Mateusz Morawiecki zanim jeszcze został premierem RP wypowiadał się wielokrotnie negatywnie na temat Nord Stream 2. Ostatni raz w listopadzie 2017 r. gdy mówił wprost: "Projekt gazociągu Nord Stream 2 uważamy za geopolitycznie niewłaściwy, szkodliwy, który może prowadzić do zaostrzenia konfliktów. Chcemy pokoju, ale chcemy jednocześnie takiej polityki i geopolityki, która ten pokój umacnia. Stąd nasza inicjatywa Trójmorza, stąd nasza inicjatywa budowy koalicji państw we współpracy z Europą Zachodnią i (...) również we współpracy ze Stanami Zjednoczonymi".
Wkrótce po nominacji na premiera na poczatku grudnia 2017 r. Morawiecki ponownie mówi o tym problemie: "Nord Stream 2 jest projektem, który ma na celu uzależnić Europę Środkową jeszcze bardziej od gazu rosyjskiego; my chcemy się uniezależni. Nasi partnerzy, nasi adwersarze, a czasami nasi po prostu przeciwnicy, żeby nie użyć jeszcze mocniejszego słowa, próbują nas wziąć w kleszcze. W polityce zagranicznej jesteśmy między tą Scyllą a Charybdą różnych uwarunkowań. Nord Stream 2 jest rzeczywiście takim projektem, który ma na celu uzależnić Europę Środkową jeszcze bardziej od gazu rosyjskiego. Już obecnie płacimy o 20 proc. więcej za ten gaz niż Niemcy, kraj dużo bogatszy od nas, co jest ewidentną niesprawiedliwością oraz wyrazem strategii "dziel i rządź" uprawianej w tej sprawie przez Rosję."
Już w trakcie swojego pierwszego spotkania premiera Morawieckiego w Brukseli 9 stycznia br. z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jean-Claude'em Junckerem i wiceszefem KE Fransem Timmermansem poruszony zostaje problem Nord Stream 2. Mimo, iż po rozmowie premier powiedział, że "Płyniemy po dość wzburzonych wodach, a sytuacja wokół nas jest coraz trudniejsza. Zarówno tutaj w Brukseli, jak i w Unii Europejskiej mamy wiele różnych interesów i te różnice są w wielu obszarach coraz głębsze, więc wypracowywanie kompromisów jest coraz bardziej trudne" to jednak dale stwierdził: "Jestem zbudowany tym, że Komisja Europejska chce stać po stronie takich państw jak Polska, które pokazują ryzyka monopolizacji rynku gazowego".
Sytuacja jest poważna bowiem partnerami rosyjskiego Gazpromu w tym projekcie jest, aż pięć ważnych zachodnich firm energetycznych. Co więcej gazociąg ma być gotowy pod koniec 2019 roku. I co też jest bardzo istotne, to wóczas Rosja planuje zaprzestać przesyłać gaz rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy.
Budowie Nord Stream 2 sprzeciwiają się Polska, kraje bałtyckie i Ukraina. To w tym obszarze możemy dzieki tej wspólnocie interesów doprowadzić do urealnienia naszych relacji zarówno z Litwą, ale przede wszystkim z Ukrainą. Juz dziś widać wiele symptomów dobrej zmiany w tym zakresie. Nic bowiem tak nie cementuje wzajemnych relacji jak wspólne interesy.
Ostatnio wicepremier Gliński poinformował o podniesieniu rozmów polsko-ukraińskich na wyższy poziom, który potwierdzony został podczas spotkania prezydenta Andrzeja Dudy i prezydenta Petra Poroszenki w Charkowie wyznaczając do prowadenie rozów właśnie wicepremiera Glińskiego i wicepremiera Ukrainy Pawło Rozenko. Ma on zreszta już w lutym przyjechać do Polski, a już obecnie - 22 stycznia br. - minister spraw zagranicznych Ukrainy Pawło Klimkin powiedział, iż Gliński i Rozenko "będą rozmawiali o tym, jak usunąć pewne napięcie istniejące między nami w związku z kwestiami historycznymi". A nie jest to jedyny obszar wymagający rozmów polsko-ukraińskich, bo kwestie ekonomiczne a zwłąszcza energetyczne i transferu rosujskiego węgla również ma swoje poważne znaczenie w dalszych ralacjach.
Polska podejmuje się tytanicznego zadania nadrobienia w krótkim czaie zaległości i zaniedbań swoich popredników zarówno wewnątrz kraju jak i poza jego granicami. Czy uda nam sie skutecznie i trwale wyzwolić od zagrożenia ze strony homerowskiej Scylli i Charybdy już najbliższy rok sporo pokoaże. Ważne abyśmy w tym przejściu przez "cieśninę messyńską" mieli mocny trwały okręt, zwartą załągę i sprawnego kapitana. Wydaje się bowiem, iż podobnie jak Odyseusz nie mamy takiego wyboru jak miał Eneasz abysmy mogli ominąc cieśninę opływając całą "Sycylie". Polska jużt bowiem zmarnowała zbyt dużo czasu po upadku komunizmu, by dziś pozwolić sobie na dryfowanie "bezpiecznymi wodami", a w konsekwencji z narażeniem na dużo poważniejsze niebezpieczeństwa,
Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/swiat/news-szef-msz-ukrainy-historia-nas-nie-rozdzieli,nId,2511701#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox