Mamy się dobrze. I mieć się będziemy coraz lepiej, bo chmury nad PZPN coraz bardziej gęste.
Powołany do życia kilka miesięcy temu ruch reformatorski, to nie murzyn na przejściu dla pieszych, który pojawia się i znika, jak to było w dowcipie.
By treść przeważyła nad formą wypunktujmy:
- Reformatorska Grupa Inicjatywna złożona z delegatów PZPN zmienia formułę, a nie przestaje istnieć, wbrew życzeniom wielu z tych, którym jest ona solą w oku, bo nie daje w ciszy i spokoju grzebać resztek polskiego futbolu.
- RGI przestaje być grupą sękocińską z prostego powodu. Zmieniamy miejsce prowadzenia obrad na mniej odległe od siedziby PZPN, który należy zreformować.
- By działać w sposób bardziej zorganizowany zdecydowano o powołaniu 7 do 10 osobowego gremium, które ma za zadanie przygotowywać projekty prac, które i tak będzie oceniać, akceptować i realizować całość Grupy. Powołana wkrótce Rada będzie również reprezentować RGI podczas tzw. rozmów zewnętrznych.
- Podjęto decyzję o opracowaniu programu naprawy, by prace przybrały realne kształty, a także, by ukrócić spekulacje w jakim właściwie celu grupa się spotyka i pracuje.
- Poddano pod rozwagę bardzo dużo nowych pomysłów działań, popartych akcesem aktywnego uczestnictwa w RGI przez kolejnych działaczy piłkarskich z całego kraju.
Odnośnie liderów grupy sprzed 4 miesięcy:
Tomasz Jagodziński jest człowiekiem wolnym i może wygłaszać poglądy jakie chce. Pragnę zwrócić tylko uwagę, że czyni je jako osoba prywatna nie przedstawiciel RGI. Stanowisko Grupy, może być podane tylko w komunikacie oficjalnym, przez osobę upoważnioną do upublicznienia takiego stanowiska.
Na marginesie, to każdy Polak może mieć ambicję ubiegania się o prezesurę tam gdzie chce, pod warunkiem, że spełnia określone prawem kryteria. Wybór i tak należy do właściwego elektoratu.
Andrzej Padewski jest dorosłym człowiekiem i sam decyduje czy jest za, czy przeciw. Sam wybiera drogę, którą chce kroczyć. Drogę reform faktycznych, albo drogę reform wirtualnych. Może chce sam uzdrowić związek wbrew naszej inicjatywie, a może nawet wbrew swojemu ewentualnemu chlebodawcy. Nie wiem.
Postawa jednostki, jaka by ona nie była, nie ma nic wspólnego z próbą kompleksowego zreformowania związku jako całości.
Kilka zdań odnośnie działań podejmowanych przeze mnie.
Po raz kolejny oświadczam, że nigdy nie prowadziłem prywatnej wojny z panem Grzegorzem Lato, ani z nikim innym. Moje działanie jest skierowane jest przeciw patologiom jakie mają miejsce w PZPN i wynika z posiadanego mandatu delegata i działacza piłkarskiego.
Ponadto oświadczam, że nigdy autokratycznie nie podejmowałem żadnych decyzji dotyczącej związku na szczeblu województwa, a co dopiero na arenie ogólnopolskiej.
Nazywanie samozwańczym, namaszczenie Bońka na prezesa PZPN przeze mnie, jest niczym nie popartym, ogromnym nadużyciem. A dochodzą mnie głosy, że takim epitetem samozwańca się mnie obdarza. Przecież tak na logikę. Prezesa wybiera Zjazd, a nie mianuje Greń. Ktoś tu mnie jednak przecenia, aczkolwiek mi to pochlebia.
Podczas ostatniego spotkania padło kilkanaście nazwisk w kontekście ewentualnego budowania kadr kierowniczych PZPN. Podkreślam ewentualnego. Skończyło się zresztą jak zawsze. Żadnych kandydatur na tym etapie prac, a właściwie walki. Kto chce pomóc zapraszamy. Kto chce radzić wysłuchamy. Kto chce odejść, żegnamy.
Reformatorska Grupa Inicjatywna może ulec samorozwiązaniu tylko w takim przypadku, gdy działanie obecnych władz PZPN sprawi, że polska piłka wstanie z kolan, przy wypracowanym stałym nieodwracalnym procesie.
Jeżeli to się nie wydarzy, czujemy się w obowiązku zapoczątkować proces reform, zachowując wszelkie demokratyczne normy.
Pozdrawiam Kazimierz Greń - Prezes Podkarpackiego ZPN.
Więcej publikacji autorstwa Prezesa Grenia znajdziecie na jego macierzystym blogu (tutaj).