W Solidarności musi zapanować normalność. Związek zawodowy jest dla pracowników, a nie pracownicy dla związku. Przyszła pora by działacze przestali być tylko urzędnikami związkowymi oderwanymi od rzeczywistości i realnych problemów pracowniczych.
Oczywiście nowe pomysły nie podobają się niektórym działaczom „S”. Można to zrozumieć, ale trzeba iść z duchem czasu, bo stolica jak mówi zaufany człowiek Dudy – „to centrum wydarzeń, chcemy też podnieść prestiż związku. Podkreśla również, że Warszawa jest dobrze skomunikowana”. Jednak w tej sprawie nie zapadły jeszcze ostateczne decyzje twierdzi dobrze poinformowany rozmówca „Rzepy”.
Podniosły się już głosy krytyczne ze strony niektórych działaczy stoczniowych w tej sprawie, bo twierdzą, że to odcinanie się od korzeni. Nie może się z tym zgodzić Władysław Frasyniuk, który uważa, że byłoby to dobre posunięcie nowego szefa związku. Były opozycjonista w czasach PRL i działacz „S” twierdzi wręcz – „Gdańsk był siedzibą związku z powodu Lecha Wałęsy, a nie Janusza Śniadka. To w Warszawie jest wielki biznes, parlament i rząd, co pozwoli Dudzie trzymać rękę na pulsie”.
Frasyniuk radzi jednocześnie Dudzie, by się zdystansował do własnego zaplecza, czyli górnictwa (Duda jest obecnie też szefem Śląsko-Dąbrowskiej NSZZ „S”). Przypomina również – „Śniadek przegrał, bo uwikłał się w walkę związków o stocznie, które były nieracjonalne i doprowadziły do upadku. Duda, jeśli jest mądry, od kopalni się zdystansuje” – mówi człowiek legenda „S”.
Mam nadzieję, że Piotr Duda będzie szefem związku, który wprowadzi ponownie Solidarność na wyżyny, bo obecnie związek dryfuje, a nawet czasami mam wrażenie, że ugrzązł na mieliźnie. Pisałem już nie raz o tym, ale powtórzę raz jeszcze „S” nie może być związkiem kibolskim”, bo mamy inne czasy. Wiem, że Duda jest dosyć radykalnym działaczem i nieraz podkreślał w swoich wypowiedziach, że szybciej od Śniadka wyprowadziłby ludzi na ulice, ale teraz zapewne zmieni zdanie. Musi przecież odbudować wizerunek związku.
Ważne jest również to, by związek umiał rozmawiać z politykami różnych opcji, bo nie może być przybudówką partyjną tylko jednej partii. Związek Solidarność stał się w ostatnich latach ostoją dla nieudaczników i karierowiczów, a więc z tym też należy zrobić porządek. Tej organizacji i pracownikom są potrzebni fachowcy pełną gębą, a nie miernoty, które traktują „S” jak przechowalnię.
Więcej w dzisiejszym wydaniu "Rzeczpospolitej".
Fiatowiec