Nie wiecie o co chodzi? W piątkowym wydaniu „Polska The Times” poseł PO Andrzej Halicki, baron PO w największym polskim województwie, a zarazem jak ćwierkają wróbelki człowiek blisko związany z Grzegorzem Schetyną. W związku z tym można domniemywać, że wywiad był inspirowany, by wzmocnić wpływy… Przecież to nie możliwe, by sam przewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych w przywoływanym wywiadzie stwierdził m.in., że „Tusk upokarza przyjaciół, brakuje mu empatii i otacza się lizusami”.
Gdyby to była prawda można by powiedzieć, że w PO "wojna domowa" trwa na całego. Jednak „nieomylny” stróż od Niemca, a przy okazji rzecznik rządu wyjaśnił całą sprawę bardzo szybko. Paweł Graś w niedziele rozmawiając z dziennikarzami stwierdził, że po konsultacji z kolegami doszedł do wniosku – „Halicki się napalił”.
Zabrzmiało to dosyć groźnie, bo przecież Andrzej Halicki jako przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych faktycznie często wyjeżdża, ale czy można go podejrzewać i stawiać takie ciężkie zarzuty. Przecież po takich wypowiedziach można dojść do wniosku, że coś tam przy okazji zwozi. Nic o tym oficjalnie nie wiadomo, ale można wyciągnąć z tych wypowiedzi takie wnioski, a rzecznik prasowy rządu jak coś mówi, to chyba wie co mówi?
W polityce nie może być próżni i okazało się dzisiaj, że po weekendzie dzisiaj na antenie w radiu TOK FM Andrzej Halicki znów zabrał głos. Oczywiście już zrelaksowany, ale czy pod wpływem tego nie wiem, powiedział – „Tusk jest Mojżeszem, który przeprowadza nasz lud ku zielonej wyspie”.
Brzmi to pięknie tyle, że znowu to jakieś nieścisłości, a może… Nie to nie może być prawda, bo przecież Pan poseł Halicki to „rozważny” polityk. Jednak okazuje się, że w chwili słabości kolejny raz dowiedzieliśmy się prawdy o polityku, który wychowywał się na podwórku, bo nawyków z młodości trudno się pozbyć.
Fiatowiec