Mieszkańcy stolica Wielkopolski - Poznania, byli i są nadal w obawie przed wielka wodą, bo jedna fala odeszła, a za kilka dni podobno nadciągnie nowa. W minioną niedzielę 30 maja br. wybrałam się w moje rodzinne strony, bo martwiłam się o rodziców. Gdy dojechałam do Poznania stan rzeki Warty o godz. 18:00 wynosił 659 cm i był przekroczony stan alarmowy o 209cm.
Pogoda również nie sprzyjała nadziei, bo padał deszcz. Fala kulminacyjna co prawda przez Poznań już przeszła, ale nadal był monitorowany brzeg rzeki. Ludzie układali wały z worków z piachem i umacniano nasypy ziemne. Zapory przeciwpowodziowe budowali tak jak w całej Polsce strażacy, więźniowie i mieszkańcy, wolontariusze, gimnazjaliści. Byłam tym bardzo zbudowana, bo było widać zjednoczenie tych ludzi w walce żywiołem.
Centrum Zarządzania Kryzysowego informowało, że jest parę ulic podtopionych, wybijały studzienki kanalizacyjne, zalane zostały ogródki działkowe. Sztab ogłosił bezwzględny zakaz wstępu na wały przeciwpowodziowe, ale nie powstrzymywało to gapiów.
Wojewoda wielkopolski postanowił nawet o obniżeniu od godziny 18-tej w niedziele zrzutu wody ze zbiornika Jeziorsko o 20 m sześc. na sekundę. Woda spływała ze zbiornika z szybkością 270 m sześc. na sekundę. Obniżenie zrzutu spowodowało zmniejszenie poziomu fali na Warcie okazało się, że Poznań jest lepiej przygotowany na takie zdarzenie, niż Śląsk i południe Polski.
Poznańska Caritas wraz z TVP Pozanań pomagały powodzianom zbierając dary: wodę pitną, środki czyszczące, kalosze, łopaty, żywność trwałą (puszki, makarony, kasze). Dary można składać nie tylko w siedzibie można wesprzeć powodzian przesyłając pieniądze na konta Caritasu w całej Polsce z dopiskiem “Powódź” lub “Powodzianie”.
Pomoc dla powodzian zbierano także na Ostrowie Tumskim ( koło Katedry ), gdzie 30 maj br. odbył się również festyn dla Dzieci. Gościem spotkania był zespół Lady Pank.
Ale znaleźli się również tacy Poznaniacy (ale nie tylko), którzy są ciekawi, jak wygląda rzeka, która nie płynie już swoim korytem, a całym rozlewiskiem. Ruch pieszych jak i samochodowy na ulicach przyległych do Starego Rynku w Poznaniu i dorzecza Warty było jak w roboczy dzień. Starsi byli zobaczyć bardziej z obawy, a młodsi nie mieli wcześniej okazji widzieć wielkiej wody na żywo.
W całej Polsce szacowane są straty powodziowe. W wielu miejscach w kraju rolnicy stracili przez powódź całe tegoroczne plony. Tymczasem w oborach i chlewniach są zwierzęta, które trzeba wykarmić. Zastanawiają się teraz czy znajdzie się ktoś, kto podzieli się z nimi tegorocznymi zbiorami? Rolnicy nie tylko posiali, ale też wykonali opryski, prace pielęgnacyjne i woda im to zabrała. Ponieśli koszty i nie zbiorą plonów.
Były też paradoksy, które zaobserwowałam, bo w tym samym czasie, w Tarnowie Podgórnym (k/Poznania) okoliczni mieszkańcy świetnie się bawili na gminnym festynie. Rozumiem, że wcześniej termin ten został umówiony z gośćmi- przed nagłymi zdarzeniami w kraju, ale żaden z artystów nawet nie wspomniał o tragedii jaka dotknęła Polaków. Taka to oto “Solidarna Polska Gminna”.
Moich rodziców ”wielka woda” ominęła szerokim łukiem i mogłam spokojnie wrócić do fabryki w Tychach. Jednak ludzką tragedię którą widziałam po drodze pozostanie na zawsze w mojej pamięci.
"Tylko nieznane przeraża człowieka. Ale dla tego kto mu stawia czoło, ono już nie jest nieznane."
PYRKA
Zdjęcia dla bloga pracowniczego wykonała PYRKA, będąc z gospodarską wizytą w Poznaniu.
mPolska24
