Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Andrzej Pańta: Wiersze

Któż jeszcze pamięta, że w każdej epoce można przywrócić poezji godność?

Tym wszystkim, którzy przeczą istnieniu — życia

Obierając sobie mistrzów duchowych, nie zwraca się uwagi

Na technologię czy wrzask publiki szukającej złotego środka

Albo ocalenia przed zgrzytem, znanym wszystkim

Z poprzedniego wcielenia, gdy kulało zdrowie, grzbiety zaś

Uginały się od nadmiaru jedzenia na wyszczerbionej

Podłodze gołego nieba: Tamten świat bowiem nie był

Przeznaczony dla obżarciuchów, dlatego tak trudno jest teraz

Rozstrzygnąć czy zdecydować się na coś z konkretu, więc

Gromadzimy rzeczy bez ładu i składni. —

Apostołowie dobrze znali ten dylemat, postanowili przeto

Zburzyć wszystko, co odpowiadało gardłującym

W każdej sprawie i prowokującym zranienia: Ranić

Bowiem może jedynie pośpiech, a przecież jesteśmy

Za leniwi chociażby na to, by powstać z łóżek

I krygować się dalej w tym samym śnie, acz nie

Z tej beczki, co toczy się ciągle i chwyta za jądra tych,

Co nie mają w sobie za grosik odwagi, by wreszcie

Ruszyć bez okazywania szacunku

Śmieciom sytości i podkładania się pod owe tory,

Na których życie jest tylko okazją czyniącą następne,

A nie istotą, która dorównuje, choć już jest całością:

Na nic jej zatem odsetki od zwycięstw, którymi

Myli tylko ucho i to, co zawsze było cieniem klęski.

Liczenie bez odmierzania

Pamięci wyrzucających wszystkie swoje książki oknem

Ciało promieniuje wzruszeniem: Wszystkie oracje tego świata

Są jak cmentarze, na które się tylko wstępuje i już nigdy

Nie znajduje się wyjścia. Ponieważ wyjść mogą tylko

Pytania obmierzłe, ale te czynią to jedynie na sucho. —

Dlatego pytam i szukam kogoś, kto ma mokre stopy:

Ktoś taki musi bowiem pamiętać o pradawnej groźbie,

Że ukarze cię w dzieciach i wnukach — o niczym nie

Zapomni. Nie próbuj przeto tuszować problemu, że przez

Całe życie musiałaś słuchać wyłącznie poleceń innych, nic

Innego. — Spełniałaś je jednak bez znieczulenia i bez szemrania,

Stąd wybawieniem wydawał ci się być ów luby dołek,

Do którego wpadali zawsze inni, ciebie zaś omijał grób;

Bez obwijania w szczegóły musiałaś udręczać się i cierpieć

Dalej; ciało zaś bez przerwy drążyło tamten temat, gdyż

Tylko ono jest w stanie odpowiadać wierszem, ale co to jest

Wiersz? — Jakiś ideał, ku któremu się dąży czy coś

Spełnionego, czego trzeba pożądać, od czego właściwie

Wszystko się zaczęło wtedy, gdy nie mogłaś sobie pozwolić

Nawet na bilet, stąd pewnie ta rozterka na skraju widzenia,

Gdy nie ma już kogo rozpytywać i czegoś się trwożyć.

Nie czyniąc zadość kupie

Pamięci tych, którzy chrzanią na wszystko to, co wzniosłe

Bez oglądania się na liryczną zwiewność świata

Złośliwego, poczętego bez zgryzu i pełnego groteski,

Wiodę życie stabilne, mechanicznie nie poluzowane,

Psychicznie spójne, więc wydajne, jakby na ironię tym

Wszystkim, którzy mamroczą, żem kukła, marchewka,

Szablon drzewa tuż przed ścięciem lub po dalszym marszu

W drewno, deski, wióry: Jednak to właśnie we mnie

Manifestuje się harmonia świata, jej namacalny

Sakrament, gdy celebrując moje boleści łkam bez orszaku

I wychodzę ze skóry prawie że bezszelestnie, choć

Cała dudnię, gdy piękno świata deprawują magicy, desperaci,

Ekolodzy. — Czuję, jak się rzecz ta zmaga w absurdzie, bez

Racji, aczkolwiek to dopiero początek znoju o czystą świadomość,

Bo kiedy powalona sprawuję się na miedzy, słyszę szept, nieśmiałość:

To w tobie wciąż rozciągają się pola nastawione na kłucie umysłu —

Chodzi o jego obręcz należącą do wszystkich, dlatego muszę mocno

Usadowić się w lęku, by nie pożerało mnie już widmo

Rozpadu tego, co było kiedyś całe przewiną i grzechem —

Rozpalam więc siebie, beznamiętnie, gdyż moja dusza

Nie panuje już samodzielnie nad żywiołem pomruków:

Więc kto jest bez winy sytości, niech nęci namaszczeniem!

Obnażanie oka Pańskiego

Jak można nie kwestionować tego, co jest

Oczywiste, jak można przegapić to, co unosi się

Tuż nad głową i nagabuje niewygodnymi

Pytaniami i przyprawia o mdłości, jak można

Nie popaść w pląsy i iść na całość, jak można

Nie zauważyć łagodności krzyżującej się z nikczemnością

I nie dosłyszeć wyrażeń uważanych powszechnie

Za obelżywe, gdy w obiegu indywidualnym

Do tego stopnia nabierają odmiennych

Znaczeń, że przyprawiają elity rządzące milczeniem

O młodzieńcze otępienie,

Tak spełnia się każdy sen, gdy staje się

Zbyt śliski, aby były w stanie uchwycić go dłonie:

Jak wieczorna burza albo jaszczurka w sadzie,

Patrzę na to wszystko i opieram się o fundament,

Lecz pytaniem sztyletuję tylko pytanie, gdyż

Nie podtrzymuje mnie przecież ta kamienna struktura

Symulująca jego dekolt. —

Im szybciej będę się posuwać, tym wolniej

Będzie za mną biec, jednak nic nie zrównoważy

Namiastki tej kroczącej pogoni

Przyzwolenia na siebie. —

Nigdy nie przekroczę smugi cienia,

Sama bowiem stanowię tę smugę

I decyduję o jej wypasieniu:

Gdyby było inaczej, nic nie byłoby

W stanie ocalić mnie przed piekłem różnic:

Etui na zwłoki, przytulisko dla trupa

Na frenetycznym tabloidzie. —

Choć to przecież nie krach czy katastrofa

Kosmiczna na miarę masowego rozlewu łez,

Nie unoś się zatem i nie wydzieraj gardła

Nadaremno w tej symultanie

Rozdawania i zbierania poszycia

Na skraju głębi.

Andrzej Pańta

Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.