Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Alef Stern: „Była cena za głowę Prezydenta”

Kolejna odsłona polskiej politycznej rzeczywistości przed i po 10 kwietnia w rozmowie Fiatowca z Alefem Sternem. Autor rozchwytywanego bestsellera „Pola Laska” ujawnia kulisy „Ostatniego Lotu” I tomu trylogii z serii Operacja K. Książki, która ukazała się na początku grudnia 2010 roku, a którą wciąż otacza smoleńska mgła.

Alef Stern w berecie

Fiatowiec: Powiedz mi co ciekawego wydarzyło od naszej ostatniej rozmowy?

Alef Stern: Ostatni wywiad stał się na tyle popularny, że musiałem do niego napisać parę słów wyjaśnienia. Stałem się też znów przez chwilę popularny w internecie. Poprzedni wywiad wywołał mały szum, zaczęli się mną interesować dziennikarze z mediów, którzy do tej pory udawali, że Alef Stern, „Pola Laska” i „Ostatni Lot” nie istnieją. Paru dziennikarzy obudziło się teraz, ale przecież do ich redakcji książka dotarła już w 2009 roku. Odzywają się blogerzy i proszą o wywiady. Parę osób namawia mnie do wystąpienia w filmie dokumentalnym, toczą się rozmowy na temat scenariuszy.

W tym momencie jestem na etapie autoryzacji kilku wywiadów i umawiam się na następne. Rzeczywiście coś wspólnie uruchomiliśmy 2 stycznia. Pojawiają się też propozycje polityczne, przyłączenia się do partii politycznych, wsparcia w tegorocznej kampanii wyborczej. Oczywiście atakują mnie też osoby, które albo próbują mnie sprawdzać i ustalić, kto tak naprawdę stoi za Alefem Sternem, albo też takie, które wyskakują z hasłami typu: - „Wodzu prowadź na barykady!” albo: - „Daj przyzwolenie do odstrzelenia paru gości.” Pojawiają się też groźby, że na wiosnę zawisnę na własnych flakach.

To masz teraz ciekawe życie. Czy możesz mi powiedzieć komu wcześniej posłałeś książkę?

- Życie rzeczywiście mam coraz ciekawsze jak cholera. Co do pytania to na razie nie chcę tego ujawniać, ale myślę, że za 2 – 3 miesiące ujawnię całą listę mediów i osób, które otrzymały książkę „Pola Laska” z pakietem materiałów o książce, o autorze oraz prezentacja multimedialną. To poszło do mediów w 2009 roku w okresie od maja do października.

Wszystko to zostało w szufladach redakcyjnych?

- Może leży w szufladach redakcyjnych albo w komputerach. Pewnie też ktoś zabrał książkę i materiały do domu, albo z domu – bo książka wysyłana była również na prywatne adresy – nie zaniósł do pracy. Zawiodłem się wtedy na paru osobach, na znanych dziennikarzach, którzy dostali gotowy materiał – było tam parę wywiadów, gotowe recenzje książki, wszystko co w pracy PR się robi, tzw. „gotowce”, za które mogli wziąć kasę za wierszówkę, opublikować, a tu nic. Parę tylko gazet puściło własne recenzje książki.

Powiedz kim był Twój ojciec?

- Mój ojciec nie różni się niczym od wielu innych ojców. Można się tu doszukiwać Bóg wie czego, bo ludzie szukają sensacji i lubią żerować na najmniej istotnych kwestiach. Wszyscy doszukują się jakichś sensacyjnych informacji na temat mojego ojca i tego kim był? Pytają mnie ludzie z kim pracował, co robił, jakie ważne pełnił funkcję, do jakich tajemnic miał dostęp? A to zwykły człowiek, który nauczył mnie czytać i kochać książki.

W twojej najnowszej książce pojawia się postać ojca – jest ona całkiem fikcyjna?

- W „Ostatnim Locie” faktycznie pojawia się ojciec Alefa Sterna i jest postacią wielopoziomową. Możemy go nazwać na przykład wielkim logistykiem. Jest emerytowanym pułkownikiem WSI. To były wysoki funkcjonariusz, który zastanawia się nad burdelem, który został stworzony w tym kraju. Z drugiej strony można też nazwać go „Bogiem Ojcem”. Tak więc postać Ojca wypełnia w niewielkim stopniu literacki archetyp ojca. Jest to Ojciec, który odchodzi. Ojciec, który w sensie dosłownym i w przenośni stracił jaja. Ojciec, który zastanawia się, co się porobiło w świecie, który sam stworzył. W tym sensie można go interpretować jako Boga, który sam już nie pojmuje, co się ze światem dzieje i szykuje się do swej ostatniej drogi.

Jednak broni syna pomimo, że leży w szwajcarskim szpitalu?

- Bo on kocha swojego syna, tak jak kocha wszystkie swoje dzieci. To jest Ojciec, który pozwala swoim dzieciom iść ich własną drogą. On nie oczekuje, że będą realizować jakieś jego scenariusze. To Ojciec, który daje życie i wolną wolę. Czasami chce pomóc, czasami chce przeszkodzić, bo ma jakąś wizję przyszłości swoich dzieci. Ale tak naprawdę najbardziej jest zainteresowany tym, by były samodzielne, aby samodzielnie działały, myślały i cieszyły się życiem.

Przecież obraz ten ukazuje czytelnikowi – o zgrozo – że Polską rządzą starzy agenci, ludzie z minionej epoki. Czy to prawda?

- Gdybym nie miał w swoim życiu kontaktów z takimi osobami, które umiejscowione są w firmach prywatnych i państwowych, instytucjach administracji, radach nadzorczych spółek skarbu państwa, samorządach, klubach sportowych, to nie byłoby sprawy. W dodatku w mediach też sporo jest takich „Ojców”. Mówi się o nich często: „Ci, co dają zielone światło”. Wystarczy spojrzeć jakie osoby kręciły się przy wszystkich ważniejszych prywatyzacjach. Jakie osoby zamieszane są w ważniejsze afery gospodarcze ostatnich 20 lat? Kto tworzył mafię paliwową? Przecież ta sieć współpracowników służb w PRL była rozbudowana, a scenariusz zmiany systemu został napisany wcześniej, niż nam się wydaje. To nie tak, że tylko ruch oddolny jakim była Solidarność się do tego przyczynił.

Czyli wg Ciebie wszystkie przemiany zainicjowali „agenci wpływu”, a nie Solidarność w latach 80?

- Gdyby nie działania związane z przygotowaniem do przekazania władzy i budowania kapitalizmu w Polsce, to władza by tego nie popuściła, nie pozwoliła na żadne zmiany. Decyzje dotyczące przemian zapadły na Kremlu, tam postanowiono rozmontować system. W Polsce natomiast aparat władzy skrupulatnie się do tej operacji przygotowywał. Proponuję spojrzeć, kto na przełomie lat 70 i 80 wyjeżdżał na zachód na różnego rodzaju stypendia, przy okazji ucząc się kapitalizmu? Po stronie polskiej lewicy mam sporo takich osób, które działały później w biznesie czy w partiach politycznych. Wystarczy popatrzeć kto zakładał pierwsze firmy polonijne, tzw. Joint Venture.

Ta operacja przygotowywała tych ludzi do funkcjonowania w realiach wolnego rynku. Z kolei służby zakładały pierwsze kantory wymiany walut, organizowały afery spirytusowe, papierosowe, cały proceder wyłudzania podatku VAT. A do tego produkcje narkotyków, handel bronią. Ta sieć, nazwana kiedyś czerwoną pajęczyną siedzi dalej w spółkach skarbu państwa. Ja bym ją nazwał pajęczyną czarną, bo ideologicznie nie ma nic wspólnego z programem lewicy czy socjaldemokracji. To jest najprawdziwsza w świecie mafia.

n

Powiedz otwartym tekstem?

- Wystarczy skorelować listy pracowników i współpracowników. Słynną Wildsteina i parę innych ogólnie dostępnych, z nazwiskami osób ze spółek i rad nadzorczych. ORLEN – i wszystkie spółki zależne – jest ich ponad 100, każda ma Rade Nadzorczą. Płock, PERN i rura – całe środowisko płockie, aż roi się od byłych mundurowych i nie mundurowych. Tam nieprzypadkowo mamy sprawę Olewnika, która nie może być od 10 lat wyjaśniona, giną akta, dowody, giną świadkowie, domniemani – a właściwie pomówieni – zabójcy. Więc skoro przy zabójstwie i porwaniu Olewnika nie można wyjaśnić prawdy, to jak wyjaśnić prawdę przy sprawie TU 154M?

Niestety tacy są nasi Ojcowie, Ci którzy się poustawiali. Niektórzy już zdążyli synom przekazać swoją władze. Wystarczy popatrzeć na ministerstwa, na administrację różnych szczebli. Tam są powiązania rodzinne, bez tego trudno dostać robotę – każdy prawie ma wujka, ciotkę, czy chociaż sąsiada, który go tam zaprotegował. Reforma administracji, powołanie KSAP na nic się zdało. Awansują pociotkowie, a nie najlepsi, doświadczeni pracownicy. Dlatego mój Ojciec nie mógł być już surowym strażnikiem tradycji, jak do tej pory w literaturze, bo co to za tradycja PRL-owska, przeżarta rdzą korupcji?

Ten Ojciec już nawet surowy nie jest, bo sam widzi do czego prowadzi to, co zostało stworzone – do skorumpowanego kraju. Kraju, w którym – dając przykład – interesy firm powiązanych z byłymi wojskowymi są ważniejsze, jeśli chodzi o wygrywane przetargi, niż bezpieczeństwo polskich żołnierzy. Nieważne jest realne zapotrzebowanie na sprzęt na misjach w Afganistanie, tylko to, by firma byłego generała, czy jego znajomych sprzedała trochę staroświeckiego żelastwa polskiej armii. A za to płacimy my wszyscy. Nic nie robiąc w tej sprawie mamy krew na rękach, żołnierzy, którzy tam giną, bo nie zapewniamy im najlepszego sprzętu.

Kaczyńscy też w tym ustawianiu brali udział?

- Nikt w Polityce nie jest święty, bo to nie jest robota dla świętych i wszyscy coś próbują ustawiać. Jeśli nikt nie jest święty, to oni też nie są! Do tego wizja polityki Kaczyńskich tkwiła jeszcze i nadal tkwi w wizji polityki XIX-wiecznej państw narodowych.

Ale to stara wizja…

- Tak, stara, bo jak oni chcieli budować „Brand Polski” na powstaniach – przegranych – na wojnach – przegranych – i na tych wszystkich romantycznych historiach, zamiast świętować tych, którzy Polskę budowali, tych, którzy wojny wygrywali, tych, którzy odkrywali? Brand kraju buduje się na osiągnięciach, a nie na klęskach. Kraj to firma – potrzebuje Zarządu – a niektórzy do tego zarządu się po prostu nie nadają.

Czyli popełnili błąd?

- Tak, Kaczyński popełnił błąd, bo do rządu wziął Leppera, a nie Rokitę. W dodatku wziął całą władzę i nie było POPiS-u, po prostu wszyscy się popisali. A Kaczyński i Tusk obaj oszukali wtedy i zawiedli swoich wyborców. Dla mnie to co pokazywało, że tej koalicji nie będzie było to, jak Kaczyńscy z Tuskiem w mediach rozmawiali na „Pan”, a znają się od początku lat 80. Ani Tusk, ani Kaczyński władzą nie zamierzał się dzielić, a przecież oni kiedyś razem działali w Solidarności, nawet budowali zręby Porozumienia Centrum, tyle że Donald z liberałami się odłączyli.

W związku z tym kto powinien rządzić tym krajem? Tusk i jego ekipa? Czy Kaczyńscy ze swoją drużyną? A może ktoś trzeci?

- Tu nie chodzi o to kto, tylko jak?!? Przede wszystkim brakuje nam strategicznego programu na kilkanaście, kilkadziesiąt lat. Brakuje jedności i zgody co do tego programu. Ale jak ma być zgoda, skoro nie ma programu? Ludzie nawet nie są w stanie zauważyć, że rząd Tuska i PO, na który głosowali robi wszystko odwrotnie, niż zapowiadał. Albo udają, że nie zauważają, bo to naród ekspercki, który za nic do błędu się nie przyzna. I w tym jest problem – ludzie boją się przyznać, że błądzą, bo stracą twarz. A dowcip polega na tym, że dawno już stracili, ulegając sugestiom. I tym sposobem godzą się na to, co funduje im rząd i udają, że wszystko jest OK.

Bo jak tu się przyznać przed samym sobą, że jest się oszukiwanym – w końcu jest się wykształciuchem, ekspertem, specjalistą – jak się przyznać, że dało się oszukać? Szczególnie, jeśli w grę wchodzą emocje umiejętnie podsycane przez media, PR i manipulowane sondaże badania opinii publicznej. A rząd robi swoje wbrew wyborczym zapowiedziom i obietnicom. Podwyższa podatki, nic nie robiąc by ułatwić ludziom codzienne życie, a przedsiębiorcom działalność gospodarczą. Politycy, którzy wyznają zasadę, że mediami i sondażami wygrywa się wybory i utrzymuje u władzy, są jednak w błędzie. A jak bardzo są w błędzie okaże się w ciągu najbliższych kilku lat.

Polityka to służba publiczna, to praca – ale nie dla pętaków, których w polskiej polityce jest pełno. A są to przeważnie ludzie, którzy doprowadziliby do bankructwa budkę z hot dogami w najlepszym punkcie miasta, bo pozwoliliby by był przy niej brud. W dodatku hot dogi sprzedawaliby od tyłu po niższej cenie, a kumplom dawali dwa razy więcej keczupu, daliby sobie też podłączyć 3 razy droższy prąd, a po bułki jeździliby 200 km, zamiast kupić w sklepie obok.

To co zrobić?

- Nie płacić podatków, nie chodzić na wybory. To droga dość radykalna, ale wyobraź sobie, że wszyscy nie płacą podatków. To bunt! A przecież podatki i tak wszyscy płacimy we wszystkich produktach, które kupujemy, we wszystkich usługach, z których korzystamy. Każdy zakup obciążony jest daniną dla państwa, a co w zamian otrzymujemy od Państwa?

To utopia! Co dalej?

- Skoro utopia to płaćmy dalej, oglądajmy TVN 24, słuchajmy Radia Maryja i psioczmy jedni na drugich. Ludzie musza wreszcie zrozumieć, że żadna władza do tej pory nic dla nich nie zrobiła. Bo przecież każda władza okopuje się na stanowiskach. Obecna ekipa niby obcięła subwencje partiom politycznym, a podobną kwotę dała na kancelarie premiera i prezydenta – znaczy się, zwiększyła.

To jest czysty populizm! Czysty populizm, to również hucpa pełniącego obowiązki Prezydenta Komorowskiego z ustawą, której nie zawetował, ale napisze nową, a w końcu nie napisze – chodzi o emerytury. Cała polityka obecnej władzy to jest hucpa, to jest populizm!

Tusk w uścisku Putina

A ten pod publikę populistyczny uścisk Tuska i Putina? Przełom w stosunkach postperelowskich i postradzieckich. Populizm to te wszystkie brednie na temat zielonej Irlandii, które słyszeliśmy, a jakoś trawa zbytnio się nie zazieleniła. A co z aferami? Nic! Dlaczego? Bo nawet jak są, to się nie przyznamy, będziemy jechać w zaparte do końca.

Zmowa wszystkich nastąpiła, społeczeństwo jest durne, a reszta niech sobie pogada. Ale to my – władza – zatrudniamy policję, służby, sędziów, prokuratorów. Dziennikarze mają nad sobą wydawców, a wydawcy reklamodawców. Więc kto władzy podskoczy? Nie podskoczy, więc nie podskakuje, bo szkoda mu energii i czasu. Bo po co ma się interesować, niech siedzi i pracuje, i płaci podatki, a administracja niech rośnie i rośnie. I ta właśnie administracja będzie utrzymywać ten patologiczny system, będzie wybierać polityków, bo system gwarantuje im miejsca pracy. Ale nikt tego nie zlikwiduje. Czemu? Bo z programem ograniczenia liczby administracji przegra wybory.

Jak powie: zmniejszę administrację, chcę zlikwidować Senat, Sejm ograniczyć do 100 posłów, zmniejszę liczbę radnych różnych szczebli - to go we własnej partii utopią w łyżce wody. Wiesz, ilu ludzi rocznie bierze nieopodatkowane diety tylko dlatego, że dali się wybrać gdzieś tam? Jakie to są kwoty w skali miesięcznej?

Wiem to są miliony…

- No właśnie, a do tego cały czas mamy rewie medialnych sporów i szczucia jednych na drugich, robienia podziału w społeczeństwie, w myśl maksymy: dziel i rządź. Bo nawet jak ludzie czymś się za bardzo interesują – jak kwestia umów bankowych, ruszenia rezerw centralnych, zaciągania kredytów, czy podwyżki podatków – to się wyciąga problem krzyża i go rozdmuchuje, albo wraca na tapetę temat aborcji i też rozdmuchuje. Albo in vitro, tak jakby to było w tym momencie najważniejsze.

A to tylko sztuczki PR – nikt nie myśli wtedy o dzieciach w bidulach i o ułatwieniu archaicznych przepisów adopcyjnych, żeby dzieciom, które nie mają rodzin i rodzinom, które tym dzieciom chcą dać dom – pomóc. Potrzeba nam państwa prawa – a my mimo konstytucyjnej zasady państwa prawa, takim państwem nie jesteśmy, bo to prawo nie jest egzekwowane.

Wszystko, co mówisz ludzi nie ruszy, bo obywatele o tym wiedzą.

- Ale ja nie chcę ludzi ruszać i prowadzić jako przywódca. Ja chcę, by każdy pomyślał nad sobą, by każdy coś zmienił w sobie, by każdy pomyślał, czy jest zadowolony z życia, jakie prowadzi? Jako naród, społeczeństwo, możemy zmieniać się tylko dokonując zmiany indywidualnej. Jak dawać ludziom władzę, skoro ludzie nie potrafią sobą kierować? Popatrz – ludzie robią kursy na prawo jazdy, a sobą nie potrafią kierować, nie potrafią podejmować decyzji, nie potrafią odróżniać tego, co dla nich jest dobre, a co złe. Nie znają swoich wartości, bo nigdy sobie nie zadali pytania – co jest naprawdę dla nich ważne.

Ludzie żyją bez celu, bo wmawianie im, że dzięki temu autu poczują się lepiej, czy tej szmince, czy torebce, a może nawet dzięki kolorowi ściany, to wszystko marketing, który tylko zasłania to, co jest ważne. A prawda jest taka, że nie każdy musi jeździć BMW – jak się nie jeździ BMW, to też jest się wartościowym człowiekiem. Tak naprawdę powinniśmy myśleć o naszej przestrzeni publicznej.

Rozejrzyj się wokół, zobacz jaki jest syf. Spójrz ile petów na przystankach autobusowych, przy wejściach na dworce, czy do sklepów? Setki, tysiące petów, setki psich gówien i co? I nic. Mnie to nie interesuje – myśli sobie każdy – a w służbach sprzątających miasta czekają na następny śnieg, który to przykryje, bo po co dwa razy kasę na sprzątanie wydawać? Ludzie sami nie dbają o swojej otoczenie publiczne, to i instytucje do tego stworzone nie dbają.

Dlatego mamy taką władzę, na jaką zasługujemy. Nic się nie zmieni w tym kraju dopóki nie zaczniemy zmieniać siebie i od siebie wymagać, stawać się bardziej czyści, lepsi, dopóki nie zaczniemy rozumieć, że ta przestrzeń publiczna jest nasza i że mamy prawo do czystych dobrych dróg, równych chodników, czystych trawników i całych, nie połamanych ławek w parku. Nie mówię o bajerach, jak ścieżki rowerowe, czy czyste bezpłatne miejskie toalety. Dopóki nie przestaniemy myśleć – ja się odgrodzę, a reszta mnie gówno obchodzi – nic się nie zmieni. A ludzie dziś odgradzają się coraz bardziej, każdy ma swój komputer – kilka godzin na Facebook`u przy komputerze – jest kolorowo, noc szybko zapada, a potem rano można ze słuchawkami na uszach przyjechać do roboty, coś w pracy porobić i wrócić znów do wirtualnego życia.

Ludzie muszą zrozumieć, że nie muszą być niewolnikami kredytów, danin, które nakłada na nich państwo, nie zapewniając im w zamian nic – ani autostrad, ani emerytur, ani służby zdrowia. Przez całe życie opłacałem składki ZUS, a ze służby zdrowia korzystałem zawsze prywatnej, w szpitalu zawsze po znajomości – to o to chodzi, by każdy kombinował i zajmował się tym, jak coś załatwić? Czy nie lepiej energię życiową spożytkować na normalne życie, a nie na kombinacje, wieczne załatwianie, znajomości?

Jakie jest Twoje przesłanie do Polaków?

- Ja chcę, by ludzie wreszcie zrozumieli, że kredyt na mieszkanie na 35 lat lub więcej to paranoja, to oszustwo – że ceny mieszkań w Polsce to paranoja – jaki mają standard życia za ceną którą płacą? A ile partii obiecywało ludziom mieszkania, pomoc państwa, tanie kredyty. Jak wygląda realizacja tych programów wyborczych – wiemy!

Cena mieszkania w Melbourne jest ceną porównywalną za podobne mieszkanie w Warszawie – a standard życia nieporównywalny – powiem tylko tyle, że w Melbourne jest tak czysto, że po całym dniu chodzenia w klapkach stopy masz takie, że można ich przed pójściem spać nie myć. Proponuję o jakiejkolwiek porze roku przejść się w klapkach po Warszawie - pumeks nie wystarczy, by je umyć.

Trzeba zatem wyczyścić polską politykę z brudu. Trzeba ciąć koszty funkcjonowania państwa, obniżać podatki. Wspierać to, co pozwala Państwu i ludziom bogacić się. A nie rozprzedawać majątek firmy jakim jest Państwo i doprowadzać go do upadłości. Dziś pojawiły się w mediach informację o sabotażu rosyjskim mającym miejsce w 2006 roku, kiedy Polski Orlen kupował Możejki. W Ostatnim Locie opisałem te wydarzenia i cały scenariusz, który ma posłużyć za rozmontowanie polskiego sektora energetycznego i transportowego – chodzi o kolej. Ten scenariusz się realizuje, a do tego rząd upadla ludzi i nakłada na nich nowe podatki, daniny, haracze.

Wróćmy do „Ostatniego Lotu”. Czy czytelnik aby znaleźć informacje ukryte w książce musi znać zasady gry w szachy?

- Zasady są potrzebne w życiu. Zasady gry w szachy w życiu się przydają. W „Ostatnim Locie” dość szczegółowo w rozmowach Ojca i Alefa opisałem zasady gry w szachy – tak, zasady gry w szachy są bardzo istotne, bo szachy to metafora używana w polityce. Polityka dla wielkich graczy to szachy, ma swoje reguły, zasady. Partie toczą się na wielu polach, które są zarazem szachownicami na wyższych i niższych poziomach. Opowieści, że polityka to moralność i etyka to zwykłe kłamstwo. Polityka to biznes, czyli brutalna gra. Książkę można zrozumieć bez znajomości zasad gry w szachy, a jak ktoś czegoś nie umie, nic nie stoi na przeszkodzie, by to zmienić. Grać w szachy zawsze można się nauczyć. Aby poznać podstawowe zasady gry wystarczy 15 minut.

Właśnie o to mi chodzi, by moje książki zachęcały ludzi do nauki, do rozwoju, do zmiany, by poprzez samodzielny przykład zrozumieli, że zmian można dokonać, a tego najlepiej dokonać zaczynając od siebie. Śmieszy mnie, jak ktoś mnie pyta, co zrobić, jak uzdrowić innych, jak poprowadzić ludzi i dać im władze? – To dopiero byłoby nieszczęście!

Ludzie są niedojrzali by decydować o własnym życiu, skoro dają sobie podwyższać podatki, dają sobie wmawiać bzdury w mediach, a ich uwagę od meritum spraw odwracają tematy zastępcze, krzyże, invitra, aborcje, pudelki, duperelki, fatałaszki, konkursy, plotki, cały ten stek bzdur. Zmienić można to tylko edukując ludzi, rozwijając się. Ale tu każdy od siebie zaczyna – a kiedy znajomi zaczynają widzieć efekty, sami też pójdą tą drogą. A jeśli nie są w stanie – to ich problem. Ludzie widocznie potrzebują wydarzeń, które nimi zatrzęsą.

Smoleńsk to było małe trzęsienie ziemi, spacyfikowane przez media, ale teraz wychodzą informacje, o których było wiadomo już 11 kwietnia, chodzi mi o stenogramy z rozmów z wieżą kontrolną. Zatajono je w czysto partykularnym interesie, by wygrać wybory Prezydenckie i samorządowe. Do tej pory nikt nie ujawnił wszystkiego.

Rząd nawet nie jest w stanie uczciwie powiedzieć, że te informacje są w jego posiadaniu, bo po to przecież polskie i nie tylko polskie służby nagrywają wszystko co jest w przestrzeni elektronicznej. O tym też napisałem w Ostatnim Locie. Zresztą funkcjonariusze różnych służb – nie tylko BOR – byli obecni 11 kwietnia w Smoleńsku na lotnisku i w jego okolicach. Dlaczego nie ujawniono wszystkich materiałów? Ano dlatego, że takie materiały służą do wzajemnego szachowania się.

Kim jest Morawski - główny bohater „Ostatniego Lotu” ? W książce okazuje się, że jego śmierć to mistyfikacja, a Morawski to agent.

- W książce jest dokładnie opisany życiorys Morawskiego. Morawski – Krzysztof Prus Morawski zwany Chrisem, czasem Jerrym, a czasem Jerzym lub Jurkiem – to funkcjonariusz Agencji Wywiadu Wojskowego, były pilot, handlarz bronią. Jest też twórcą Raportu Morawskiego o zagrożeniu życia Prezydenta. W książce kilka osób odkrywa całą intrygę – zamach na prezydenta – Morawski jest jedną z nich, i on łączy wszystkie te nitki przygotowujące tę operację, bo tylko dzięki połączeniu wiedzy, którą mają wszystkie te osoby razem, można się dowiedzieć, kto stoi za całą intrygą.

Czy tak też mogło być Realu przed 10.04.2010r.?

- Jak było w realu, nigdy się nie dowiemy. Jednak fakty są takie – od kilku lat było zlecenie na Prezydenta – chodziło w środowisku służb, chodziło również w środowisku przestępczym. Była nawet cena za głowę prezydenta, a wcześniej premiera. Infiltracja naszych służb, firm państwowych i spółek prywatnych oraz administracji i samorządu przez służby rosyjskie – to jest dopiero temat. Oni przez ostatnie 20 lat nie próżnowali.

Motywy, sekwencje zdarzeń jak mogło być, ujawniam w „Ostatnim Locie” – to jest geneza. Pierwszą swoją książkę „Polę Laskę” wydałem na rok przed Smoleńskiem, a „Ostatni Lot” pojawił się 2 miesiące temu, to jedyna pozycja, która pokazuje, że mogło dojść, że doszło, że był planowany zamach na Prezydenta.

Czyli to był zamach na Prezydenta?

- Tak, to był zamach stanu. Przejęcie władzy przez marszałka sejmu – jako pełniącego obowiązki prezydenta – obyło się z naruszeniem prawa, podobnie jak wprowadzenie stanu wojennego. Nie było aktu zgonu. Zadziwiające jest, jak służby – niektóre służby – były przygotowane do przejęcia władzy.

Jaka była cena za głowę Prezydenta?

- Rosła od 5 milionów dolarów przez 15 do 75 milionów dolarów. Taką cenę podałem w książce, jaka była w rzeczywistości – nie wiem.

Kto doprowadził do tego, że samolot się rozbił?

- Polscy piloci to nie idioci, znam kilku pilotów i to są zrównoważeni ludzie, o wysokim morale – to nie są ryzykanci. Kiedy załoga odchodziła na drugi krąg, to samolot się rozpadł w drobny MAK. Dziś wiemy, że nałożyły się na to sekwencje wydarzeń. Wydarzeń, kt& oacute;re zdawały się być tylko fikcją literacką, a stały się rzeczywistością.

Media właśnie podają, że to wyszło po odsłuchaniu czarnych skrzynek w Polsce. Nawet napisała o tym Gazeta Wyborcza – a więc jak było?

- Tak. Tyle, że skrzynek nie ma w Polsce. Samolotu nie ma w Polsce. Przecież to kpina, to zacieranie śladów, to mataczenie. Nagrań z wieży – jak już wspomniałem – w Polsce nie było oficjalnie do wczoraj, choć służby miały je już 11 kwietnia. Ujawniono je dopiero wczoraj – 19 stycznia – ponad 9 miesięcy później. Tyle czasu trwała ta ciąża, żeby się wykluło. Nie wiemy cały czas na ile te taśmy są prawdziwe, a na ile poddano je obróbce.

Pewne są następujące fakty - wbrew naturalnym warunkom pogodowym pojawiła się tajemnicza mgła. Samolot naprowadzany był na przesunięte radiolatarnie. Nawet kontrolerzy byli przekonani, że znajduje się w innej odległości, niż w rzeczywistości samolot się znajdował. Te nagrania stawiają w bardzo nieciekawym położeniu rząd i Premiera. Możliwości mogą być trzy : współudział, chęć ukrycia prawdy by wygrać za wszelką cenę wybory, lub strach przed sytuacją na skraju wojny światowej.

Skąd to wszystko wiedziałeś? Przecież napisałeś to wszystko przed 10 kwietnia?

- O tym napisałem w „Poli Lasce” – o tym napisałem scenariusz – ten scenariusz stał się rzeczywistością. Żadna odpowiedź nie zadowala – wiedziałem od ojca, z dokumentów, anioł mi powiedział – a każda z nich może być prawdziwa, wymyślona i niewystarczająca. Mogłem sobie to wszystko wymyślić i stało się rzeczywistością. Czasami sam tego nie rozumiem – ale Prezydent był ostrzegany o zagrożeniu życia. Do tego to, co już parę razy mówiłem – istniało społeczne przyzwolenie do jego śmierci, nawalanka, którą zafundowały mu media. Stworzenie złej, nienawistnej energii w stosunku do jego osoby też miało swoje przyczyny.

Jeśli lansujemy przez parę lat, że ktoś jest BE, idiota i kurdupel, to wszyscy przymykają oko na nieprawidłowości i nawet jak wiedzą, to udają, że nie mają wiedzy, bo po co im problemy. W sensie moralnym i etycznym wszyscy w tym kraju odpowiadamy za śmierć Prezydenta i innych pasażerów tego lotu. Tak, to nasza wina – od lat nic nie robimy, by zmienić panoszące się chamstwo, ignorancję i indolencję władzy, a teraz szukamy wszyscy winnych.

Co nas jeszcze czeka w przyszłości?

- Co się dalej wydarzy – mam nadzieję, że mniej tajemniczych, niespodziewanych śmierci, zabójstw i samobójstw. Jakie były przyczyny Ostatniego Lotu opisałem w książce. Jak doszło do śmierci prezydenta, załogi, jak to naprawdę wyglądało i jak wygląda to od środka – a nie to co lansują nam media – to wszystko będzie w kolejnej książce z serii „Operacja K.”

No właśnie pada stwierdzenie w książce, że będą kolejne tragedie? Kto jeszcze zginie?

- Ja opisuję tylko albo to, co się stało, albo to, co się wydarzyć ma – z tym, że jeśli chodzi o przyszłość, to i tak wszystko może się zmienić. To nie jest gra o sumie zerowej. To my, zwykli ludzie, możemy przerwać tę grę w szachy „wielkich” tego świata. My – zwykli ludzie – możemy zabrać im szachownicę i bierki.

Dziękuję za rozmowę.

Za pomoc techniczną oraz organizacyjną w przeprowadzeniu wywiadu dziękuję CIRI i Tolce.

Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.