Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Kryterium uliczne, bez pomysłu na Polskę

Jak było do przewidzenia eskalowanie konfrontacji na ulicy przez starszawych przeciwników obecnego rządu w zderzeniu z młodymi zwolennikami kierunku reprezentowanego przez rząd skończy się fizyczną przewagą tych drugich. Są młodsi, bardziej skorzy do prawdziwej przemocy i liczniejsi. Kto wygra w konkursie o sympatie za wcześnie wyrokować. Ale obstawiam, że samo kryterium uliczne nie zmieni sytuacji politycznej.

Kryterium uliczne, bez pomysłu na Polskę
źródło: mPolska24.pl

Manifestacją można zdobywać poparcie na dwa sposoby. Wyprowadzając na ulicę ogromną liczbę ludzi, uświadamiając jednostki, że myślących podobnie jest ogrom, deprymując władzę i obywateli myślących podobnie do władzy, a w skrajnej sytuacji przemocą obalając władzę. Drugi sposób, sprowokować nadmierne, nieproporcjonalne do zachowań demonstrujących, represje władzy lub innych grup obywateli, by zdobyć sympatię i poparcie ogółu społeczeństwa. Historia jest pełna sytuacja, gdy nic nieznacząca grupka ludzi, zbyt brutalnie potraktowana przez władzę, doprowadziła do rewolucji. Majdan w Ukrainie, zaczął się od brutalnego pobicia małej demonstracji studentów, skończył siłowym obaleniem wszechmocnej wydawałoby się władzy.

U nas w Polsce ten pierwszy pomysł, masowe demonstracje, które obalą władzę, nie udał się opozycji. Kilka demonstracji na początku rzeczywiście było licznych. Ale brakowało im iskry, tego nadzwyczajnego nastroju, który pcha zwyczajnych ludzi do nadzwyczajnych zachowań. Opozycjne demonstracje stały się raczej synonimem geriatrycznego obciachu pod hasłem: „żeby było jak było”.

Teraz blokując wydarzenie organizowana przez kręgi rządowe jak miesięcznice, czy wizyty Kaczyńskiego na Wawelu oraz blokując wydarzenia organizowane przez młodych prawicowców, jak marsz ONR, przeciwnicy rządu postanowili zyskać nimb ofiar reżimu i brunatnej fali.

Dopóki jednak przemoc wobec nich nie będzie ani masowa, ani skrajnie brutalna, mają małe szanse zyskać współczucie i poparcie ogółu. Trochę z własnej winy. Znieczuli nas, przesadą swoich haseł i zarzutów wobec władzy. Krzyczeli przedwcześnie o reżimie i końcu demokracji. Krzyczeli o faszyzacji państwa, gdy policja wobec nich stosowała tylko część działań, które stosowała w minionych latach wobec marszu niepodległości. Wyczerpali emocjonalną skalę oburzenia zanim stali się ofiarami. Stracili wiarygodność krzycząc o represjach, gdy władza stosowała zwyczajowe uprzykrzanie, lekkim nadużyciem administracyjnych uprawnień oraz gdy kładli się na asfalt podczas blokady sejmu w dymie świec dymnych, które sami odpalili, by odgrywać rolę ofiar brutalności policji.

Co prawda dynamika wydarzeń na ulicy jest nieprzewidywalna. Wielu tyranów, którzy mieli wszystko i jak im się wydawało pełną kontrolę nad wszystkim przekonali się o tym boleśnie. Wystarczy jeden zbyt skory do przemocy oddziałek policji, by zmienić klimat polityczny całego państwa. Wystarczy jedna gorąca głowa, która posunie się do dramatycznych czynów, by rozpalić przygasające emocje. To urok ulicy i polityki robionej tamże, jest nieprzewidywalna.

Jednak w obszarze przewidywalnych wydarzeń: dopóki opozycja nie będzie miała własnego atrakcyjnego pomysłu na Polskę, wątpliwym jest by porwała tłumy Polaków. Dopóki nie będzie miała odpowiedzi, na takie pytania jak po tuskowych rozbiorach OFE odbudować zaufanie do państwa i zdolność naszego społeczeństwa do miarkowania konsumpcji, by odkładać na emerytury. Dopóki nie będzie miała odpowiedzi na pytanie: jak zmienić nasze urządzenia społeczno-gospodarcze, by tworzyć miejsca pracy dla Polaków w Polsce, zamiast opowiadać jaką szansę jest emigracja. Dopóki nie będzie miała odpowiedzi, na pytanie jak z wydatków socjalnych zrobić siatkę bezpieczeństwa dla potrzebujących, a nie hamak dla cwanych i dziurę bez dna we wspólnych finansach naszego państwa. Dopóki nie będzie miała pomysłu jak ukrócić powtarzającą się po każdych wyborach gorsząca karuzelę nominacji ludzi bez doświadczenia i wiedzy na stanowiska gospodarcze pod wpływem polityków. Dopóty sięgać będzie po scenariusze wydarzeń ulicznych, które działały kiedyś, ale dziś działać nie będą…

Data:
Tagi: #

Paweł Dobrowolski

Wirtualna szuflada - https://www.mpolska24.pl/blog/wirtualnaszuflada

Paweł Dobrowolski jest byłym Prezesem Zarządu Fundacji Obywatelskiego Rozwoju.

Jest absolwentem Wydziału Ekonomii Harvard University (Massachusetts, USA).

Był ekspertem Instytutu Sobieskiego. Członkiem Zarządu Polskiej Fundacji Rozwoju Oświaty.

Był pracownikiem Deutsche Morgan Grenfell i dyrektorem Warsaw Equity Holding oraz Trigon, pracował m. in. z prof. Sachsem.

Do jego zainteresowań naukowych należą: ekonomia polityczna reform, ekonomia instytucjonalna i behawioralna, ekonomia banku centralnego i polityka pieniężna, instytucje finansowe, wymiar sprawiedliwości, rynek radiowo-telewizyjny, prawo upadłościowe, fuzje i przejęcia, organizacja rynku (industrial organization), polityka antymonopolowa, fiskalne konsekwencje starzenia się społeczeństwa.

Od 1995 roku zajmuje się doradztwem gospodarczym. Zawodowo pomaga kupować i sprzedawać firmy,

Autor książki pt. „Podstawy Analizy Finansów Firm” wydanej nakładem Stowarzyszenia Księgowych w Polsce oraz kilkudziesięciu artykułów o bankowości centralnej, upadłości, mediach oraz gospodarce.
Pomysłodawca wprowadzenia w Polsce wysłuchania publicznego

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.