederacji nie ma nic wspólnego z imperializmem, czy poszerzaniem terytorium Polski.

Grzegorz Talar ale tak wygląda :)
idealny materiał dla Rosjan, żeby pokazać "prawdziwe oblicze nacjonalizmu polskiego",

Tomek Piekarski Tym sposobem patrząc, każda umowa międzynarodowa, każdy sojusz wojskowy to działanie pokazujące "prawdziwe oblicze czyjegoś nacjonalizmu". Toż to zwyczajny absurd.

Grzegorz Talar moim zdaniem mapka jest zwykłym narzędziem marketingowym, ukraina, białoruś i obwód kaliningradzki zaznaczony jest jak lenno króla polskiego ;)
skąd podejrzenia, że Putin i Łukaszenko zgłosili się do takiego projektu?
to jest absurd... jeśli komukolwiek z was zależy na tym, żeby jego kraj stał się silny, niech zacznie od swojego podwórka, wchodzenie w kompetencje MSZ to trochę dziwny pomysł,

Tomek Piekarski Swoim podwórkiem już się zajmuję. Pisanie natomiast o tym, że wchodzenie w kompetencje MSZ to trochę dziwny pomysł, jest według mnie działaniem skrajnie szkodliwym. To jest typowy przykład myślenia totalitarnego. Lud ma siedzieć cicho, lud ma słuchać. Lud nie może mieć swoich idei bo to władza jest od ich formowania. Jeżeli lud czegoś chce to dostanie pałą po głowie. Efektem tego jest mielenie podpisów pod referendami i jedna banda pseudoelit politycznych u władzy od dziesięcioleci. To przykład na wspieranie sztuczki socjotechnicznej polegającej na budowie autorytetu przez pokazywanie delikwenta w TV. To propagowanie fałszywej wizji mówiącej, że mamy kompetentne władze, że historyk z wykształcenia i malarz kominów z zawodu, podobnie jak elektryk skaczący przez płot posiadają jakąś wiedzę tajemną uzasadniającą sprawowanie przez nich władzy, a całkowicie niedostępną normalnemu człowiekowi.

Grzegorz Talar bardziej chodziło mi o to, że lud nic nie wie, o tym, o czym na prawdę rozmawia się w najwyższym szczeblu, ludziom pokazuję się pewną opowieść, która moim zdaniem prawie zawsze przedstawia tylko cząstki prawdy, muszę lecieć, narazie

Grzegorz Talar - ale zauważ, że tak to ludzie będą postrzegać. A już w krajach sąsiednich na pewno ... A przeciwnicy tego projektu z łatwością podsycą nastroje antypolskie - wystarczy jakiś napadzik na radiostację w Gliw ... tzn w Toruniu i cały projekt Międzymorza runie jak domek z kart ...

Musimy niestety działać w określonym kontekście świadomości historycznej. Na dzisiaj mamy problem z banderowcami chcącymi Przemyśla i z Niemcami chcącymi 1/3 Polski. Skupmy się na walce o jedność terytorialną i spójność etniczną. Walczmy z imigracją multi-kulti i pomagajmy w tym sąsiednim krajom.

Gratuluję dobrej analizy :-)

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.