1. Bardzo często droga była samotna, cicha, pusta. Przyroda i człowiek.
2. I znów pusto, tylko powalone drzewa obok drogi.
3. Ja na mecie. Żeby było widać, że tam doszedłem. I to jaki zdeterminowany!
12 dzień mojego Camino. Z Osjakowa do Walichnowy – 32 km. Piękna droga, głównie przez zalesione okolice. Na początku było ładnie, potem lało. W Walichnowy (nie wiem jak to odmieniać) przyjął mnie niezwykły ksiądz. Dlaczego niezwykły? Bo miał rzadką cechę – poczucie humoru! Za to mama księdza, starsza Pani indagowała mnie kilkakrotnie – Ale co? To za karę pan tak idzie? – Usprawiedliwiałem się, że za żadną karę, tylko raczej podziękować. Nie wiem czy byłem przekonujący :) Jeść dostałem, spałem w salce. Za tych dobrych ludzi, co mnie przyjęli, modliłem się dopiero następnego dnia.