Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Islamska mapa Europy AD 2017-AD 2050

Parlament Europejski uczcił w ostatni czwartek minutą ciszy pamięć kilkuset Egipcjan-muzułmanów zabitych przez islamskich terrorystów. Skala ofiar zamachu może szokować, choć na pewno nie szokuje fakt, że muzułmanie zabijają nie tylko chrześcijan w Europie, Afryce, Azji i USA, ale też swoich „braci w wierze”. Skądinąd skala muzułmańskich ofiar muzułmańskich terrorystów jest summa summarum, większa niż chrześcijańskich ofiar tychże islamskich terrorystów. „Argument” ten zresztą pojawia się w dyskusjach i ma świadczyć o tym, że w Europie i na świecie toczy się żadna tam wojna religijna, ale front jest inny: „terroryści kontra niewinni ludzie niezależnie od wyznania”. Tymczasem polowanie islamistów na chrześcijan na paru kontynentach jest faktem, co wcale nie przeszkadza bratobójczym mordom wewnątrzmuzułmańskim.

Jeśli ktoś zapyta dlaczego muzułmanie zabijają więcej muzułmanów niż chrześcijan, to odpowiedź powinna brzmieć: „bo ofiary-muzułmanie są łatwiejszym i bardziej masowym celem niż ofiary-chrześcijanie”. Męczennicy – wyznawcy Chrystusa giną w Europie i w rzeziach chrześcijan w Afryce. Jednak częściej dochodzi do zamachów w Afganistanie, Pakistanie, Iraku, Syrii, Turcji – a więc krajach zdominowanych przez islam, nawet jeśli są to państwa o historycznych wpływach chrześcijan (jak Irak i Syria).

Muzułmanie w UE i EOG: Polska na 30 miejscu na 30 krajów

Na razie wyznawcy Mahometa stanowią dwudziestą część populacji Starego Kontynentu. Jednak przy dalszej konsekwentnej emigracji muzułmanów do Europy oraz wysokiej ich rozrodczości za nieco więcej niż trzy dekady już nie co dwudziesty, a co siódmy mieszkaniec Europy będzie wyznawał islam. Wzrost z 5 do 14 procent ma nastąpić do 2050 roku. Tylko w ostaniach sześciu latach między 2010 a 2016 rokiem według danych Pew Research Center liczba wyznawców islamu w krajach Unii (oraz Szwajcarii i Norwegii) wzrosła o przeszło 6 milionów. Największy wzrost populacji islamskiej nastąpił na Cyprze – przeszło 25% oraz Bułgarii – ponad 11 procent i Francji – prawie 9 procent. Kolejną trójkę krajów o największym przyroście muzułmanów stanowią dwa państwa Beneluksu: Belgia i Holandia – odpowiednio 7,6 i 7,1 procenta oraz znana z dotychczasowej bardzo liberalnej polityki migracyjnej Szwecja – ponad 8 procent. O około 7 procent i poniżej tej liczby wzrosły wspólnoty muzułmańskie w Austrii, Niemczech oraz w Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Polska znajduje się na ostatnim, trzydziestym miejscu w tym zestawieniu (28 państw członkowskich Unii plus Berno i Oslo z Europejskiego Obszaru Gospodarczego).

W naszym kraju liczba wyznawców islamu zwiększyła się w ciągu ostatnich sześciu lat o mniej niż … 1 promil. Przed nami w tej tabeli kraje, które bądź formalnie zawetowały decyzję o przymusowej relokacji na szczycie UE w Brukseli we wrześniu 2015 roku (Czechy i Słowacja), bądź też te, które formalnie się zgodziły, ale zarządziły „strajk włoski” w tej sprawie czyli państwa bałtyckie.

Wiele jednak w naszych rękach

Dzisiaj mamy w Europie około 25 milionów muzułmanów. Prognozy mówią, że w 2050 roku ma ich być przeszło 75 milionów. Jak to będzie rozkładało się w poszczególnych krajach? Doskonałe pytanie. Odpowiedź jest, mówiąc wprost, pochodną polityki imigracyjnej prowadzonej przez poszczególne państwa Starego Kontynentu. Za te nieco ponad 30 lat niemal co trzeci mieszkaniec Szwecji będzie reprezentował islam. Na Cyprze przeszło 28 procent ludności stanowić mają muzułmanie, dla co piątego mieszkańca Austrii i co piątego mieszkańca Republiki Federalnej Niemiec punktem odniesienia będzie Koran, a nie Biblia. Generalnie w Europie Zachodniej 15 procent populacji będą stanowić wyznawcy Proroka.

Oczywiście te prognozy zakładają utrzymanie podobnego tempa imigracji, co obecnie. Ktoś powie, że tempo to spadło. Zgoda. Ale nie jest powiedziane, że nie nastąpią kolejne „tąpnięcia migracyjne”. Co się stanie, gdy Turcja, nie doczekawszy się obiecanych przez Unię miliardów euro (z przyrzeczonych sześciu Ankara dostała tylko część) ani, również obiecanego, zniesienia wiz- podniesie szlaban dla islamskich uchodźców z Iraku i Syrii koczujących na tureckim terytorium? Jakie będą konsekwencje potencjalnego exodusu emigracyjnego z kraju o olbrzymim wzroście demograficznym i kolosalnej populacji, jakim jest 97-milionowy Egipt? Tego typu pytania można mnożyć i nie będzie to bynajmniej „gdybanie”, lecz rozważanie scenariuszy, których nie tylko nie można wykluczyć, ale które mogą się spełnić.

 Polski realizm versus unijna ideologia

Imigracja do Europy – a także oczywiście do Polski – nie jest filmem na który idziemy do kina, biernie siedząc w fotelu, zjadając popcorn i popijając colą. Nas - Europę i nas - Polskę stać na aktywny udział i kształtowanie takiej polityki migracyjnej, która zmniejszy koszty społeczne i polityczne oraz ograniczy napięcia międzyreligijne. Należy jednak otwartym tekstem powiedzieć kilka brutalnych prawd. Trzeba wyciągnąć wnioski z tego, co stało się przed dekadą, gdy świat Zachodu obalił łamiące prawa człowieka dyktatury w Iraku i Libii. Pod sztandarem wsparcia dla westernizacji tych krajów wygenerowano, obojętnie od intencji, wojny domowe w obu państwach, masowe masakry i wreszcie emigrację setek tysięcy ludzi, które opuściły niebezpieczny Bliski Wschód dla bezpiecznej, charytatywnej Europy. Powinniśmy o tym pamiętać, kształtując swoją politykę choćby wobec Turcji i Egiptu. I w Ankarze, i w Kairze władze ze sporym dystansem – mówiąc eufemistycznie – traktują europejskie standardy dotyczące praw człowieka. Oczywiście wolelibyśmy, żeby było inaczej. Jednak mając do wyboru między półdyktaturami czy nawet dyktaturami pełną gębą, a chaosem i masową inwazją dosłownie milionów nowych uchodźców do Europy – wybór jest stosunkowo prosty. Prawa człowieka są ważne, choć nie są „nową religią” i nie powinny całkowicie przesłaniać nam polityczno-imigracyjnego kontekstu. Lepsza jest współpraca z krajami o różnych od naszego rozumienia praw kobiet czy praw obywatela niż – pod sztandarem tychże praw człowieka – wywołanie „zimnej wojny” z nimi i w efekcie pogodzenie się z perspektywą olbrzymiej fali migracyjnej. To doprawdy oczywisty wybór. Jestem pewny, że Państwo Polskie wybierze w tej kwestii, w trosce o bezpieczeństwo własnych obywateli i spokój społeczny, formułę efektywnej współpracy ekonomiczno-politycznej z tym regionem świata. Nie wiem natomiast na jaki wariant zdecyduje się Unia Europejska. Obawiam się, że może to być scenariusz mało realistyczny, za to bardzo ideologiczny.

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (04.12.2017)

Data:
Kategoria: Świat

Ryszard Czarnecki

Ryszard Czarnecki - https://www.mpolska24.pl/blog/ryszard-czarnecki

polski polityk, historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII i VIII kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister – członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Komentarze 1 skomentuj »

"Nieakceptowane przez wyznawców islamu jest często spotykane w Europie określenie „mahometanin” w znaczeniu wyznawcy religii proroka Mahometa (historycznie stosowane w różnych językach i ogólnie zrozumiałe w kulturze europejskiej), a zupełnie nie do przyjęcia jest określenie „wyznawca Mahometa”, ponieważ Mahomet nie jest uznawany za Boga, tylko za proroka. Obydwa określenia mogą urażać uczucia religijne muzułmanów, gdyż skupianie większej uwagi na Mahomecie niż na Allahu uznawane jest za „przydawanie towarzyszy Allahowi”, czyli najcięższy grzech: naruszenie pierwszego filaru islamu.„_

https://pl.wikipedia.org/wiki/Muzu%C5%82manin

Wytykam fragment:

„wyznawca Mahometa”

Wytykam błąd Panie Ryszardzie Czarnecki

...i od razu usprawiedliwiam bo określenie pasuje. Kto czytał Koran wie o co chodzi.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.