Co to jest TAWS? To Terrain Awareness and Warning System produkowany przez Universal Avionics Systems w Tucson. System działa na podstawie danych z wysokościomierza, barometru oraz GPS i cyfrowych map kuli ziemskiej. Ostrzega pilotów przed zbliżaniem się do przeszkód, takich jak wysokie maszty, wierzchołki gór lub gdy po prostu leci zbyt nisko.
W słuchawkach pilota rozlega się wówczas alarm i polecenie “ciągnij w górę”.
System montowany jest w samolotach od 1990 roku, i jak twierdzą amerykańscy piloci, uratował życie wielu ludziom. Wypadki, których przyczyną było np. zahaczenie o jakiś maszt lub zbyt niski lot, jeśli TAWS działa poprawnie, już się nie zdarzają.
To dlatego TAWS montowany jest na pokładzie wszystkich nowych samolotów, dziś zaledwie 5 proc. maszyn nie jest w niego wyposażonych.
To dlatego ta katastrofa robi się coraz bardziej tajemnicza – czytamy w “USA Today”.
Pilot powinien zostac ostrzeżony o możliwości zderzenia z masztem antenowym, i to na tyle wcześnie, by mógł poderwać maszynę do góry. Amerykańscy piloci nie wyobrażają sobie, by ktoś mógł zignorować takie ostrzeżenie.
Istnieje jednak powód, dla którego system mógł “nie zauważyć” przeszkody.
Mapy USA i innych krajów rozwiniętych są bardzo dokładne, ale istnieją białe plamy na mapach takich krajów jak Rosja i krajów rozwijających się – wyjaśnia Bill Voss, prezes organizacji Flight Safety Foundation.
Jak powiedział o urzdzeniu TAWS w RMF fm pilot płk Tomasz Pietrzak: Ten system był zblokowany, prawdopodobnie zblokowany, ponieważ zarówno na samolotach typu Boeing czy też Airbus, czy też innych samolotach, które mają GWPS-y ,TAWS-y, jeżeli ciśnienie jest podawane QFE, nie należy go używać, ponieważ będzie błędne informacje przekazywał.
Dalej stwierdza pilot płk Pietrzak: Nie wiem, czy wyłączyli czy nie. Po prostu wydaje mi się, że instrukcja, która mówi o tym urządzeniu – po prostu jest zakazane używanie tego urządzenie, kiedy jest ciśnienie QFE czyli wysokość względna od wysokości lotniska.
Jak informują eksperci na lotnisku Siewiernyj pod Smoleńskiem ten system jeśli był włączony mógł błędnie pokazywać wskazanie wysokości samolotu. To jednak nic nie wyjaśnia, bo znowu... budzą się kolejne pytania...
Jego zdaniem mapa okolic lotniska pod Smoleńskiem prawdopodobnie była niedokładna.
Rzeczpospolita napisała, że rozkład radiolatarni jest niestandardowy. O czym poinformował w rozmowie z gazetą były wojskowy pilot, bo wg nich pilot leciał tak jak gdyby nie widział lotniska. Bowiem najbliższa punkt orientacyjny jest umieszczony w odległości 6 km, a normalnie w standardzie bliższa radiolatarnia znajduje się 1 km od początku pasa startowego; dalsza - 4 km. W związku z tym powstają kolejne wątpliwości, bo jak się okazuje „tutka” z premierem 3 dni wcześniej nadlatywała do lotniska z drugiej strony, a tam układ jest standardowy. Czy pilot mógł o tym nie wiedzieć? Pytania, pytania....
Zamieścił Wajcha
Źródło:zamieszczono za portalem smolensk-2010.pl, sfora.pl, RMF fm. Zdjecia Siergiej Amielin
mPolska24
