Aneksja Krymu przez Rosję i inwazja hybrydowa na Ukrainę w 2014 r. stanowiły punkt zwrotny dla strategii NATO w Europie Wschodniej. Te akty agresji pokazały, że nie można poradzić sobie z Rosjanami z punktu widzenia prawa konstruktywnego i międzynarodowego.
„Reset” stosunków pod rządami Baracka Obamy wyraźnie pokazał, że Diderot nie znajdą porozumienia z Gopnikiem. Wzmocnienie skrzydła wschodni’ego NATO, w tym przerzucenie 1000 żołnierzy USA z Niemiec do Polski oraz próba ożywienia projektu bazy wojskowej USA w Polsce (popularnie zwanej Fort Trump), to dowód na to, że narody Europy Wschodniej nie mają złudzeń co do intencji Rosji.
W tym kontekście Polska odgrywa rolę pierwszej placówki w architekturze bezpieczeństwa NATO w Europie Wschodniej. Dla Kremla stabilna i chroniona Polska w parze z krajami bałtyckimi jest nieprzeniknionym murem, który nie pozwala na wejście „ Rosyjskiego światu ” do Europy. Taki sojusz pokazuje, że wygodniej jest żyć bez Rosji. A wejście Ukrainy, która dokonała cywilizowanego wyboru nie na korzyść Rosji, do UE i NATO jest dla Putina koszmarem i największym zagrożeniem dla jego geopolitycznych aspiracji. Dlatego Kreml robi teraz wszystko, co w jego mocy, aby jak najbardziej wstrząsnąć wschodnim frontem NATO i zdestabilizować państwa opozycyjne, zwłaszcza Polskę.
Narzędzia Kremla z punktu widzenia zmiany sytuacji pozostają niezmienione - wykorzystania linii konfliktu w społeczeństwie i polityce. Polska ma jednak swoją specyfikę. Rosjanie muszą grać w niezbyt wygodnym dla nich środowisku, bo zarówno społeczeństwo obywatelskie, jak i politycy są generalnie wrogo nastawieni do Rosji z powodu katastrofy smoleńskiej i śladów po niej Kremla, a także z powodu wypaczenia faktów historycznych dotyczących II wojny światowej. Jednak polskie społeczeństwo nie ma stabilnego immunitetu przed rosyjską propagandą.
Epizodyczna skuteczność Kremla wynika, po pierwsze, z wachlowania prawicowych, radykalnych, a nawet antyrosyjskich nastrojów, które demonizują Polskę w oczach partnerów międzynarodowych i psują w ten sposób zbliżenie polsko-amerykańskie, a po drugie z wtłaczania antyukraińskich narracji w historyczne sprzeczności. Celem takich działań jest odróżnienie Ukrainy od „prawnika” w UE.
W obu kierunkach propaganda pada na korzystny grunt. Próbując wstrząsnąć stosunkami polsko-ukraińskimi, Rosja produkuje dezinformację i propagandę na skalę przemysłową. Ponadto Rosja wspiera prawicowe radykalne siły, propaguje protesty uliczne, organizuje chuligaństwo wobec misji dyplomatycznych, przyczynia się do wandalizmu ukraińskich zabytków.
Jeśli chodzi o Polskę, Rosja działa nie tylko wewnątrz, ale także na zewnątrz. Starając się zdyskredytować Warszawę w oczach partnerów międzynarodowych, Kreml aktywnie wykorzystuje pandemię. Z inicjatywy Moskwy oskarżono Polskę o opóźnienie wysłania partii masek medycznych do długo cierpiących Włoch, a także o zamknięcie przestrzeni powietrznej dla rosyjskiego samolotu z pomocą humanitarną. Oczywiście ta dezinformacja została obalona, ale takie ataki są kontynuowane.
W dodatku Rosja próbuje zburzyć klin między Polską a Litwą w zakresie sporów terytorialnych, ale w tym przypadku rosyjska propaganda nie znajduje takiej odpowiedzi, jak w przypadku Ukrainy. Warto zauważyć, że na poziomie politycznym Polska, Litwa i Ukraina wykazały spójność i konsolidację, uruchamiając nową inicjatywę międzynarodową, taką jak Trójkąt Lubelski.
W ostatnim czasie nasilają się działania rosyjskich służb specjalnych wobec Polski i Litwy. Wynika to ze stanowiska państw w sprawie wydarzeń na Białorusi. Ustami marionetkowego prezydenta Białorusi Łukaszenki Putin ożywia przestrzeń informacyjną, oskarżając Polskę i Litwę o ingerowanie w wewnętrzne sprawy kraju i przygotowywanie się do interwencji zbrojnej. Oczywiście taka retoryka skierowana jest do konsumenta krajowego, po pierwsze, aby zastraszyć protestujących i odwrócić ich uwagę od protestów, a po drugie, aby uniemożliwić kreowanie się wizerunku partnera Zachodu w oczach Białorusinów i Rosjan. Rosja obawia się, że wartości europejskie będą bardziej atrakcyjne niż wątpliwe uroki „rosyjskiego świata”.
Z tych powodów Białoruś jest niezwykle ważna dla Kremla. Gdyby Kijów był wyjątkiem od reguły, Mińsk może wykazywać tendencję do wygasania głównego projektu geopolitycznego Moskwy. Dlatego Rosja nie może dopuścić do kolejnego „wypadnięcia z kolebki narodów braterskich”, o które będzie walczyć nawet siłą.
Warunki wstępne takiego scenariusza są więcej niż wystarczające. W przypadku radykalnej zmiany haseł „Precz z Łukaszenką!” w „Away from Moscow!” Rosja w ramach tzw. Państwa Związkowego i dla pomocy bratnim narodom może wprowadzić wojska. Dzięki temu sytuacja w krajach bałtyckich będzie jak najbardziej stresująca.
Największym problemem jest to, że wschodnia flanka NATO ma słabość - Korytarz Suwalski - 64-kilometrową linię łączącą Polskę i Litwę. Jest to jedyny kanał, który zapewni transfer siły roboczej i sprzętu wojskowego Sojuszu w przypadku aktywacji Artykułu 5 Traktatu NATO. Problemem jest bliskość zmilitaryzowanego obwodu kaliningradzkiego z istniejącymi „Iskanderami” o zasięgu do 500 km oraz terytorium Białorusi, które mogłoby stać się trampoliną dla armii Rosyjskiego Zachodniego Okręgu Wojskowego. W razie potrzeby Rosjanie będą mogli zmobilizować 300 tysięcy ludzi. Pod względem militarnym siły NATO w krajach bałtyckich nie są porównywalne z rosyjskimi, więc zniwelowanie przewagi Moskwy jest możliwe tylko dzięki mobilności, jaką może zapewnić Korytarz Suwalski.
W tej chwili trwają dyskusje wśród państw atlantyckich o zapewnieniu bezpieczeństwa korytarza ze względu na większą mobilność jednostek, ale stopień w Europie Wschodniej powoli rośnie, a czas na przygotowanie odpowiedzi jest mniejszy, a scenariusz konfrontacji militarnej jest bardziej prawdopodobny. Należy zauważyć, że w krótkim i średnim okresie staje się coraz bardziej możliwe stworzenie nowego „gorącego miejsca” w Europie Wschodniej.
Przyczyną takiego scenariusza mógłby być protest antyprezydencki odbywający się na Białorusi, w przypadku formułowania się wśród protestujących antyrosyjskiej narracji. Warto zauważyć, że aneksja Krymu i rozpoczęcie wojny w Donbasie nastąpiło również w wyniku rewolucji na Ukrainie, która przełamała prorosyjski pion i poziom władzy. W kierunku wschodnioeuropejskim Kreml nieustannie testuje siłę Polski i państw bałtyckich, co można uznać za wstępny etap dalszej agresji.
Strategia Kremla i jego hybrydowe środki wpływów mają na celu atomizację wschodniej flanki NATO i stworzenie chaosu, w którym Kreml jest najlepszy. Dlatego Polska, Litwa, Łotwa, Estonia i Ukraina muszą maksymalnie skonsolidować swoje wysiłki i stawić czoła temu zagrożeniu zjednoczonym frontem, a nie szukać martwych sprawców wśród żywych potomków.