Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

„Jak Gérard Depardieu w Dantonie…”

Jeśli Oglala Lakota spotkali na prerii tipi samotnego wojownika z jego squaw i mustangami, to wiedzieli, że został on wydalony przez radę starszych poza macierzyste plemię. Takie samotne tipi należało omijać szeroki łukiem, ponieważ pewnym było, że zamieszkuje je zły człowiek. Rada starszych plemienia pełniła rolę swoistego rodzaju sądu. W jej skład mogli wejść tylko najdzielniejsi i najbardziej prawi wojownicy, więc nikt nawet nie śmiał odwołać się od jej „wyroku”.

„Jak Gérard Depardieu w Dantonie…”
źródło: Internet

Niestety, w pięknym kraju nad Wisłą, nic nie było tak proste jak na prerii, zamieszkałej przez Lakota. Przez dziesiątki lat w Polsce, przy pomocy różnych, mniej lub bardziej demokratycznych mechanizmów, wytworzyła się grupa nazywająca sama siebie „nadzwyczajną kastą ludzi”. Do ostatecznej rozprawy z tą grupą, 12 lipca 2017 roku, stanął Minister Sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro. Z wysokości mównicy sejmowej, językiem przystępnym dla każdego Polaka, w sposób zwięzły, jasny i logiczny ukazał cały bezmiar bezprawia. W ponad szesnastominutowej tyradzie, sprawnie żonglując cytatami sędziów Rzeplińskiego i Stępnia, ukazał wyalienowanie i zabetonowanie tej grupy osobników, tak ochoczo czerpiącej z państwowej kiesy swoje gaże, za które mogą żyć, według nich samych, jedynie „na prowincji”.

Nie, nie będę się wdawał w zawiły dyskurs prawny i nie będę również szermował ani paragrafami, ani numerami ustaw, ani też rozdziałami Konstytucji. Do zrozumienia problemu wystarczyła mi przemowa Zbigniewa Ziobry. Jego zachrypnięty i zmęczony głos był najlepszym indykatorem procesów, jakie zachodziły w jego głowie ostatnimi czasy. Nie wiem ile godzin dziennie w ministerstwie spędza Pan Zbigniew, ale wiem, że żadna z tych godzin nie jest spędzona bezproduktywnie. Zastanawiam się, tak po ludzku, jak na zdrowiu Jego oraz Jego współpracowników, odbiła się ta kilkunastomiesięczna tytaniczna robota, bo sądząc po emocjach jakie mu towarzyszyły, nie był to czas łatwy.

Sukces został osiągnięty - ta rzecz nie podlega dyskusji. Silnie umocnione szańce, pomimo ich zaciekłej obrony, zostały zdobyte. Teraz czas, aby konsekwentnie dzieło doprowadzić do końca. Mam nadzieję, że zarówno Minister Ziobro jak i wszyscy jego współpracownicy zdają sobie sprawę, że walczą o swoje fizyczne przetrwanie. Naruszyli poważne interesy grupy ludzi bardzo potężnych i bezwzględnych. Jeśli w 2019 roku PiS nie wygra wyborów, a za wygraną należy rozumieć jedynie zdobycie minimum 231 mandatów, to zemsta będzie straszna. I nie będzie powtórki z lat 2007 – 2015. Nie będzie to, obliczone na zastraszenie, „przeciągnięcie” po kilku prokuraturach w kraju. Będzie to fizyczna eliminacja przeciwnika, dokonana w majestacie prawa. Jeśli ktoś powątpiewa w moje słowa, to pozwolę sobie nieśmiało napomknąć o Redaktorze Sumlińskim. Zresztą, poseł Sławomir Neumann, swoimi wypowiedziami o pociągnięciu dzisiaj rządzących do odpowiedzialności karnej, żadnych złudzeń nie pozostawia.

I tak na koniec, mała dygresja… Gdy wsłuchiwałem się to pamiętne wystąpienie ministra przypomniał mi się Gérard Depardieu w Dantonie, podczas swojej mowy obrończej. Mam tylko nadzieję, że Zbigniew Ziobro nie skończy ani jak Danton, ani jak Gérard Depardieu.

Howgh!

Tȟašúŋke Witkó, 17 lipca 2017 r.

Data:
Kategoria: Polska
Tagi: #
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.