Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Płk. Mikołaj Przybył nie wytrzymał presji, bo był ofiarą ataków i zastraszania?

Płk Przybył był wielokrotnie ofiarą ataków na jego mieszkanie oraz samochód dlatego w ostatnim okresie posiadał przy sobie broń palną do ochrony osobistej. Wielokrotnie podnosił kwestię bezpieczeństwa prokuratorów w związku z walką z przestępczością

 - Płk Przybył był wielokrotnie ofiarą ataków na jego mieszkanie oraz samochód, dlatego w ostatnim okresie posiadał przy sobie broń palną do ochrony osobistej. Wielokrotnie podnosił kwestię bezpieczeństwa prokuratorów w związku z walką z przestępczością - powiedział Naczelny Prokurator Wojskowy gen. Krzysztof Parulski.

- Kilkakrotnie atakowano jego mieszkanie lub samochód w taki sposób, aby wiedział, że w każdej chwili może dojść do ataku na jego osobę - dodał szef NPW.

- Płk Przybył to człowiek honoru i prawości, pełen dynamizmu, wiary, woli życia - mówił Parulski opisując osobę poznańskiego prokuratora, który w poniedziałek targnął się na życie. - Z racji działalności jako prokurator był obiektem ataków na mieszkanie i samochód - dlatego też miał broń służbową - dodał Naczelny Prokurator Wojskowy.

Za "niestosowne" uznał on zlecanie Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie ocenę prawidłowości działania prokuratury wojskowej. - Analiza PA i sugerowanie na jej podstawie możliwości naruszenia prawa oraz w konsekwencji wszczęcie postępowań karnych i dyscyplinarnych jest niestosowne - uznał Parulski. Dodał, że nie ma podstaw do twierdzenia, by powodem targnięcia się na życie płk. Przybyła były kwestie natury osobistej.

Parulski poinformował, że podjął działania w kierunku roztoczenia opieki nad rodziną płk. Przybyła.

- Kłamstwo, iż Prokuratura Wojskowa podsłuchiwała dziennikarzy jest już kwestią niemal nieodwracalną. Dziennikarze mówią o tym fakcie jako pewnym. Należy jeszcze raz powiedzieć, że prokuratura w Poznaniu nie podsłuchiwała dziennikarzy - oświadczył Parulski. - Akceptujemy wszystkie tezy, które przedstawił Przybył - dodał.

Parulski zaznaczył równocześnie, że nie w pełni akceptuje zawarty w tym oświadczeniu wątek działań lobbingowych wobec prokuratury wojskowej. Zaznaczył, że kierownictwo prokuratury wojskowej zgadza się "co do ogólnej treści, ogólnego przekazu, jaki płk Przybył miał sposobność zaprezentować".

Naczelny Prokurator Wojskowy stwierdził, że nie ma podstaw do jego dymisji po próbie samobójczej płk. Przybyła . - Co miało by to uzasadniać; zachowanie prawego człowieka? - spytał dziennikarzy.

Dodał, że to na jego zaproszenie Przybył przeszedł do prokuratury wojskowej. Zapowiedział, że śledztwo ws. tragedii będzie przekazane do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Seremet: nie zgadzam się z tezami, które poprzedziły tę tragedię

Prokurator generalny Andrzej Seremet podczas konferencji prasowej podkreślił, że jest "głęboko wstrząśnięty i poruszony" tymi wydarzeniami, do których doszło dziś w Poznaniu. - Nie zgadzam się z niektórymi tezami, które poprzedziły te tragiczne wydarzenia. Kierunek zmian w prokuraturze wojskowej nie miał degradować prokuratorów wojskowych. Nie był on też podejmowany bez przemyślenia. Rozumiem poziom emocji w związku z tą dyskusją, ale uważam, że ten poziom musi mieć jakieś swoje ograniczenia - dodał.

Prokurator generalny przyznał również, że z opinii, które otrzymał od cywilnych prokuratorów wynika, że niektóre z decyzji, które dotyczyły dziennikarzy zostały podjęte "bez podstaw prawnych". Jednocześnie zaznaczył on, że jego zdaniem śledczy nie inwigilowali dziennikarzy.

Według zapowiedzi medialnych na dzisiejszym spotkaniu prokuratora Seremeta z dziennikarzami miał on ogłosić swe decyzje w sprawie prokuratorów wojskowych z Poznania, którzy, jak pisały gazety, bez koniecznej decyzji sądu chcieli, aby teleoperatorzy ujawnili im esemesy m.in. dziennikarzy.

Seremet miał zapoznać się z wynikami kontroli działań poznańskiej prokuratury wojskowej w śledztwie o przecieki. Według "Gazety Wyborczej", prokuratura ta sześć razy złamała prawo, żądając w 2010 roku, by operatorzy sieci komórkowych ujawnili jej treść esemesów dziennikarzy oraz prokuratorów prowadzących śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej. Operatorzy tych danych nie udostępnili, bo tajemnicę korespondencji można uchylić tylko za zgodą sądu, której w tej sprawie nie było.

- Spotykamy się w szczególnych okolicznościach. Jestem głęboko wstrząśnięty i poruszony tymi wydarzeniami. Ostatnie informacje wskazują, że poprawa zdrowia pana prokuratora jest możliwa. Jestem przekonany, że powróci on do zdrowa i tego mu serdecznie życzę. Na miejscu są wykonywane czynności przez wojskową żandarmerię i prokuratorów. Zabezpieczane są ślady, broń która była w użyciu. W postępowaniu zostaną wyświetlone wszelkie niejasności - zapewnił podczas krótkiego spotkania z dziennikarzami Andrzej Seremet.

W ubiegłym tygodniu prokuratura generalna poinformowała, że czynności przeprowadzane przez poznańskich prokuratorów - m.in. sprawdzanie billingów dziennikarzy - bada Prokuratura Apelacyjna w Warszawie.

Śledztwo w sprawie "ujawnienia osobie nieuprawnionej informacji stanowiącej tajemnicę służbową" oraz "rozpowszechnianie publiczne wiadomości pochodzących z postępowania przygotowawczego" dotyczącego katastrofy smoleńskiej wszczęła Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. W czerwcu ubiegłego roku trafiło ono do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Podejrzewany o przeciek był nadzorujący śledztwo smoleńskie prokurator Marek Pasionek z NPW. Został on zawieszony w obowiązkach, czeka go też postępowanie dyscyplinarne.

Pod koniec 2011 r. warszawska prokuratura umorzyła wszystkie pięć wątków śledztwa, w tym co do rzekomego ujawnienia informacji dziennikarzom przez Pasionka.

W końcu grudnia "Rzeczpospolita" napisała, że wojskowi prokuratorzy analizowali billingi i esemesy dziennikarzy śledczych Macieja Dudy z TVN24.pl i Cezarego Gmyza z "Rz". "Rz" podała, że prokurator wojskowy zażądał od operatorów telefonicznych wykazu wszystkich połączeń dziennikarzy z ponad połowy 2010 r., zwrócił się też o wykaz oraz treść otrzymanych i wysyłanych przez nich esemesów. Płk Przybył w ubiegłym tygodniu odnosząc się do tej publikacji, zaznaczał, że informacje podane przez "Rz" są nierzetelne, a w części nieprawdziwe.

Dramatyczny krok prokuratora. "W dniu dzisiejszym staję w obronie honoru"

 

Prokurator wojskowy płk Mikołaj Przybył postrzelił się po konferencji prasowej, na której odnosił się do medialnych zarzutów o złamanie prawa w postępowaniu dot. przecieku ze śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Pułkownik Przybył jest obecnie w szpitalu, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

- Zarzuty, że miałem pełną wiedzę (...) i podałem przedstawicielom mediów informacje nieprawdziwe, są całkowicie bezpodstawne i kłamliwe. Grożenie mi przez gazety odpowiedzialnością dyscyplinarną za rzekome wprowadzenie opinii publicznej w błąd uważam za jawne godzenie w zasadę niezależności prokuratora i kneblowanie mi ust - oświadczył podczas konferencji prasowej płk Przybył, odnosząc się do zarzutów medialnych, że prokuratura wojskowa w Poznaniu sześć razy złamała prawo, badając te przecieki.

W czasie 15-minutowego oświadczenia powtórzył, że w prowadzonym przez niego śledztwie nie było żadnych nieprawidłowości, a dziennikarze piszący o tym, że prokuratura wojskowa złamała prawo, zostali zmanipulowani.

Podkreślił również, że manipulowanie dziennikarzami wynikało z faktu, że prokuratura "prowadzi bardzo poważne śledztwa związane z przestępczością zorganizowaną w Wojsku Polskim".

- W dniu dzisiejszym staję w obronie honoru prokuratorów wojskowych i sędziów wojskowych, których określa się jako nieprzydatnych i anachronicznych. W mojej ocenie należy odejść od systemu statystyki i liczenia spraw przypadających na głowę prokuratora czy sędziego, a zacząć liczyć pieniądze, jakie traciło i traci państwo polskie na skutek przestępstw popełnianych przez zorganizowaną przestępczość o charakterze gospodarczym, żerującą na budżecie Wojska Polskiego i w tym zakresie rozliczać z działalności wojskowy wymiar sprawiedliwości - mówił

Po wygłoszeniu emocjonalnego oświadczenia Przybył poprosił dziennikarzy, by opuścili na chwilę salę. Jak wyjaśniał, chciał ją przewietrzyć.

"Zobaczyłem, że za biurkiem leży prokurator, myślałem, że zemdlał"

Z relacji dziennikarzy, którzy byli na miejscu wynika, że gdy opuścili salę, usłyszeli huk. Początkowo myśleli, że upadła jedna z kamer. Ci, którzy byli najbliżej, wbiegli do środka. - Zobaczyłem, że za biurkiem leży prokurator, myślałem, że zemdlał. Kiedy podszedłem, zobaczyłem, że ma zakrwawioną głowę, chwilę później zauważyłem broń. Próbowałem mu pomóc i prosiłem o pomoc operatorów kamer, ale oni tylko filmowali - powiedział Łukasz Cieśla z "Głosu Wielkopolskiego".

Po kilkudziesięciu sekundach na miejscu pojawił się personel medyczny ze znajdującej się w budynku przychodni, po kilku minutach przyjechało kilka karetek pogotowia.

Na miejsce przyjechali też policjanci, Żandarmeria Wojskowej i prokurator. Płk. Przybyła po reanimacji przewieziono do szpitala. - Prokurator żyje. Udzielana jest mu pomoc. Na miejscu trwają czynności z udziałem prokuratora i Żandarmerii Wojskowej - poinformował Sławomir Schewe, rzecznik prasowy Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Jak podał dyrektor szpitala Lesław Lenartowicz, prokurator jest przytomny, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. - Ma uszkodzoną twarzoczaszkę i aktualnie są prowadzone badania diagnostyczne tomografem komputerowym - powiedział.

Źródło: PAP

Data:
Kategoria: Gospodarka

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.