Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Nowa religia klimatyczna

Szczyt klimatyczny nie przyniósł żadnego przełomu. Przypominał bardziej targi idei ekologicznych niż poważną konferencję. Rozczarowania spotykały nas niemal na każdym kroku – oceniają związkowcy z Solidarności, uczestniczący w konferencji w Dubranie.

Z Jarosławem Grzesikiem, przewodniczącym delegacji Solidarności na szczycie klimatycznym w Durbanie, rozmawia Beata Gajdziszewska.

– Jak uczestnicy szczytu przyjęli przedstawione przez was postulaty, pod którymi podpisały się polskie centrale związkowe?
– Jednym z naszych podstawowych postulatów było wyegzekwowanie od wszystkich sygnatariuszy protokołu z Kioto zobowiązań wynikających z tego dokumentu, który wygasa w 2012 roku. Naszym zdaniem, przyjmowanie jakichkolwiek nowych zobowiązań zmierzających do ochrony klimatu nie ma sensu, bo najwięksi emitenci CO2 albo nie zrealizowali zobowiązań z Kioto, albo ich w ogóle nie podpisali. Z naszymi postulatami chcieliśmy przede wszystkim dotrzeć do przedstawicieli organizacji związkowych z innych państw. Uświadomić im, że liczba miejsc pracy w naszych krajach zależy od tego, jak największe gospodarki świata będą kształtować politykę klimatyczną. Niestety, muszę z przykrością przyznać, że zderzyliśmy się z murem niezrozumienia. Co gorsza, nie spotkałem nikogo, kto podzielałby na miejscu nasz sceptycyzm wobec idei walki z globalnym ociepleniem. Nasze stanowisko prezentowaliśmy gdzie tylko się dało. Ale było to bicie głową w mur. Szczególnie afrykańskie związki zawodowe są wyczulone na tym punkcie. Ktoś im, niestety, namieszał w głowach, przekonując, że Afryka zyska na globalnej walce z ociepleniem, bo kraje rozwinięte będą łożyły na kraje biedne, a przecież każdy rozsądnie myślący człowiek wie, że to kpina. Widać zresztą, jak bogaty Zachód traktuje pod tym względem biedniejszą Europę Środkową, w tym zwłaszcza Polskę.


– Szczyt klimatyczny obfitował w wiele obietnic i deklaracji, a czy prócz zapowiedzi przedłużenia w przyszłym roku protokołu z Kioto padły jeszcze jakieś konkrety?
– Tak naprawdę jedynym pewnym ustaleniem tej konferencji jest to, że następny szczyt klimatyczny odbędzie się w przyszłym roku w Katarze. Szczyt nie przyniósł żadnego przełomu. W dniu, kiedy miał się zakończyć, organizatorzy i przedstawiciele UE, w tym szczególnie polski minister środowiska, stawali na głowie, żeby sfinalizowany został jakimś postanowieniem, by nie zakończył się kompletną klapą, gdyż większość państw nie była skłonna podążać za Europą. Za skandal uważam udział polskiego ministra środowiska w tym żenującym przedstawieniu. Szczegóły uzgodnień, które zapadły w Durbanie po przedłużeniu konferencji o dwa dni, wciąż nie są znane. Do wiadomości podane zostały tylko jakieś ogólniki. To zdecydowanie za mało.


– Czy to porażka durbańskiej konferencji?
– To była porażka entuzjastów walki z globalnym ociepleniem i zwycięstwo sceptyków wobec tejże polityki, do których sam się zaliczam. Sam szczyt przypominał bardziej targi idei ekologicznych niż poważną konferencję. Były tam setki stoisk, gdzie przeróżne organizacje prezentowały swój dorobek i pomysły na powstrzymanie globalnego ocieplenia. I to jest jeden z wielu paradoksów szczytu klimatycznego. Wiele hektarów lasów musiało zostać wyciętych, by prezentujące się w Durbanie organizacje ekologiczne mogły się lansować. Nie mówię już, ile ton paliwa spalono, by przewieźć kilkadziesiąt tysięcy ludzi do RPA. Robienie uczestnikom konferencji wody z mózgu było czymś normalnym. Na każdym kroku wyświetlane były propagandowe filmy o katastroficznej wymowie: jak wieje wiatr – odpowiedzialny za to jest dwutlenek węgla, jak nie wieje także odpowiedzialny jest dwutlenek węgla, jak lody topnieją odpowiedzialny jest dwutlenek węgla, jak nie topnieją i jest za dużo lodu również odpowiedzialny jest dwutlenek węgla, jak jest powódź odpowiedzialny jest dwutlenek węgla, jak jest susza, to także odpowiedzialny jest dwutlenek węgla. A za to wszystko wszyscy winili węgiel, szczególnie kamienny.


– Jakie przełożenie ten szczyt może mieć na kształtowanie unijnej polityki klimatycznej? 

– Po raz kolejny uświadomiłem sobie, że czeka nas ogromna praca w samej Europie, bo to kraje Unii Europejskiej są lokomotywą tej bezsensownej walki z globalnym ociepleniem. Musimy przekonywać przynajmniej naszych partnerów społecznych na Starym Kontynencie, że walka z globalnym ociepleniem nie ma większego sensu, zwłaszcza gdy Europa walczy z nim w pojedynkę. Większość europejskich związków zawodowych zachowuje się jak wyznawcy nowej religii klimatycznej i przed nami miesiące, a może nawet lata ciężkiej pracy, by podważyć fundamenty tej religii. O randze Europy, kreującej się na światowego lidera walki ze zmianami klimatu, ponoszącej w tej chwili największe koszty transformacji w kierunku gospodarki niskoemisyjnej niech świadczy fakt, że unijne stoiska informacyjne na czele z polską prezydencją zostały głęboko ukryte w podziemnych garażach hali sportowej pełniącej rolę centrum konferencyjnego. Czyżby to był przypadek? Po analizie podpisanych porozumień twierdzę, że nie! Świat powiedział wprost: Wielcy europejscy wizjonerzy zejdźcie z obłoków na ziemię i zacznijcie po niej normalnie stąpać, troszcząc się o ludzi i ich miejsca pracy. Dlatego z ogromną satysfakcją przyjąłem informację, że tuż po zakończeniu konferencji w Durbanie Kanada wystąpiła z protokołu z Kioto. Tym samym dała sygnał, że nie zamierza uczestniczyć w tym szaleństwie klimatycznym. Na taką decyzję rządu Kanady duży wpływ miały tamtejsze związki zawodowe.


– Jest Pan rozczarowany tą konferencją? 

– Rozczarowania spotykały nas prawie na każdym kroku. Na miejscu okazało się, że do głównych sal plenarnych w centrum kongresowym wpuszczane były jedynie osoby legitymujące się plakietkami dla przedstawicieli rządów. Takich osób jak my, z plakietami „non-governmental”, do środka nie wpuszczano. Dlatego mniej wiedzieliśmy na temat tego, co się dzieje podczas konferencji niż gdybyśmy pozostali w Polsce, bo nawet, choć trudno to sobie wyobrazić, nie mieliśmy swobodnego dostępu do internetu. Zastanawiam się tylko, czy był to przejaw zwykłego nieładu organizacyjnego, czy może celowe działanie, by świat dowiadywał się o tym, co dzieje się w Durbanie, jedynie z oficjalnych kanałów informacyjnych.

Rozmawiała Beata Gajdziszewska.

Wywiad pierwotnie opublikowano w Tygodniku Solidarność, na Nowym Ekranie zamieszczamy za zgodą Jerzego Kłosińskiego, Redaktora Naczelnego T.S.

Film przedstawiający poglądy tych naukowców, którzy nie zgadzają się z powszechnie obowiązująca teorią na temat ocieplenia klimatu na Ziemi.

 

 

 

 

 

 

 

Data:

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.