Z daleka od politycznych sporów w Polsce trwa miesięczna prezydencja naszego kraju w Radzie Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych. Kierowanie przez Rzeczpospolitą pracami RB ONZ ma charakter nie tylko prestiżowy, choć splendor spływający na naszą Ojczyznę też się przecież liczy. Jest to ważne zwłaszcza, gdy w polityce międzynarodowej dzieją się rzeczy więcej niż bardzo ważne: rozmowy USA – Korea Północna o denuklearyzacji, wycofanie się przez Waszyngton z nuklearnego „dealu” z Iranem, narastające napięcie wokół Syrii i globalna gra związana z tym regionem. Dzięki naszej roli w światowej organizacji mającej swoją siedzibę w Nowym Jorku (a w Europie – w Genewie) my, Polacy, możemy mówić, że nie tylko jesteśmy świadkami historii, ale też – jako Naród, jako Państwo – współtworzymy ją.
Bo na pozycję Polski na arenie międzynarodowej nie warto patrzeć przez pryzmat bieżących i przemijających utarczek z instytucjami Unii Europejskiej. Polska na oczach może nieco zaskoczonego świata staje się „rozgrywającym” w skali nie tylko regionalnej czy unijnej (europejskiej). Ale przecież nie jest to związane z czasowymi, bo rotacyjnymi, funkcjami w strukturach międzynarodowych – wynika to z potencjału demograficznego,politycznego i gospodarczego Rzeczpospolitej.
* pełna wersja komentarza, który ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (12.05.2018)