Z tej operacji śledczej wyłania się ponury obraz transakcji, bo w efekcie końcowym może okazać się, że PZPN kupił działkę, która ma nie uregulowany stan prawny. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo takie przypadki się faktycznie w świecie zdarzają. Jednak smaczku dodaje sprawie fakt, że działacze PZPN o fakcie wiedzieli przed transakcją i nic sobie z tego nie robili.
Kto miał, ten na tej transakcji zarobił
Tą sprawę jak pisze Igor Ryciak badają smutni panowie w dobrze skrojonych garniturach. A więc to jakieś służby? Dziennikarz spotkał ich w czytelni KRS gdzie badał powiązania spółek dokonujących transakcji. Ale wyłania się z tej opowieści ponury obraz, że „wierchuszka” PZPN dobrze wiedziała, co robi przy zakupie ziemi? A Lato nie jest tak czysty jak zapewniał? Okazuje się, że wygranym całej transakcji jest pośrednik, który skasował bagatela 3,3mln zł prowizji od transakcji. W dodatku sprzedał działkę po zawyżonej cenie PZPN-owi za kwotę 7,8 mln zł, a jak ustalił dziennikarz Newsweek’a – „W Wilanowie działki budowlane nie osiągały takich cen nawet w szczycie boomu, a więc w latach 2006-2007” – podkreśla Ryciak, dodając, że sprawą powinien się zająć prokurator.
Kupowanie kota w worku...
Niebawem może okazać się, że powstanie gmach, bo jak zapewnia firma Warbud chce wystąpić o pozwolenie na budowę, a nowa siedziba PZPN kształtem przypominająca mały stadion ma być gotowa do końca roku 2013. Chyba, że Krzysztofowi Kanabusowi prawowitemu właścicielowi działki kupionej przez PZPN uda się odzyskać do niej prawo i wydziedziczy z niej związek piłkarski. Co wtedy zrobi Lato i spółka? Trudno powiedzieć, ale sprawa jest na tyle nie jasna, że „Prezio” nie jest tak czysty jak zapewniał w niedawnym wywiadzie udzielonym Newsweekowi. Artykuł Igora Ryciaka pt. „Operacja siedziba” przeczytacie tutaj.
Lato musi odejść!
Fiatowiec