Na prawie 700 str. Grubego tomu szukałem polskich wątków. Znalazłem jeden o zdrajcy Polaku niemieckim agencie. Kahn opowiada o wojskowym, który działał w francuskim ruchu oporu, został wydany Niemcom przez zazdrosną kochankę, zgodził się na współpracę z Abwehrą i jako niemiecki agent zajmując wysokie stanowiska w alianckich dowództwach przekazywał Niemcom ważne informacje wywiadowcze. „W styczniu 1945 agent „Hubert” umilkł, prawdopodobnie pojmany został przez Brytyjczyków” – kończy swoją opowieść Kahn. Amerykanin ujawnił, że tym zdrajcą był polski lotnik – pułkownik Roman Czerniawski.
Z lotnictwa do wywiadu
Pochodzący z Warszawy Roman Czerniawski był oficerem lotnictwa. W 1931 roku ukończył z czwartą lokatą Szkołę Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie w specjalności obserwator i podjął służbę w eskadrze liniowej. W 1934 roku trafił do Centrum Wyszkolenia Oficerów Lotnictwa i po ukończeniu wyższego kursu pilotażu jako pilot podjął służbę w eskadrze myśliwskiej. W latach 1936-38 był słuchaczem i absolwentem kursu Wyższej Szkoły Wojennej w Rembertowie. W czasie tych studiów zainteresowała się nim „dwójka”, Oddział Drugi Sztabu Głównego WP. Młody bardzo zdolny oficer władający biegle francuskim, niemieckim i angielskim i posiadający łatwość nawiązywania kontaktów z ludźmi był świetnym kandydatem na oficera wywiadu.
Por. pilot Roman Czerniawski
Awansowany na kapitana już jako oficer „dwójki” we wrześniu 1938 roku przydzielony został do Wydziału Organizacyjnego Dowództwa Lotnictwa. W wojnie 1939 roku początkowo latał jako pilot łącznikowej eskadry sztabowej Naczelnego Wodza, a 7 września odkomenderowany został do Dowództwa Obrony Lwowa w celu sformowania eskadry dla obsługi łączności z Kwaterą Główną Naczelnego Wodza. Po kapitulacji Lwowa zarządził odlot eskadry do Rumunii, a następnie przedostał się do Francji. W listopadzie 1939 roku Czerniawski został skierowany do elitarnej Ecole Superier de Guerre na kurs doskonalący w zakresie pracy wywiadowczej. Po jego ukończeniu w marcu 1940 roku został szefem Oddziału II w 1 Dywizji Grenadierów, z którą brał udział w walkach na linii Maginota oraz w rejonie kanału Marna-Ren i Lagarde. Po kapitulacji Francji i rozformowaniu dywizji zamierzał przedostać się do Wielkiej Brytanii. W tym czasie nawiązali z nim kontakt oficerowie polskiego wywiadu organizujący siatki wywiadowcze na terenie Francji. Okazało się, że Anglicy nie dysponowali żadnymi możliwościami wywiadowczymi w tym rejonie, a nie można było liczyć na wywiad francuski bowiem kolaborujący z Niemcami francuski rząd zerwał wszelką współpracę z Anglią. Tymczasem Niemcy przygotowywały się do inwazji na Wyspy Brytyjskie i dane na temat tych przygotowań miały dla Londynu ogromną wartość. Premier Churchill zwrócił się o pomoc do gen. Sikorskiego i polski wywiad podjął się pracy wywiadowczej na terenie Francji. Kapitan Czerniawski otrzymał rozkaz zbudowania siatki wywiadowczej na terenie okupowanej przez Niemców północnej Francji. W początkach listopada 1940 roku Czerniawski zjawił się w Paryżu i bardzo szybko, bo już w połowie tego miesiąca, uruchomił placówkę wywiadowczą pod kryptonimem „Interallie”. Wkrótce dysponował grupą agentów i informatorów działających we wszystkich strefach okupacji niemieckiej. Choć była to siatka polskiego wywiadu w niej byli Francuzi i Belgowie, a nawet kilku Hiszpanów, Czechów i Niemców. Siatka Czerniawskiego największa i najaktywniejsza spośród działających dla aliantów w krajach okupowanych przez Niemców, przekazywała cenne informacje, miedzy innymi na temat lądowania Afrika Korps w Trypolisie. Agenci Czerniawskiego kontrolowali ruchy wojsk niemieckich, dyslokacje składów amunicji, baterii artyleryjskich i fortyfikacji polowych; zdobyli kompletne informacje na temat ponad 100 lotnisk, a także rozpracowali 22 dywizje niemieckie znajdujące się na terenie Francji. Tygodniowe raporty były obszerne, liczyły od 20 do 50 stron maszynopisu, często zawierały mapy i plany obiektów. Efekty pracy wywiadowczej sieci „Interallie” były naprawdę imponujące skoro, gdy jej twórca został w końcu aresztowany, wojskowy gubernator Paryża zorganizował dla swoich podwładnych – ku przestrodze – wystawę obrazującą dokonania wywiadowcze „Interallie”.
Wcześniej Czerniawskiego docenili jego przełożeni. Po rocznej działalności, we wrześniu 1941 roku polski oficer został wezwany do Londynu. Dostał się tam specjalnym samolotem brytyjskim, który zabrał go z lotniska sportowego w Compiegne. Spotkał się z szefem polskiego wywiadu płk. Stanisławem Gano i przedstawicielami brytyjskich tajnych służb. Został przedstawiony gen. Sikorskiemu, który w uznaniu zasług udekorował go Orderem Wojennym Virtuti Militari.
Do Francji Czerniawski powrócił 10 października zrzucony na spadochronie.
Wielka gra
Niemcy, prowadzący nasłuch, mieli świadomość, że z Paryża nadaje radiostacja pracująca dla aliantów (Czerniawski dysponował radiostacją) i zdawali sobie sprawę, że przesyła ona informacje zdobyte przez jakąś siatkę wywiadowczą. Starali się ją za wszelką cenę wytropić. Nieostrożne działanie jednego z współpracowników Czerniawskiego sprawiło, że niemiecki kontrwywiad wpadł na ślad „Interallie”. Dnia 16 listopada 1941 roku Czerniawski został aresztowany wraz z sekretarką Ekspozytury Mathildą Lily Carré. Kobieta nie wytrzymała śledztwa i wskazała Niemcom skrytkę z dokumentami. Abwhera aresztowała prawie połowę członków siatki. I chociaż Niemcom nie udało się przerwać polskiej pracy wywiadowczej w okupowanej Francji; z pozostającymi na wolności agentami rozbitej siatki nawiązali kontakt oficerowie polskiej „dwójki” i szybko wznowili działalność wywiadowczą, to aresztowanie kapitana Czerniawskiego było dotkliwym ciosem .
Prowadzący śledztwo w sprawie „Interallie” pułkownik Abwehry Oskar Reile doszedł jednak do wniosku, że warto Czerniawskiego przewerbować na agenta niemieckiego wywiadu. Zaczął prowadzić z nim rozmowy przekonując, że wspólnym wrogiem Polaków i Niemców są Sowieci i Czerniawski mógłby przysłu żyć się Polsce pomagając w budowie porozumienia z Niemcami. Pułkownik Abwehry zapewniał Czerniawskiego, że 65 uwięzionych członków siatki „Interallie” przeżyje, jeżeli w zamian polski oficer będzie pracować dla Niemców po powrocie do Londynu.
Wtedy w głowie Czerniawskiego powstał zamiar pojęcia gry z Niemcami. Pozornie przystał więc na propozycję i został zarejestrowany jako niemiecki agent „Hubert”. Następnie 14 sierpnia 1942 roku miała miejsce zaaranżowana przez Reilego „ucieczka” Czerniawskiego z więzienia. Polak dostał się do Madrytu, następnie na Gibraltar i stąd w październiku 1942 roku dotarł do Londynu. Poddał się sprawdzającym procedurom po czym polscy i brytyjscy oficerowie kontrwywiadu oświadczyli, że przedstawiona przez Czerniawskiego historia wydostania się z niemieckiego więzienia jest prawdziwa i może on wrócić do służby. Aliancki kontrwywiad uznał przygotowaną przez Abwehrę „legendę” za prawdziwą. Po tym sprawdzeniu Czerniawski zgłosił się bezpośrednio do szefa Oddziału Drugiego płk. Gano i przedstawił mu faktyczny stan rzeczy. Oświadczył, że chciałby podjąć „wielką grę” i dezinformować Niemców udając ich agenta. Płk Gano zachowując najwyższą tajemnicę przedstawił propozycję Czerniawskiego gen. Sikorskiemu. W tym czasie wywiad brytyjski zajmował się uruchomieniem operacji dezinformowania i inspirowania Niemców za pomocą podwójnych agentów, zwanej „double cross system” od symbolu „XX” (oznaczającego komórkę odpowiedzialną za nadzór nad operacją). Za zgodą i wiedzą premiera Sikorskiego wywiad brytyjski zdecydował się wykorzystać Czerniawskiego. Ze względów bezpieczeństwa poza Sikorskim i szefem Oddziału Drugiego żaden Polak nie poznał prawdy o „ucieczce” Czerniawskiego i o roli, jaką wyznaczyła mu komórka „XX”. W styczniu 1943 roku Czerniawski jako brytyjski agent „Brutus” podjął służbę.
„Brutus” uderza.
Czerniawski z rozmysłem wybrał swój pseudonim. W starożytnym Rzymie kiedy Juliusz Cezar zamierzał obalić republikę, aby objąć dyktatorskie rządy zawiązał się spisek obrońców republiki. Jednym z nich był Brutus, którego Cezar uważał za przyjaciela. I on właśnie ugodził nożem śmiertelnie Cezara. Podobnie major Czerniawski szukał sposobu, aby ugodzić Hitlera.
Wiosną 1944 roku Alianci przygotowywali się do inwazji na kontynent. Zamierzano przeprowadzić najtrudniejszą złożoną i skomplikowaną operację II wojny światowej, sforsowania kanału La Manche i wysadzenie desantu w Normandii,. Alianccy dowódcy dawali planowanej operacji „Overlord” jedynie 50% szans powodzenia. Znajdujące się we Francji niemieckie jednostki pancerne mogły łatwo zepchnąć do morza lądujących alianckich żołnierzy. Powodzenie operacji zależało od tego, na ile uda się ukryć przed Niemcami rzeczywiste zamiary.
Wywiad aliancki podjął operację zmylenia Niemców. Zamierzano przekonać niemieckie dowództwo, że lądowanie (operacja „Overlord”) odbędzie się w innym miejscu i czasie, niż faktycznie je zaplanowano. W tym celu w południowo-wschodniej Anglii zbudowano makiety obozów wojskowych i skupiono bombardowania na obszarze północno-wschodniego wybrzeża Francji. Miało to stworzyć wrażenie, że mające otworzyć drugi front w Europie lądowanie nastąpi w rejonie Pas-de-Calais i Dunkierki. Kluczową rolę w operacji zmylenia Niemców miał odegrać major Czerniawski. Alianci mieli wprawdzie innych jeszcze podwójnych agentów, ale Czerniawski był jedynym „niemieckim” agentem uplasowanym w alianckim dowództwie; w przekonaniu Niemców był oficerem łącznikowym gen. Eisenhowera, naczelnego dowódcy sił alianckich w Europie Północno-Zachodniej. Meldunki takiego agenta miały dla Niemców najwyższą wartość.
Dla zmylenia Niemców Alianci stworzyli przy pomocy makiet fikcyjne zgrupowanie wojsk.
Od stycznia 1943 r. Czerniawski przekazywał Niemcom z Londynu drogą radiową starannie wyselekcjonowane, początkowo prawdziwe wiadomości. Niemcy je sprawdzali i po pewnym czasie wywiad aliancki, na podstawie przechwyconych z Enigmy depesz wiedział, że Niemcy nabrali do Czerniawskiego pełnego zaufania. W trzeciej dekadzie maja 1944 roku Czerniawski wysłał meldunek, w którym informował Niemców, że Alianci wylądują najpierw w Normandii, ale będzie to tylko manewr odciągający siły niemieckie od miejsca właściwego uderzenia, czyli Calais. Meldunek Czerniawskiego trafił do Hitlera, który kazał odpowiednio rozmieścić wojska dla odparcia spodziewanej inwazji. Gdy 6 czerwca w Normandii zaczęły lądować alianckie dywizje Hitler nie podejmowali decyzji o przegrupowaniu swych sił, gdyż był przekonany, iż nie jest to jeszcze właściwa inwazja. „Brutus” w swoich doniesieniach podawał późniejszą o 6 tygodni datę i informował, że po pierwszym lądowaniu nastąpi drugie. W to uwierzył Hitler. I to przesądziło o powodzeniu operacji „Overlord”. Jeden z meldunków brytyjskiego wywiadu, oceniający rolę Czerniawskiego podczas przygotowań i w trakcie operacji lądowania w Normandii stwierdzał, że „Brutus” „w krytycznym momencie przedstawiał wartość niemal niemożliwą do przecenienia”.
Po zakończeniu wojny królowa brytyjska nadała Czerniawskiemu tytuł szlachecki oraz order Imperium Brytyjskiego. Mimo tego pozostał on przy polskim obywatelstwie; prowadził małą drukarnię i aktywnie działał w londyńskim ośrodku niepodległościowym, m.in. był ministrem informacji w gabinecie premiera Kazimierza Sabbata.
Pułkownik Czerniawski zmarł 26 kwietnia 1985 r. w wieku 75 lat. Został pochowany na Cmentarzu Lotników Polskich w Newark-on-Trent.
Płk Czerniawski, jak każdy przyzwoity człowiek, lubił koty.
A wracając do książki Davida Kahna; wydawca podaje, że należy ona „do klasyki literatury faktu”. Na jej napisanie autor „poświęcił osiem lat”, „badał dokumenty”, „poszukiwał niepublikowanych źródeł” i „docierał bezpośrednio do agentów”. Powstaje pytanie dlaczego tak wytrawny badacz lekkomyślnie oczernił wybitnego oficera polskiego wywiadu i dlaczego nie dostrzegł tego polski wydawca jego książki.