Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

GODZINA W

„Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, ze muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji…” – od tych słów modlitwy Św. Tomasza zaczyna się mój blog. Ale „z niektórymi doprawdy trudno wytrzymać”.

GODZINA W
Napisałem ten tekst dwa lata temu. W rocznicę Godziny „W”. Wydawało mi się, że nie zdołam wytrzymać z najbardziej zagorzałymi przedstawicielami obu politycznych sekt. Ale się powstrzymałem przed naciśnięciem klawisza „Enter”. Po kolejnej awanturze o to samo w tym roku, zważywszy, że awantury co roku są coraz brzydsze, znowu otworzyłem stary tekst.

Nawet za komuny rozmowy o Powstaniu nie budziły takich emocji. Choć budziły – bo Sowieci nie tylko Powstania nie wsparli, ale jeszcze utrudniali próby takiej pomocy Amerykanom. Ale za komuny Sowieci stacjonowali w Polsce, więc spór o Powstanie miał inny wymiar. A dziś nie sposób zrozumieć obu okładających się sekt.

Owszem, Powstanie z militarnego punktu widzenia było bez sensu. Nie mieliśmy żadnych szans, żeby je wygrać. Z politycznego punktu widzenia – też więc było bez sensu, skoro nie mogliśmy go wygrać. Ze społecznego punktu widzenia było jeszcze bardziej bez sensu – wymordowali nam elitę, czego skutki odczuwamy do dziś. Z ekonomicznego punktu widzenia również było bez sensu – bo zniszczone zostało doszczętnie całe Miasto. No chyba, że „lemingi” z popytowej szkoły ekonomii uznają, że dzięki odbudowie Warszawy szybciej rosło nam po wojnie PKB.

Ale, czy gdyby Powstanie nie wybuchło, nie zginąłby kwiat warszawskiej młodzieży, nie zniszczono by miasta, byłoby lepiej, czy gorzej? W krótkiej perspektywie czasu byłoby pewnie lepiej. A w dłuższej? Czy to aby nie niesieni przykładem Powstańców zrobilibyśmy Poznański Czerwiec, Gdański Grudzień, kolejny Czerwiec w Radomiu i Ursusie, a potem Gdański Sierpień? Nie wiem jak inni, ale ja w stanie wojennym chodziłem się napieprzać z ZOMO w dużym stopniu dzięki Powstańcom. Mogli Oni się nie bać SS, to i ja mogłem się nie bać ZOMO! Zwłaszcza, że ryzyko było nieporównywalnie mniejsze. Coś się im ode mnie należało. Dlatego w stanie wojennym nosiliśmy w klapach nie tylko oporniki, ale też Kotwice.

Więc może tych 200 tys. ofiar i to doszczętnie zniszczone Miasto, to była taka – mówiąc językiem ekonomicznym – inwestycja naszych dziadków w nas? Choć chyba nie do końca uświadomiona.
Dzisiejszym dyskutantom, którzy w Powstaniu nie uczestniczyli, chciałbym postawić parę pytań. Ci, którzy uczestniczyli już na nie odpowiedzieli – 69 lat temu.
 
1. Czy gdybyś był/a dowódcą Armii Krajowej wydał(a)byś rozkaz rozpoczęcia Powstania? Ja NIE!
2. Czy gdybyś był/a Warszawiakiem/nką ruszył(a)byś na wydany rozkaz walczyć w Powstaniu? Ja mam nadzieję, że TAK (choć nigdy nie możemy być pewni własnych reakcji na sytuacje ekstremalne – może bym się przestraszył i schował).
3. Czy pozwolił(a)byś iść walczyć swoim dzieciom? Bo ja NIE! Zamknąłby je w piwnicy na klucz!
4.Czy przyglądał(a)byś się spokojnie jak walczą inne dzieci? Bo ja NIE! Pogoniłbym je do domu, a nie wysyłał na czołgi.
 
Podobno „nikt nas nie zwolnił z obowiązku analizowania przyczyn polskich klęsk”. No właśnie. Mnie wychodzi z takiej analizy: bohaterski naród – idioci politycy! Nie zaczęło się to i nie skończyło w tym jednym Powstaniu. Jest „Godzina W”. Enter
Data:
Kategoria: Polska

Robert Gwiazdowski

Blog Robert Gwiazdowski - https://www.mpolska24.pl/blog/blog-robert-gwiazdowski

Pobloguję sobie... W narodzie pęd do blogowania jest nie przymierzając taki, jakim powodował się Aleksander Kwaśniewski wstępując do PZPR (zaraz na początku pierwszej kadencji exprezydent w jednym z wywiadów wypowiedział się o „owczym pędzie”, który kazał mu to zrobić). Zastanawiałem się długo, czy wypada mi, jako wiecznemu malkontentowi, temu pędowi ulegać. Ale doszedłem do wniosku, że tym razem warto dać się ponieść modzie. Decyzję o założeniu bloga podjąłem po powrocie z Forum Ekonomicznego w Krynicy, gdy prasa „fachowa” donosiła o spadku cen ropy naftowej pod horrendalnymi tytułami: „złe wieści dla sektora naftowego”. Okazało się, że ćwierćwiecze rządów „rynków finansowych” doprowadziło do tego, że im więcej terrorystów, huraganów i polityków idiotów w krajach produkujących ropę naftową, tym lepiej dla akcjonariuszy firm paliwowych!!! I nikt tego nie komentował!!! To teraz ja sobie pokomentuję...

Przy okazji PRZYSIĘGAM, że blogowanie nie jest wstępem do politykowania. Mam chorobę lokomocyjną, więc nawet upić się nie mogę porządnie, bo zanim wysiądzie mi głowa, wcześniej wysiada żołądek. W trosce o niego nie mogę więc zajmować się polityką, bo miałbym cały dzień nudności... A dodatkowo tak na wszelki wypadek (w końcu natura ludzka jest ułomna), jeden z moich znajomych ma mój... WEKSEL. Jest to weksel własny, niezupełny, płatny bez protestu, z deklaracją wekslową, który będzie mógł wypełnić na dowolną kwotę, gdyby mi przyszła do głowy głupawa chęć kandydowania gdziekolwiek.
A żebym się nie zagalopowywał w pisaniu, zacznę od słów modlitwy świętego Tomasza, na które zawsze będę zerkać wchodząc na tę stronę:


MODLITWA ŚW. TOMASZA
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, ze muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek.
Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale Ty, Panie, wiesz, ze chciałbym zachować do końca paru przyjaciół.
Wyzwól mój umysł od niekończącego brnięcia w szczegóły i daj mi skrzydeł, bym w lot przechodził do rzeczy.
Użycz mi chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić. Zachowaj mnie dla ludzi, choć z niektórymi z nich doprawdy trudno wytrzymać.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.