Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

"Lepiej nie chorujcie" - grożą Polakom zwolnieniami

Pod koniec listopada, po 41 latach, Fiat zamknął swoją historyczną fabrykę w Termini Imerese na Sycylii. Robotnicy, którzy skończyli ostatnią zmianę, wychodząc z zakładu opowiadali przed kamerami telewizyjnymi o swoim smutku i złości.

 Sprawiali wrażenie, jakby utrata pracy była ich osobistą porażką, choć zamknięcie sycylijskiej fabryki to przecież nie ich wina. Sami do końca nie wiedzą czyja - kryzysu, globalizacji, szefa koncernu Fiata, czy innych robotników, którzy zaakceptowali gorsze warunki pracy i pracują więcej za mniej? 

Zamknęli na Sycylii, zamkną i w Tychach? 

Z sycylijskiej taśmy montażowej zjechała ostatnia Lancia Y. 1600 włoskich robotników przeszło na zasiłek dla czasowo bezrobotnych. W zakładzie Termini Imerese będą w przyszłości montowane auta DR Motor i może wejdą tu Chińczycy. Produkcja Lanci Y tymczasem została przeniesiona do polskich Tychów. 

Rozżalenie sycylijskich pracowników Fiata wzrosło jeszcze, gdy Sergio Marchionne - szef koncernu, chciał zaoszczędzić na nich dodatkowo 6 mln euro. Po zamknięciu zakładu, o 22.00, robotnicy zablokowali bramy nie pozwalając, aby z fabryki wyjechało ostatnie 1000 wyprodukowanych samochodów. Chodziło o odprawę dla najstarszych pracowników pozwalającą przetrwać im do emerytury. Pracowali dla Fiata całe swoje życie, i teraz - przed 60-tką - z trudem znajdą nowe zatrudnienie. - Te pieniądze są gwarantowane przez kontrakt fiatowski. Marchionne najpierw wziął dofinansowanie od włoskiego państwa, później zamknął fabrykę, a teraz chce upokorzyć ludzi - mówił Maurizio Landini, sekretarz związku zawodowego Fiom. Szef fiatowskiego koncernu motoryzacyjnego zarabia, co najmniej 5 mln euro rocznie - czyli tyle, co 6400 robotników jego fabryki! 

Na szczęście w sobotę doszło do podpisania korzystnego dla robotników kontraktu pomiędzy Fiatem, a wszystkimi związkami zawodowymi. 

Jeszcze do niedawna Sergio Marchionne uchodził za wybawcę narodowego biznesu motoryzacyjnego. Dziś coraz częściej jest uważany za tego, który wyprowadza Fiata z Włoch i niszczy związki zawodowe depcząc prawa pracownicze. 

Powrót do dzikiego kapitalizmu 

Kiedy 41 lat temu Fiat otwierał swój zakład na Sycylii, był rodzinną spółką prowadzoną przez adwokata Gianniego Agnelliego, wnuczka założyciela. Wtedy włoski producent samochodów otrzymywał olbrzymie dofinansowywania państwowe, a Agnelli traktował firmę jak familię. Dziś Fiat aspiruje do bycia wielkim koncernem międzynarodowym - jest uzależniony od rynku i globalizacji, a Marchionne interesują rezultaty ekonomiczne, a nie los ludzi. 

- Wielcy innowatorzy chcą zastosować metodę kapitalizmu osiemnastowiecznego - powiedziała Susanna Camusso, przewodnicząca związków zawodowych Cgil, po tym jak Marchionne oświadczył, że Fiat występuje z konfederacji włoskich przemysłowców Confindustria i nie będzie w swoich fabrykach przestrzegał zbiorowych umów pracowniczych oraz zasad gwarantowanych przez nie. 

Teraz szef Fiata idzie znacznie dalej - w swoich fabrykach ma zamiar zlikwidować opozycję związków zawodowych. W zakładach fiatowskich będą mogły mieć swoją reprezentację tylko te związki, które zgadzają się z wczesnokapitalistyczną polityką przemysłową. 

- Ktoś za to wszystko zapłaci. Kiedyś Fiatowi płaciło państwo i region Sycylia. Teraz rachunek zostanie wystawiony polskim robotnikom, którzy będą musieli pracować więcej za mniej. Globalizacja i kryzys zmusza Europę do reformy rynku pracy oraz systemu zasiłków. Polscy robotnicy nigdy nie osiągną praw, jakie w ubiegłym stuleciu wywalczyli Włosi. Dziś włoscy robotnicy są zmuszani do zaakceptowania warunków, w jakich pracują Polacy. Jest to praca na granicy niewolnictwa - pisały media włoskie bliskie związkom zawodowym. 

- Okazuje się, że obecnej sytuacji w koncernie nie umieją wykorzystać związki zawodowe działające w Fiat Auto Poland. Bierna postawa związkowców w tyskiej fabryce i ich siedzenie jak przysłowiowa mysz pod miotłą nie wróży niczego dobrego dla pracowników włoskiego koncernu w Polsce. Taka postawa musi tym bardziej budzić niepokój, gdy weźmie się pod uwagę, że tyska dyrekcja Fiata zwalnia na potęgę pracowników. Na pierwszy strzał poszli pracownicy tymczasowi, zwolniono z dnia na dzień 435 osób i nawet nikt ze związkowców nie zaprotestował. Obecnie wręczane są wypowiedzenia pracownikom, którzy często chorują. Mało tego, robotnicy są często odwiedzani w domach i kontrolowani oraz instruowani, że dalsze chorowanie może być już tylko ich problemem.... Oczywiście nie mówi się im tego wprost - napisał w liście do "Newsweeka" anonimowy pracownik fabryki w Tychach. 

- "Delegacje" wizytujące robotników mają przygotowane specjalne listy, gdzie dyrekcja pyta, jak może pomóc w szybkim powrocie do zdrowia oraz informuje, że częsta nieobecność pracownika dezorganizuje pracę "zespołu technologicznego". Ponad to przełożeni wydzwaniają do pracowników i namawiają ich do szybkiego zakończenia chorobowego. Atmosfera staje się nie do zniesienia, ale związkowcy o tym nie mówią, bo najwyraźniej mają głowy schowane w piasek - uważa pracownik polskiej fabryki Fiata. 

- Tak właśnie wygląda praca w globalnym koncernie, który w Polsce jest wychwalany przez media i nagradzany różnymi tytułami. Niestety ten piękny wizerunek jest tylko medialną zasłona dymną do prowadzenia rabunkowej polityki personalnej w firmie. I tylko ludzi szkoda, bo nie mają oparcia nawet w związkowcach, tak jak ich włoscy koledzy - konkluduje anonimowy robotnik z Tychów. 

Inni chorują, ale na raka... 

- Kiedy poszedłem do mojego lekarza, powiedziałem mu, że jestem zaniepokojony faktem, że moi koledzy, którzy przebywają przez dłuższy czas na zasiłku dla czasowo bezrobotnych, wpadają w depresję lub chorują na raka. Lekarz poinformował mnie, że prowadzone ostatnio statystyki potwierdzają fakt, że utrata pracy i niepewność jutra są czynnikami, które faworyzują choroby nowotworowe - mówił we włoskim programie "Servizio Pubblico" - podczas którego poruszono problem zamknięcia fabryki w Termini Imerese - jeden z bezrobotnych, którzy zostali zwolnieni z innego wielkiego włoskiego holdingu Finmeccanica - produkującego sprzęt wojskowy i lotniczy. 

Wysoko wykwalifikowany robotnik, który przepracował całe życie w fabryce samochodowej nie jest bezdusznym robotem przykręcającym śrubki. Jak pokazali robotnicy opuszczający z łzą w oku ostatnią zmianę w zamykanym fiatowskim zakładzie na Sycylii - człowiek utożsamia się ze swoim miejscem pracy, kocha je, często w pracy traci siły i zdrowie. Później z dnia na dzień jest wyrzucany na bruk. 

Trudno nie przypomnieć sobie jednego z wielkich, niemych filmów Charliego Chaplina "Dzisiejsze czasy", będącego satyrą na życie wczesnokapitalistycznego społeczeństwa przemysłowego. No cóż - nadeszły "Dzisiejsze czasy"... 

Z Rzymu dla polonia.wp.pl
Agnieszka Zakrzewicz

W tekście wykorzystano obszerne fragmenty z moich artykułów na blogu, ale już Pani redaktor Zakrzewicz nie zechciała podać źródła i nazywa mnie anonimowym pracownikiem (TUTAJ). Owszem tak tez można, ale te moje treści nie były listem do Newsweeka, tylko artykułami publikowanymi w Gazecie Warszawskiej i na blogach Newsweeka oraz Nowego Ekranu. Z jednej strony powinienem się cieszyć, ale to taka nie pełna satysfakcja, bo wykorzytano moją "twórczośc" do tego, by manipulować opinią społeczną i zatraszać pracowników, bo taki jest wydźwięk tego tekstu.

Fiatowiec

Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.