Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Reporter z łapanki

Obecne dziennikarstwo bardziej przypomina bieganinę w barze szybkiej obsługi, niż pracę o charakterze misyjnym. Odbiorcom mediów wciska się ładnie opakowany, tani produkt masowy – takiego hamburgera z listkiem sałaty i plasterkiem ogórka. Kanapki może podawać każdy… Tu nie potrzeba mistrza kuchni – nie potrzeba dziennikarza-fachowca.

Obecne dziennikarstwo bardziej przypomina bieganinę w barze szybkiej obsługi, niż pracę o charakterze misyjnym. Odbiorcom mediów wciska się ładnie opakowany, tani produkt masowy – takiego hamburgera z listkiem sałaty i plasterkiem ogórka. Kanapki może podawać każdy… Tu nie potrzeba mistrza kuchni – nie potrzeba dziennikarza-fachowca.

Joanna Szczepkowska 4 czerwca 1989 ogłosiła koniec komunizmu w Polsce. Najwyższy czas, żeby ustalić symboliczną datę upadku zawodu dziennikarza. To się już stało – chociaż wciąż wychodzą gazety, w telewizji mamy co oglądać. Zawód dziennikarza stał się tylko i wyłącznie zajęciem – a to oznacza upadek.

TVN od pewnego czasu uruchomiła platformę kontakt, na którą widzowie mogą nadsyłać swoje filmiki. Nieporadne, rozedrgane, ale za to bezpośrednio z miejsca katastrofy czy innego ciekawego (?) wydarzenia. Z pełną powagą dziennikarze tej stacji zapraszają „reporterów TVN” do nadsyłania takich filmów. Reporterów TVN – czyli widzów, którzy znajdą się kiedyś w odpowiednim czasie i miejscu.

Pomysł jest genialnie prosty. Dziś prawie każdy ma w komórce kamerę i może taki filmik skręcić. Telewizja nie dając ani złotówki zyskuje dostęp do materiałów, których nigdy w życiu nie nagrałaby przy pomocy swoich ekip. Tych ekip po prostu nie było w tym miejscu i czasie.

Jakie są skutki? TVN zyskuje na wiarygodności. Pokazuje swój bliski kontakt z widzem. Ma materiały, których nie mają inni. Widać, co prawda, nieprofesjonalizm emitowanej „setki”, ale realizm zdarzenia jest ważniejszy. Widzowie dostają swoją porcję mocnych wrażeń. Autor materiału czuje się mile podłechtany określeniem „reporter TVN”. Wszyscy są zadowoleni. Naprawdę?

W taki sposób reporterem zostaje człowiek z ulicy. Ktoś, kto nigdy nie uczył się dziennikarstwa. Nie kończył studiów dziennikarskich, nie praktykował w redakcjach. Taka osoba nazywana jest reporterem. Za niewielką cenę dostaje coś, o co kilka lat temu trzeba było się trochę postarać. To tak, jak kupić ciuch z lumpeksu. Może to i kiedyś sporo kosztowało – dziś jest tylko tanim kawałkiem szmatki na półce.

Inny przykład – w dużej gazecie lokalnej redakcja bez jakichkolwiek tłumaczeń zwalnia doświadczonego fotoreportera, zdobywcę wielu prestiżowych nagród fotograficznych. Na jego miejsce zatrudnia chłopaka, który dotychczas dorabiał sobie fotkami ze ślubów i dopiero kompletuje profesjonalny sprzęt. Może i nie ma facet wielkich umiejętności – za to jest tani i dyspozycyjny.

Gazeta wychodzi nadal, Czytelnicy w zasadzie nie zauważają wielkiej różnicy. Nie interesują ich przecież detale, które profesjonaliści wyłowią na pierwszy rzut oka. Kogo obchodzi odbicie flesza w okularach osoby fotografowanej czy jej obcięta ręka na biurku? Coś tam widać i jest OK. Redakcja oszczędza pieniądze i stara się wybrać z wielu zdjęć te w miarę najlepsze. Świeżo upieczony fotoreporter z dumą pokazuje znajomym swoje nazwisko pod zdjęciem w gazecie. W świadomości otoczenia zaczyna funkcjonować jako „pan redaktor”. Jak za kilka lat będzie już umiał nieco więcej i będzie chciał w związku z tym więcej zarabiać – redakcja pójdzie starym, sprawdzonym tropem. Zwolni go, a na jego miejsce… Da capo al. fine…

n

Obniżanie wymagań wobec osób nazywanych dziennikarzami, fotoreporterami, reporterami w sposób oczywisty wykluczy z branży fachowców. Zostanie kilku na posadach kierownika zmiany i będzie patrzeć z pogardą na nieudolne ruchy „panów redaktorów”. Przy ladzie medialnej zasuwają ludzie z ulicy bez większych umiejętności i bez pomysłu na siebie. To oni wykonują zawód, który w myśl prawa prasowego wymaga „szczególnej staranności”.

Tak się stało i tak będzie, o ile dziennikarze sami nie zechcą coś z tym zrobić. O ile nie wzniosą się ponad podziały i nie powołają prężnych związków zawodowych. Innego wyjścia nie widzę…

Dawid

Tekst pierwotnie opublikowano na blogu BrukowiecStory. Artykuł u nas publikujemy w ramach wsółpracy blogerskiej i za zgodą Dawida-autora powyższego wpisu.

Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.