Po obejrzeniu w TVN wywiadu z ks. Bonieckim musiałem napisać te kilka słów.
Odnoszę bowiem wrażenie , że trawi Ks. Bonieckiego ta sama choroba, która stała się niegdyś zmorą ks. Tischnera – uwielbienie własnego intelektu. Objawem jest tu chęć przedstawiania światu wytworów swego umysłu w przekonaniu , że ludzkość może tylko na tym zyskać. Tymczasem , nie istnieje wśród ludzi taki, który znałby się na wszystkim, a głupotą nie jest niewiedza, ale przekonanie, że się wie , podczas , gdy wie się „ nie za bardzo dobrze „
Jest ks. Boniecki niewątpliwym autorytetem w sprawach Boga, Kościoła i wiary, ale zbyt mało wie On o polityce i prawie, by mieć jakąś silniejszą legitymację aniżeli prawo do wolność głoszenia własnych poglądów , do publicznego wypowiadania się w tych kwestiach. Konstytucja RP , Czcigodny Ojcze nie funkcjonuje w Polsce od początku jej uchwalenia (20 lat) . Nie jest więc zagrożona, tak, jak nie zagrożone są dinozaury, czy mamuty. Twierdzenie czegoś przeciwnego , to uczestniczenie w praniu mózgów i tak wystarczająco już ogłupionego społeczeństwa. Praworządności nie należy w Polsce bronić, ale należy ją zaprowadzić.
Praworządność , to ogólnie rzecz biorąc przestrzeganie norm prawnych, a jej ochroną w teorii zajmuje się władza sądownicza. I rzeczywiście zdarzają się przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości, którzy wiedzą , że ich rolą jest porównywanie rozpoznawanej sprawy z obowiązującym porządkiem prawnym , czyli obowiązującymi oficjalnie przepisami. Wygląda to tak , że sędzia , który kieruje się zasadą praworządności sam rozstrzyga czy pod pojęciem „gazety” mieszczą się także „czasopisma” , czy też ustawodawca, gdyby chciał objąć normą również właścicieli czasopism, dodał by te historyczne dwa słowa: „ lub czasopisma”. Tymczasem sędziowie w ten sposób działający to margines (bardzo cieniutki), a większości, do orzekania potrzebne są nie przepisy, lecz komentarze naukowców, wyroki innych sadów, … generalnie coś , co dając się skopiować i wkleić, nadaje wyrokowi odpowiednią powagę i objętość przy minimum wysiłku umysłowego. Problem jest o tyle jeszcze większy, że ten wysiłek umysłowy , tak skąpo dozowany , dotyczy najczęściej asystenta czy sądowego sekretarza, albo , jak to ostatnio doniosły media – zewnętrznych podmiotów(zleceniobiorców). Charakterystyczne jest również działanie kilkuosobowych składów orzekających, gdzie w zdecydowanej większości , członków tego składu można podzielić na wydającego wyrok –sędziego sprawozdawcę i pozostałych – dawców podpisów, którzy często , dopiero na rozprawie ( o ile słuchają ) dowiadują się o co w sprawie biega. A gotów jestem się założyć , że wielu z nich nawet po rozprawie nie wie, o co tak właściwe chodziło.
Skoro więc nie ma odpowiedzialnego strażnika przestrzegania prawa, to prawo nie funkcjonuje, a praworządność jest mrzonką. Nie może więc PiS niczego tu zepsuć, no chyba ,że można zepsuć kupę kamieni.
A nawet , gdyby i to mógł uczynić, to nie Kościołowi zabierać w tym temacie głos, bo zna się on na tym , jak jeszcze kilka wieków temu znał się na obrotach sfer niebieskich (-pomijając już zupełnie kwestię intencji). I trzeba tu przypomnieć znaną maksymę: „jeżeli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko inne jest na miejscu właściwych”. Jeśli więc skupicie, Drodzy Księża, swą uwagę, na tym by w sercach i umysłach ludzi budować właściwe miejsca dla Boga, to nawet się nie spostrzeżecie jak w kraju ład zagości, w tym ten konstytucyjny.
I żeby nie było, że tylko sądy są złe i „akonstytucyjne”, to jeszcze pytanie: a jakąż reprezentację we władzy (ustawodawczej , a przez to i wykonawczej ma człowiek o poglądach, które podziela 4 % wyborców. Jak się ma wprowadzenie 5% progu wyborczego , do zapisanej w Konstytucji zasady proporcjonalności. A dlaczego akurat 5, a nie 20 albo pięćdziesiąt? – to by było ciekawie: wolne , proporcjonalne wybory z progiem 50% (… z sentymentem wspominam te czasy, gdy taki sam efekt osiągano metodami niedemokratycznymi ).
Ale , że jednak sądy , to mój konik, to na koniec ciekawostka z prywatnego archiwum – odpowiedź Pani Prezes Sądu Okręgowego na pytanie, jak to możliwe, że narada sędziów nad wyrokiem trwała 1 minutę 20 sek., zaś odczytanie zwięzłych ustaleń tej narady – aż dwie.
Dodam tylko , że na pytanie , czy dobrze zrozumiałem odpowiedź Pani Prezes, że wyrok zapadł najprawdopodobniej w przeddzień rozprawy, w bliżej nieokreślonym miejscu, podczas nieprotokołowanej narady – Pani odpowiedziała zdawkowo, iż zrozumiałem źle. Pozostaje mi więc tylko mieć nadzieję , że owa narada sędziów nie odbywała się u „ Sowy i Przyjaciół”, bo nie chciałbym , aby o szczegółach mojej prywatnej w końcu sprawy cywilnej , któregoś dnia przeczytała cała Polska.