.” Już wkrótce społeczeństwo dowie się wiele nowego o władzy. Trwa wielka mobilizacja wśród kolegów. Nie będziemy już tylko manifestować i publikować listy otwarte. Po prostu skompromitujemy tę bandę mściwych oszołomów - zapowiada pan Jerzy, były pracownik służby bezpieczeństwa i policji.”
Determinacja do ujawnienia zawartości różnych teczek SB- jak widać z wywiadu z „pokrzywdzonym” – jest duża. Rzucając światło na metody i motywy działania panów, deklarujących się jako wiernych „żołnierzy; transformacji ustrojowej.
Z jednej strony musi to powodować niezłą biegunkę u wielu osób pełniących różne funkcje w państwie, a z drugiej stanowi dowód wprost jak daleko sięgają skutki macek byłych służb bezpieczeństwa. Zadając kłam o braku wpływu przeszłości na teraźniejszość, o czym starają się nas od lat przekonać różne grupy polityków i tzw. autorytetów. Gruba kreska nie uleczyła nikogo, nie zamknęła przeszłości –jakby chcieli nam to wmówić niektórzy. Ona była kontynuacją zła, które dzisiaj w pełnej krasie ujawnia bez cienia wstydu –bohater wywiadu.
Jednym z argumentów twórców ustawy dezubikazycyjnej w sporze o możliwość skrzywdzenia nią ludzi, którzy de facto nie powinni być nią objęci( zweryfikowani po 1990 roku itp.,) była możliwość odwołania się przez niesłusznie obarczonych odium współpracy – do sądu. Co mówi bohater wywiadu?” - Mam znajomych, którzy po otrzymaniu decyzji zmniejszającej emeryturę wcale nie odwoływali się do sądu. Dzwonią do swoich dawnych "tewulców" (TW- tajny współpracownik), odtwarzają kontakty i planują zemstę przez publikację kompromitujących materiałów czy ujawnienie niewygodnych faktów”.
W cieniu ataku na twórców ustawy trwają ostre rozgrywki. Metoda telefonu do „tewulców” w miejsce sądu jest amplifikacją zjawiska skutków nawet krótkotrwałej współpracy ze służbami PRL.
Ten wywiad musi być bardzo nie na rękę obrońcom Lecha Wałęsy, oskarżonego o kłamstwo rzekomego sfałszowania jego podpisów na materiałach uzyskanych z teczki Bolka w przechowywanych w mieszkaniu Czesława Kiszczaka. Ba, wręcz uwiarygadnia interpretacje tych wszystkich, którzy wskazują na możliwy, zgubny wpływ wiedzy w służbach PRL o współpracy Lecha Wałęsy ze służbami bezpieczeństwa (do dzisiaj udowodnionym tylko w okresie od 1970-1976 roku, ale są głosy wskazujące na wcześniejsze kontakty) na jego decyzje w późniejszych latach. W tym – w okresie pełnienia przez niego funkcji prezydenta RP.
Znany powszechnie fakt wybrakowania teczki „Bolka ”w czasie pełnienia przez Lecha Wałęsę teczki dostarczonej mu do jego kancelarii świadczy, że on sam lub jego otoczenie poważnie obawiali się siły rażenia informacji na temat współpracy. Paradoksalnie nadaje to atrybut prawdy wypowiedziom żony Czesława Kiszczaka: „·To mój mąż, a nie Wałęsa obalił komunizm i przyczynił się do budowy demokracji w Polsce – powiedziała "Super Expressowi" Maria Kiszczak. Jej zdaniem, bez generała rozmowy przy Okrągłym Stole nie miałyby miejsca. Wyjaśnia, że doszło do nich tylko dzięki dalekowzroczności Kiszczaka. – Miał świadomość, że nie można w nieskończoność walczyć z własnym narodem – stwierdziła. „
Oraz „Przy dokumentach Wałęsy był odręcznie napisany przez mojego męża list. Mówił, że ze względu na dobro tego człowieka, Wałęsy, który jest bohaterem Polski, należy te dokumenty chronić - powiedziała Maria Kiszczak, wdowa po gen. Czesławie Kiszczaku) „. Tego samego zdania jest poseł Halicki i PO: „ Halicki podkreślił, że Wałęsa był "twardy i niezłomny" w najważniejszych latach walki o wolność. "Dzisiaj nie da wymazać się Lecha Wałęsy z historii Polski, bo w 1989 r. wysoko uniesiony sztandar +Solidarności" właśnie trzymany w jego rękach pozwolił Polsce i Polakom wybić się na niepodległość" - zaznaczył poseł.” Tyle, że w casus Kiszczak ochrona dobrego imienia miała polegać na utajnieniu historii współpracy Wałęsy TW Bolek z możliwością użycia w razie potrzeby – a w casus PO –zaprzeczaniu jej istnienia.
Kolejna wypowiedź Marii Kiszczak jest odbiciem innej, dalekowzrocznej metody na użycie broni w sytuacji zagrożenia bytu. Bytu tych, którzy zostali obronieni na wiele lat nieszczęsna „grubą kreską”. Porównajmy: Maria Kiszczak: Jak będziesz miała jakieś kłopoty to zanieść te dokumenty do IPN.” Oficer SB i Policji: Odchodząc ze służby, wielu zabrało sobie jakieś teczki, materiały jako polisę ubezpieczeniową i do użycia w ostateczności. Jeśli nas zmuszą, to po prostu skompromitujemy tę bandę mściwych oszołomów, jaka jest u władzy - mówi dalej oficer SB i Policji.”
W komentarzu do tych gróźb profesor Cenckiewicz na TT napisał: „ To dobrze, bo posiadanie akt bezpieki jest karalne, więc będziemy wiedzieli kto je ma”. To prawda. Jest karalne. Ale oni są za cwani, aby dać się złapać na przekazywaniu. Wystarczy jakiś dziennikarz i ochrona jego kontaktu. Albo „przypadkowe znalezisko”. A zresztą, co im grozi? Najczęściej są starzy, na pewno chorzy z: faktycznie lub z zaświadczenia.. A pozbawieni wysokich emerytur pewnie się kary finansowej nie boją. Majątki ich są już dobrze zabezpieczone.
Mamy nową wojenkę. Dość dziwną…Z jednej strony szykują latryny dla „elyt”, a z drugiej słychać wrzask bezpieki uzbrojonej w teczki „tewulców” i listy z wrażliwymi informacjami, o których wielu wolałoby zapomnieć.
http://www.rp.pl/Platforma-Obywatelska/170829662-Halicki-Lech-Walesa-ma-pelne-wsparcie-PO.html
https://wiadomosci.wp.pl/za-obnizenie-emerytur-ub-ecy-beda-kontratakowac-kwitami-kolega-ma-kartoteke-gejow-6158234143197313a
http://natemat.pl/172537,kiszczak-wielkim-patriota-ktory-obalil-komunizm-ciekawa-teoria-jego-zony
https://bezdekretu.blogspot.com/2014/12/czym-bya-afera-marszakowa-rola.html