Ten krzyk przez medialny jazgot mitotwórczy i mitorujnujący ma problem z przebiciem się.
Wszystko zostaje u nas podporządkowane doraźnym korzyściom politycznym albo jednych albo drugich. Do podobnej pałki politycznej sprowadzono okoliczność wyjazdu do Chin Marszałek Kopacz w naszym radosno/feralnym dniu 4 czerwca również rocznicy zburzenia Niebiańskiego Spokoju w Chinach.
Data ta wykorzystywana jest jako pałka polityczna w stosunkach międzynarodowych. Zdumiewa mnie lekkość ferowania wyroków i kategoryczność sądów wielu polskich komentatorów politycznych, którzy nigdy nie będąc w Chinach nie znając ich, nie rozumiejąc filozofii i kultury tego kraju na podstawie sformatowanego najczęściej przekazu z zachodnich mediów podejmują się określać jak jest, jak było. Czołgów vs obywatele nie da się usprawiedliwić, jednak tzw. doktryna eksportu demokracji jest faktem, a tzw. prawa człowieka stały się – bronią, którą niektóre państwa operują perfekcyjnie. Czas pokazał, że Chiny tak czy inaczej się zmieniają ale nie pod dyktando zachodu ale wg własnego wzorca. Czy to dobrze czy źle? Zleży dla kogo. Dla USA źle rośnie im potężny konkurent. My zamiast walczyć znowu nie w swojej wojnie powinniśmy podejść do tego jak do szansy.
„Jest niewiele cnót, których Polacy nie posiadają, i niewiele pomyłek, których udało im się uniknąć.” Winston Churchill
Tak czy inaczej abstrahując od czegoś czego w polityce międzynarodowej próżno szukać - moralności Chiny nie stały się kolejną ofiarą czy rynkiem zbytu ale są na prostej drodze do stania się światowym mocarstwem numer jeden. Z punktu widzenia Chińczyków czołgi w 1989 roku na placu Tian'anmen w ich mniemaniu obroniły państwo. Zwolennicy romantyzmu w polityce zagranicznej powinni się zastanowić nad historią np. Thatcher, która spotykała się z Wałęsą i jednocześnie handlowała węglem z Jaruzelskim, czy Reagana, który mówił o moralności imperium zła ale jednocześnie robił swoje wspierając reżimy tam gdzie było to po myśli USA. Tak wygląda polityka międzynarodowa, która jest sztuką dbania o dobrze pojęty interes narodowy i dobrobyt obywateli … swojego państwa.
Wszyscy robią interesy - wojny, prawa człowieka to tylko kolejne narzędzia prowadzenia polityki zagranicznej.
A realia geopolityczne są takie, że z wielu powodów nie mamy takiego potencjału jak USA, Niemcy, W. Brytania czy Francja. I jeżeli chcemy być dla Chin liczącym się partnerem musimy wykonać gesty jakie wykraczają poza standard. Gesty w polityce zagranicznej są ważne. Podobno szczególnie ważne dla Chińczyków. Oni takich rzeczy nie zapominają. I zapamiętują to w małej czerwonej książeczce nawet tym wielkim, co kiedyś zostanie im skrupulatnie przypomniane. Efekty takich gestów przyjdą. Wcześniej czy później. A w sprawie współpracy polsko-chińskiej ten rząd zrobił sporo. Ta współpraca jest dla nas ważna choćby ze względu na Rosję. Nawiązano współpracę wojskową. Słyszałem taką historię, że w czasie wizyty oficjeli w Brukseli jako jedno z dwu czy trzech nazwisk jakie byli w stanie wymienić i to poprawnie było nazwisko Waldemara Pawlak i bez niego nie było rozmów.
Te gesty, kontakty bardzo delikatne, wbrew pozorom przekładają się na konkretne rzeczy. Przykładem jest inwestycja Chińczyków w fabrykę łożysk w Kraśniku. Kolejnym utworzenie transgranicznego połączenia kolejowego Polski z Chinami, Chiny myślą o Polsce jako o bazie do ekspansji swoich firm na Europę. Takie połączenie kolejowe, to lokalizacja składów, magazynów, centrów logistycznych, w końcu fabryk na terenie Polski.
Oczywiście są i wpadki. Gdzie drwa rąbią tam wióry lecą. Przykładem jest choćby budowa autostrad i słynna firma Covec. Patrząc na to co się stało z polskim sektorem budownictwa drogowego to nie jestem pewien jak było naprawdę. Czy przypadkiem widząc obstrukcję i kłody rzucane pod nogi przez lobby nie było to ze strony Chin minimalizowanie strat. Nie wiemy tego.
Na interesy z Chińczykami … trzeba uważać, żeby się nie dać popularnie mówiąc „wydymać”. Spryt, naginanie reguł gry, ich zmiana w trakcie gry jeżeli warunki na to pozwalają to nic złego w kulturze biznesowej Chin. Są bezwzględni. Skąd to wiem, z tekstu jaki mam nadzieję się wkrótce ukaże mam nadzieję, że na mPolska24. Tekstu osoby, która to wie. I nie będę jej odbierał palmy autorstwa i nie będę przytaczał jego fragmentów. To będzie bardzo interesujący materiał.
O ile decyzji wyjazdu delegacji polskiego parlamentu w tym terminie jestem gotów bronić jak niepodległości ew. jak kto woli sprzedać się za miskę ryżu, i epitety tu nie mają znaczenia, bo chodzi o interesy Polski i Polaków, o tyle Kopacz się po prostu pogubiła. Okazała się słabym politykiem, pokazała brak znajomości partnera, słabość charakteru i chwiejność. A opozycja polityczna skrajną głupotę.
Polityczną nieodpowiedzialnością był wściekły atak z powodu wyboru terminu. Krótkowzroczne partyjne, partykularne interesy przedłożone zostały nad interesy Polski. Gdyby nie jazgot podniesiony przez opozycję. Pies z kulawą nogą nie zwróciłby uwagi na zbieżność dat. Ale mleko się rozlało. To był pierwszy błąd.
Później obrona po linii biznesowej – jadę po kasę, była
całkiem rozsądnym rozwiązaniem i przyniosłaby zamierzony skutek. O tyle
„złamanie” się Kopacz w celu ratowania „twarzy” w Polsce (która i tak była
uratowana - interesy) jest zupełnie niezrozumiała i naraziła nie tylko misję
ale i powagę naszego kraju w oczach chińskich partnerów. Nie mówiąc już o samym
wizerunku marszałek Kopacz, zarówno w oczach Polaków jak i Chińczyków. Po jaką
cholerę obiecała w Polsce, że poruszy temat praw człowieka w dniu wizyty 4
czerwca, czy nie miała w swoim otoczeniu speców od stosunków z Chinami. Reakcja
była do przewidzenia. Spotkanie miało być 4.06 i bez słowa wyjaśnienia zostało
przełożone przez Chińczyków na dzień następny. Subtelnie ale zdecydowanie
dostała pstryczka w nos. Podobne manewry nasi chińscy przyjaciele stosowali już
wobec innych nacji. Więc może ktoś powinien monitorować i robić dossier
dyplomacji poszczególnych państw, a nie bazować na „wujku Google”. Choć z
drugiej strony bardziej obstawiałbym samodzielna „odważną” i „mądrą” - inaczej,
decyzję głównej zainteresowanej, bo jej się tak wydawało. Zawodnik wagi
ciężkiej w rodzaju Pawlaka na takie ośmieszenie sobie by nie pozwolił i dlatego
jego nazwisko pamiętają w Chinach, a o Kopacz wiatr historii nawet nie wspomni.
Tylko czemu musi na tym cierpieć powaga Rzeczpospolitej?
Gdzie jest premier? Czemu mu się „trzódka” rozłazi i idzie w szkodę Polsce. Panie Premierze po pięknym politycznym samobójstwie Hanny Gronkiewicz-Waltz, słynnym wywiadzie Ligii Krajewskiej, Pomaski jeżdżącej na rowerze, dochodzi nam katastrofa Ewy Kopacz. Ile ma Pan tam jeszcze takim nimf w swoich szeregach?
Droga do Brukseli być może wiedzie również przez Pekin, ale tam chyba są jakieś wyboje.
Kończ Waść wstydu oszczędź!
zgadzam się w 100%. My Polacy mamy problem ze wykoślawionym romantyzmem, który nakazuje nam ratować świat (w tym przypadku chińczyków przed komunistyczną dyktaturą). Ratować swoim kosztem, nadstawiając własną pierś zatracając swój interes. Nie robiąc interesów z Chińczykami bo to komuniści nikomu nie pomożemy, tylko sobie zaszkodzimy.