Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Janusz nie chce do Polski

Nosacze nie pojawią się w polskich ogrodach zoologicznych.

Janusz nie chce do Polski
źródło: pixabay

Nosacz sundajski to od kilkunastu miesięcy najpopularniejszy nad Wisłą gatunek małpy. Wszystko to dzięki memom, których stał się bohaterem. Zamieszkująca Borneo małpa z wielkim nosem stała się uosobieniem przywar, dziwactw i narowów obywateli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Pojawił się więc pomysł, aby kilkoro przedstawicieli gatunku sprowadzić do Polski i umieścić w którymś z ogrodów zoologicznych. Facebookowa akcja mająca nakłonić władze warszawskiego ZOO do ściągnięcia małp spotkała się z dużym odzewem internautów.

Wydaje się jednak, że nie jest to wcale takie proste. Jak w rozmowie z Kurierem Lubelskim przyznał Łukasz Sułowski, wicedyrektor ogrodu zoologiczne w Zamościu, nosacze to “małpy o specyficznych wymaganiach pokarmowych. Ich dieta składająca się głównie z liści egzotycznych gatunków drzew jest pomimo współczesnej techniki niemożliwa do odtworzenia w niewoli”. Okazało się więc nieprawdą, że najbardziej memogeniczna małpa żywi się “gryllowaną kiełbą” i kanapką ze schabowym, które popija najtańszym browarem. Niestety, liście egzotycznych drzew nie bywają na promocji w Biedrze, w której, jeśli wierzyć memom, zakupy robią całe nosaczowe rodziny: Janusze, Grażyny, Halyny, Pjotery itd. Mało tego, blok z wielkiej płyty i ogródek działkowy na obrzeżach miasta nie są idealnymi warunkami bytowymi dla tego gatunku małpy. Jak powiedział Łukasz Sułowski, “nosacze udaje się utrzymać przy życiu, a nawet z powodzeniem mnożyć jedynie w kilku ogrodach zoologicznych w Azji w klimacie zbliżonym do borneańskiego”. Musimy więc pogodzić się z myślą, że Nasalis larvatus nie pojawi się w żadnym z polskich ogrodów zoologicznych.

Chyba że powód jest jednak inny. Patrząc na gramatykę i ortografię używaną w memach, można domniemywać, że nosacze wolą chodzić na wagary niż do szkoły. Możliwe więc, że opuszczały nie tylko lekcje polskiego, ale również historii. Jeśli mają teraz dostęp do międzynarodowej prasy lub niektórych polskich mediów, to mogły wystraszyć się tego, co dzieje się nad Wisła. Rasizm, antysemityzm, faszyzm, neonazizm, jeszcze parę innych -izmów, a przede wszystkim układanie swastyki z czekoladowych wafelków. Nic więc dziwnego, że małpy boją się, że po przyjechaniu do Polski, zamiast zamieszkać w ogrodzie zoologicznym i osiągnąć status lokalnego celebryty, zostaną skoncentrowane w jakimś obozie, których przecież w Polsce jest więcej nawet niż kościołów. Pobieżna, lub nawet żadna, znajomość historii i wiara we wszystkie informacje na srebrnym ekranie robią z nosacza sundajskiego zupełnie nowy symbol - typowego nie-Polaka.

Jak tam było, tak tam było, ale nosacze w Polsce będziemy mogli sobie dalej oglądać tylko w internecie. Pewnie wciąż będą nas śmieszyć i w krzywym zwierciadle pokazywać zachowania, które wszyscy doskonale znamy, ale trzeba pamiętać, że nosacz sundajski jest gatunkiem zagrożonym wyginięciem i jeżeli nie będziemy tych małp chronić, to niedługo będziemy mogli je oglądać wyłącznie na zdjęciach.

Data:
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.