Wszystkie wątpliwości rozwiewa w ostatnich dniach prezes zarządu Fiat Auto Poland Enrico Pavoni, który stwierdza wręcz, że nic fabryce nie zagraża, a wszystkie inwestycje idą zgodnie z planem. Oczywiście wszystko to dzieje się za wiedzą i zgodą władz w Turynie.
W dzisiejszym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej powiedział wręcz – „Warunkiem rozwoju fabryki nie jest produkcja konkretnego modelu samochodu. Wielokrotnie rozpoczynaliśmy i kończyliśmy w Tychach produkcję jakiegoś samochodu. Oprócz Pandy mamy jeszcze dwa modele i trzeci, który uruchomimy w przyszłym roku. Niektórzy nazywają produkcję 120 tys. samochodów rocznie niszową. Nie mogę się zgodzić. W Polsce jest kilka fabryk, których produkcja wynosi 120 tys., a u nas w tylu egzemplarzach będzie produkowany tylko jeden model. Zresztą uruchomienie teraz u nas nowej Pandy byłoby niemożliwe” – podkreśla Pavoni. Po czym dodał w rozmowie dziennikarzem „DGP” – „Nie mamy więcej miejsca, są problemy logistyczne, z koleją, drogami. Na terenie fabryki w Tychach pracuje łącznie ok. 13 tys. osób – jak powiedział prezes FAP.
Na pytanie dziennikarza o zwolnienia i ile osób jest zagrożonych odpowiedział – „Nie myślę o zwolnieniach, jeśli ktoś je planuje, niech podniesie rękę” – dodał szef Fiata w Polsce.
Więcej przeczytacie na portalu dziennik.pl tutaj. Ale z całą odpowiedzialnością można stwierdzić, że Fiatowiec miał ma rację, bo opiera się na faktach, które są zawsze potwierdzane przed opublikowaniem na blogu pracowniczym. Jak to robi nasz zespół to inna sprawa, ale nie pozwolimy nazywać się kłamcami, bo to bzdury, ale o tym już niebawem też napiszemy.
Wajcha