Rosyjski polityk stwierdził - „Ostra ocena raportu MAK po katastrofie samolotu prezydenta (Lecha) Kaczyńskiego, dokonana przez polskiego premiera, jest związana przede wszystkim z emocjami i reakcją na komplikacje w polityce wewnętrznej w samej Polsce” - podkreślił człowiek, który miał doprowadzić do ocieplenia naszych stosunków. Dzięki tej jakże szczerej wypowiedzi rosyjskiego przywódcy kolejny raz okazało się, że nasz kraj jest tylko pionkiem na rosyjskiej szachownicy.
Dla mnie te słowa prezydenta Rosji mają o wiele głębsze znaczenie. Przecież w dalszej części usłyszeliśmy - „Należy oczywiście doprowadzić śledztwo do końca, bez upolityczniania i bez wyrzutów (...) i przyjąć wnioski, do których powinny dojść instancje międzynarodowe i organy śledcze" – mówił Miedwiediew. Czyli Tusk i jego kumple z boiska usłyszeli uważajcie, bo będzie z wami źle gdy będziecie podskakiwali...
Takie słowa są wyraźnym sygnałem na to, że Rosjanie już wiedzą, co się stało pod Smoleńskiem 10.04.2010 roku, a my mamy pokornie się zgodzić z wnioskami płynącymi z raportu MAK. Czyli reasumując kolejny raz okazuje się, że dzięki błędnej interpretacji sytuacji prawnej ws. tego wojskowego lotu z Prezydentem RP na pokładzie i 95 ważnymi dla kraju osobami zostajemy z ręką w nocniku... Dzisiaj już chyba nikt nie wierzy w to, że Rosjanie dojdą do prawdy, a słowa premiera Tuska są tylko takim politycznym wołaniem...
Jedyną drogą do wyjaśnienia przyczyn tej największej polskiej tragedii narodowej jest powołanie MIĘDZYNARODWEJ KOMISJI EKSPERTÓW ds. Wypadków Lotniczych i nie ma na co z tym czekać. Przecież straconego czasu nie da się odzyskać, a dowody podlegają dalszemu niszczeniu spoczywając pod brezentem na lotnisku Siewiernyj.
A więc jak zwykle okaże się, że Polacy znowu będą mądrzy po szkodzie, ale to już nasza historyczna tradycja narodowa.
Fiatowiec