Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Przygoda z Moniką - „Kaufland Polska SA”, czyli „Arbeit macht frei”

Moja przygoda z Moniką Giełażys zaczęła się dnia 18 lipca 2008 r. od napisania artykuliku na regionalnym portalu internetowym trybunalscy.pl. Co prawda do spotkania doszło nieco później, bo w kwietniu 2010, ale ja opisuję tę przygodę właśnie od tej daty.

 

„Kaufland Polska SA”, czyli „arbeit macht frei”

Niedawno jak wczoraj spotkałem przypadkowo człowieka, który pracuje w firmie Kaufland Polska w magazynach Rokszyce. Firma duża, która swoją logistykę usadowiła wręcz bingo, jeśli chodzi o zakres jej działalności, czyli krótko mówiąc rozprowadzania towarów spożywczych na Europę Wschodnią. Firma rozwojowa, która buduje następne magazyny pod swoją działalność... Daje ludziom zatrudnienie w tej chwili ok. 700 osobom. I wszystko by było fajnie gdyby nie hasło” praca czyni wolnym”. 272 godziny w miesiącu daje nam wynik wyżej o 90 godzin więcej, jaki jest normowany czas pracy w naszej Najjaśniejszej.

Pieniądze za czas pracy ok270 godz./ na miesiąc 2500 zł. Przeliczając to na miesiące ewentualnie na tygodnie suma 2500 brzmi nieźle, ludzie robią dwa miesiące w miesiącu i cieszą się z tego, że mają pracę. Po trzech miesiącach puchną im dłonie, Oczy widzą mniej wyraźnie, a co jest stwierdzone badaniami klinicznymi narządy wewnętrzne zaczynają „wariować” trzustka, wątroba, serce. Ida na tzw. chorobowe i obiecują sobie, że już nie powrócą do obozu pracy, ale dla firmy Kaufland Polska to żaden problem! Wielki napis „Zatrudnimy magazynierów „ robi swoje.

Zgłaszają się następni chętni, ludzie po zakończonej niedawno edukacji szkolnej, młodzi, silni i niemyślący nad konsekwencjami swojego zdrowia w przyszłości. Ważne żeby była siła i jak najmniej pytań do kierownictwa o warunki pracy. Rotacja siły nabywczej w firmie jest ogromna i nikt zbytnio nie przejmuje się „młodym rencistą.” po trzech czy czterech miesiącach pracy. W firmie Kaufland, „Polska” jest w nazwie Czemu takich warunków pracy ktoś z firmy z resztą niemieckiej nie zaproponuje Niemcom. ? Bo tam nikt do obozu pracy nie chce iść. Rasowy Niemiec odpowiedziałby wielkim rechotem na takie warunki pracy. W starej UE ludzie mają czas na 8-godzinny czas pracy i odpoczynek, kto chce zarobić więcej bawi się w swoją firmę i nawet pracuje 10 godzin. Najwyższy czas,ażeby ktoś zajął się tematem „KAUFLAND”. Przecież praca nie musi czynić Polaków wolnym

Dnia 10 kwietnia 2010 roku pojawiła się na mojej skrzynce mail wiadomość, który zdecydował o napisaniu następnego artykułu umówieniu się na spotkanie z Moniką Giełażys.

Kaufland

O czym napisałem w tekście pt. "Kaufland SA"... ale czy Polska?

Zainteresowanie artykułem było dosyć spore, bo na dzień obecny było około 3 tys. odsłon i powinienem się cieszyć za zainteresowanie internautów. Ale… komentarzy było niewiele, co w mojej ocenie przedkłada się chyba komentowanie nad strach.

Ale… przyszedł moment, że coś w materii się ruszyło. Otóż napisała do mnie Pani Monika Giełażys (pozwolenie na publikację imienia i nazwiska) jeszcze pracownica tej „zacnej” firmy, która to ludziom ratuje egzystencję za cenę ich zdrowia... Nieważne może, że firma ma w nazwie słowo Polska - a może się mylę- natomiast fakt, że & bdquo;Kaufland” dba… nieważne, o co, na pewno nie dba o ludzi.

Otóż na moja prywatną skrzynkę mail przysłała list w,/w , który cytuje w całości:
Read message
Od: cicha
Do: pertjack Temat: Kaufland Polska czyli "arbeit macht frei "
Data: 8 kwiecień, 2010 - 09:51
Witam Pana serdecznie, widzę iż jest Pan w temacie firmy Kaufland, dlatego piszę do Pana. Dnia 31 03. 2010, zwolniono mnie z pracy, z dnia na dzień bez podania przyczyny, (według mnie przyczyną było moje zgłoszenie do Inspekcji Pracy i nie ukrywanie tego faktu). Byłam pracownikiem tej firmy 2 lata, nigdy żadnych urlopów na żądanie, nie dostałam też nigdy żadnego upomnienia, co miesiąc dostawałam premię, wydajności miałam, co miesiąc ponad 200 coli/h, często kosztem rodziny. Odbyłam dnia 2 kwietnia rozmowę z dyrektorem p. Staniszewskim, a dnia 7 kwietnia z panem W. Zarębą, przyznał, że nie było powodu do zwolnienia mnie, i jedyne, co może zrobić to mnie przeprosić i ciągłe naleganie, abym podpisała wypowiedzenie za porozumieniem stron, na co ja nie chciałam się zgodzić, czekam obecnie na dostarczenie mi do domu wypowiedzenia bez podania przyczyny, bo takowe podobno ma przyjść. dla mnie to kpina. Mam 3 dzieci starałam się jak mogłam, aby być najlepszym pracownikiem i dostałam podziękowanie przed samymi świętami. Koleżanki, koledzy ostatnimi dniami podpisują notatki-upomnienia, za brak wydajności, za nie zapisanie się na tzw. wsparcie cało zmianowe. Według mnie i nie tylko, firma dąży do zwolnienia się pracowników, lub zwolni ich dyscyplinarnie za upomnienia, które podpisują. Atmosfera w Kauflandzie nigdy nie była dobra, ale to, co się dzieje od grudnia 2009 jest nie do zniesienia. W magazynach w Czechach pracują tylko pracownicy firm zewnętrznych, w Rokszczycach, obecnie też większość osób kompletujących to osoby z firmy WFD, od kilku dni pracownicy tej firmy obsługują tzw. retraki. Pracownik jest traktowany gorzej niż pies. Mam zamiar iść z tym do sądu, wiem że firma zwolnić mogła mnie bez podania przyczyny z zachowaniem 2 tyg. okresu wypowiedzenia, ale traktowanie ludzi, i zmuszanie nas do podpisywania list obecności niezgodnie z prawem, wulgaryzmy i wiele innych spraw, mam nadzieje , że pomoże w udowodnieniu firmie i skończenie takiego procederu. Szukam ludzi, którzy pracowali w tej firmie i innych, którzy mogliby mi w tym pomóc.
Pozdrawiam gorąco.
Monika Giełażys

W rozmowie telefonicznej z Panią Moniką zostałem poinformowany, że kobieta cierpiała na nowotwór. Wraz z adminem strony P. Witoldem Kowalczykiem będziemy się starać o opiekę prawną dla Pani Moniki. Jednocześnie apeluję do tych wszystkich, którzy czytają te słowa, a w szczególności właśnie do prawników… pomóżcie w potrzebie.


Pani Moniko, w obowiązku, że napisałem ten artykuł na Pani dobro i Pani dzieci i może też innych współpracowników powiadamiam niżej wymienionych dołączając ten dramatyczny list:

Biuro poselskie P. Antoniego Macierewicza
Biuro poselskie P. Artura Ostrowskiego
Świadomie nie powiadamiam Państwowej Inspekcji Pracy, ponieważ instytucja ta moim zdaniem powinna być zlikwidowana z oczywistych względów.

Spotkanie z Moniką.

Umówiliśmy się na spotkanie w Piotrkowie Trybunalskim. Monika mieszka w oddalonym o 25 km Bełchatowie. Fizjonomia delikatnej blondynki niezdradzająca, jakie możliwości fizyczne mogą drzemać w takiej istocie przewalającej przez swoje ręce kilkanaście ton towaru przez 12 godzin. Zaczyna opowiadać ze smutkiem w oczach.

Kaufland

Mówili do mnie:

Ciśnij, Monika, ty jesteś niezniszczalna jak stonka!" - dopingowali szefowie. No to cisnęła, choć z tym nowotworem lekarze dawali jej pół roku życia. Cisnęła nawet po 18 dni pod rząd - tak ostro, że przez półtora roku nie była u lekarza. "Praca albo zdrowie, wybieraj" - powiedział jej szef, gdy chciała iść na badania. No to wybrała pracę, bo ma trójkę dzieci.
Monika Giełażys, delikatna blondynka, ma troje dzieci, najmłodsze kilkuletnie. Zanim trafiła do pracy w Kauflandzie, zachorowała na raka. Operacja, potem długie leczenie. Uciekła śmierci spod kosy. - To był najcięższy okres w moim życiu, ale dałam radę, bo miałam dla kogo żyć. Gdy wyzdrowiałam, mąż wyjechał do pracy do Irlandii. Mnie brat namówił na pracę w centrum Kauflandu w Rokszycach - wspomina.

Choć w ankiecie napisała, że chce pracować w dziale "wywózka", gdzie praca fizyczna nie jest zbyt ciężka, dostała się tam, gdzie kompletowano palety z towarem, które następnie trafiały do marketów w całym kraju. Tu jest najciężej, nie wytrzymują nawet młodzi mężczyźni.

- Musiałam zgodnie z wykazem załadować paletę. Mieściło się na niej od 100 do ponad 200 opakowań. Zgrzewka z ogórkami to około 25 kg. Bywało, że musiałam ją zarzucić na szczyt prawie dwumetrowej palety - mówi.

Jedna paleta to od 1 do 1,2 tony towaru, a takich palet w ciągu 12-godzinnej dniówki Monika musiała zapełnić nawet 10.

- Na początku usłyszałam, że jak się wykażę, to mnie przeniosą na lżejszy wydział. Dlatego pracowałam ciężej niż mężczyźni.

Dzięki nadgodzinom dobrze zarabiała. A bardzo chciała, żeby mąż mógł wrócić z Irlandii.

- Po 18 dni z rzędu harowałam. Ale były miesiące, że na rękę dostawałam i 3500 zł. Nareszcie mogłam kupić dzieciom zabawki. Tyle że nie miałam dla nich czasu - mówi Monika.

W pracy nie mogła z nikim rozmawiać, nawet w sprawach służbowych. To groziło upomnieniem. Chodziło o to, by nie dopuścić do konszachtów, knucia. - Na zebraniu usłyszałam od szefa, że jak się stęsknię za koleżanką, to mogę jej z daleka pomachać - mówi Monika.

Jak twierdzi, niepokornych kierowano na jakiś czas na ogórki w słoikach albo na karmę dla psów, która była pakowana w worki po 25 kg. Po kilku takich dniówkach kończyła się ochota na sprzeciw. Do tego dochodziły kontrole zawartości kieszeni służbowych kombinezonów, nawet kilka razy dziennie. No i sprawdzanie wykrywaczem metali, czy ktoś nie wnosi telefonu. - Bali się, że ktoś nagra rozmowy z szefem - opowiada Monika. Na pracę w Kauflandzie namówiła męża Przemka. Chciała, żeby wrócił z Irlandii.

 

Komentarze współpracowników Moniki, którzy pragnęli zachować anonimowość:

 

1 Gość:

Tylko idiota, a nie Normalny pracodawca grozi pracownikom, którzy przyszli "dobrowolnie" na nadgodziny, a grozi za to, że chcą wyjść po ośmiu godzinach nadliczbowych (w ten dzień - bo pracowali pięć dni po dwanaście)...
Idealna zachęta, pozwalniajmy się z naszych prac, a idźmy do Kauflandu, będziemy zarabiać,

i to nieźle, to fakt, ale premię, na którą pracowaliśmy cały miesiąc, i tak zabiorą nam za to, że nie chcieliśmy zostać więcej niż osiem nadgodzin w nadgodzinach, które to nadgodziny mamy w grafiku jako tzw. planowane wsparcie.

 

2 Gość:

Ludzie! Jak oni tak mogą traktować pracowników??? Ostatnio jedna zmiana pracowała PIĘĆ dni po 12 godz., a i tak KAZANO im przyjść na nadgodziny, szósty dzień pracy...
W tenże dzień, mimo iż ludzie pracowali już szósty dzień, od za piętnaście osiemnasta, i tak byli ścigani i poganiani, że mało robią... Zbulwersowani takim traktowaniem, poza tym odmówiono im przerwy, postanowili wyjść po ośmiu godzinach pracy o 2-ej piętnaście. Oczywiście skończyło to się groźbami zabrania premii przez trzy miesiące, oraz upomnieniami (prawie pięćdziesiąt osób).

Ktoś pokrzykuje z boku - Toż to wychodzi, 5 razy po 4 plus te 12-e "wymuszone", to daje 32-ie nadliczbowe godziny w tygodniu.... A oni kuszą, dobrymi zarobkami, szansą kariery (chyba jako Kapo), a o ciepłym posiłku nie wspomnę, tyle, że możesz nie iść na przerwę.

Pokaż mi te zadowolone z pracy w Kaufland z działu wydania ,osoby!

 

3 Gość, kobieta:

Ja pracowałam tam 2 lata, i znosiłam poniżania, wulgaryzmy, pracę ponad ludzkie siły, bo mam rodzinę, bo bałam się utraty pracy. Kiedy powiedziałam, że już nie mam sił dźwigać po kilkanaście ton dziennie i nie będę fałszować już dłużej list obecności. Zostałam zwolniona, bo się odezwałam. Ludzie tam są zastraszani i wyzyskiwani....I ciągle słyszą, że jak nie przyjdą na wsparcie, za małą wydajność, itp. to ich zwolnią....Siedzą tam, bo mają jeszcze kredyty do spłacenia, albo trudną sytuację życiową. Tam nie znasz dnia, ani godziny, kiedy Cię wezwą do biura i wręczą wypowiedzenie, oczywiście masz podpisać za porozumieniem stron, że niby sam się zwalniasz...Wtedy firma oczywiście jest czysta...tak duża rotacja pracowników , oczywiście nie z ich winy. Kpina Więc dalej korzystają z profitów polskiej gospodarki, i się śmieją.... bo są bezkarni jak na razie.
Robi się wszystko, aby nie było zgrania wśród zmiany, bo zgranie to już ewentualne zagrożenie dla kierownictwa. Więc za słowo zamienione z kolegą, na oczach kierownika upomnienie, albo kompletacja do odwołania, żebyś się nauczył. No i oczywiście ulubieńcy kierowników którzy mają fory, to kapusie, którzy na każdym kroku donoszą kierownikowi, aby ten nie musiał wychodzić z biura na magazyn , bo przejście całego magazynu to przecież spory wysiłek. Młode osoby po szkole po pół roku, problemy z kręgosłupem.... no ale tym się nie myśli, że to już prawie renciści...a gdzie do emerytury.
Ktoś kto tego nie przeżył , nie jest w stanie tego zrozumieć....
Życzę powodzenia, kręgosłupa ze stali hartowanej, i mocnej psychiki....a i tak zanim pomyślisz Cię zwolnią.

 

Gość4:

Jeżeli chodzi o prace w tej firmie trzeba mieć do niej stalowe nerwy. Pracuje tam juz dość długo i szczerze mam już jej dość. Może na początku było jeszcze wszystko fajnie ale teraz jest nie do zniesienia. Po zmianie reguł premiowania praca stała się nie do zniesienia. Pracownicy, którzy do tej pory dostawali premie za przysłowiowe \"lizanie\" wiecie, czego teraz \"zabijają się żeby tylko szarpnąć pieniążki. Nie mówiąc juz o tym ze zdarzają się coraz częściej wypadki na magazynie. Jest to spowodowane oczywiście tym, iż ludzie zachowują się jak małpy, którym pokazano banany. Jest teraz o wiele bardziej niebezpiecznie na magazynie, bo każdy chce zrobić jak najwięcej. Pracownicy średni czyli tacy do których ja się zaliczam mogą na długo zapomnieć o jakiejkolwiek premii. Dostaną ją teraz tylko \"charpagany\". Jeśli kierownik mówi ze wasze bezpieczeństwo i zdrowie jest ważne, ale norma jest wymagana i będzie na bieżąco sprawdzana to cos tu jest nie tak. Albo norma albo bezpieczeństwo. Jeżeli będziesz uważać żeby nikomu nic nie zrobić to norma na pewno ci spadnie a później może i nie przyjdą do ciebie spytać się, dlaczego jest taka mała norma, ale mogą przyjść z inna karteczka na podpisanie.(W końcu jak kogoś zabije na magazynie to może się opamiętają, ale wątpię w to). Moim zdaniem takie rozwiązania teraz będą, kto przyjdzie? Bo firma ma taka fajną renomę w okręgu ze będzie im na pewno ciężko pozyskać miał małą normę będzie zwalniany - taka selekcja. I tak z nowych ludzi nikt im juz nie nowych pracowników a nawet, jeśli im się uda to na krotka metę. Jeżeli chodzi o wsparcia to tez jest różnie, kto umie się dobrze przylizać kierownikowi albo ma dobre kontakty z brygadzistami to może się nie zapisywać. Niektórych potrafią wziąć niezłe pod włos żeby się tylko zapisać. Są tacy, którzy powiedzą ze nie mogą albo coś jeszcze ściemnia i nie przychodzą a później człowiek musi za nich zap.....ać Taka jest prawda. Pracuje tam większą część cwaniaków którzy za kasę zrobią wszystko żeby się tylko przylizać kierownikowi i dostać większą kasę. Myślę ze uda mi się niedługo stamtąd uciec

 

Epilog.

Po publikacji artykułów, zwłaszcza ostatniego i przy wsparciu prawnym Biura poselskiego Antoniego Macierewicza Monika Giełażys została przywrócona do pracy na lżejszym stanowisku. Firma „Kaufland Polska SA” zapłaciła trzymiesięczne uposażenie, jednorazową zapomogę na dzieci oraz miesięczny pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym.

Co do tej pory zmieniło się w firmie na lepsze? Nic. Rotacja pracowników olbrzymia, ponieważ nikt nie jest w stanie wytrzymać dłużej niż kilka miesięcy. A poza tym?

Poza tym „starzy” pracownicy mają być zwalniani na ich miejsce firma będzie zatrudniać cudzoziemców. Skąd? Jeszcze nie wiadomo. Przed firmą od kilku lat niezmiennie wisi banner z napisem: zatrudnimy magazynierów. I tylko przejeżdżający gdzieś z Polski pomyślą: firma zatrudnia, to nie jest źle. Niewiedzą ,że tam w tych ogromnych magazynach produkuje się młodych starców.

 

Tekst napisał : Pavo

Mail: halibutem@op.pl

Mobile: 604 200 762

Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.