Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Potrzebujemy gonić cywilizacyjny rdzeń

Gonienie cywilizacyjnego rdzenia jest dla nas koniecznością militarno-polityczną oraz społeczno-gospodarczą. Jednak po ostatnim ćwierćwieczu, gdy nasze PKB na głowę jako % PKB na głowę w Niemczech wzrosło z około 10% do ponad 30% wielu z nas nie czuje potrzeby wzmożonego gonienia cywilizacyjnego rdzenia. Łudzą się, że już staliśmy się sytym i bezpiecznym zachodem.

Potrzebujemy gonić cywilizacyjny rdzeń
źródło: mPolska24.pl

Niestety geografii nie zmieniliśmy. Nasze miejsce na ziemi cały czas znajduje się pomiędzy najbardziej agresywnym państwem europejskim i najsilniejszą gospodarką Europy. W Rosji jest powiedzenie: у россии нет границ есть только горизонт (w Rosji granic niet, jest tylko horyzont). W Ukrainie widzimy, że to nie puste powiedzenie. Z drugiej strony mamy Niemcy. Najsilniejszą gospodarkę Europy. Niemcy nie stosują otwartej przemocy. Ale jeśli tylko mogą, naginają reguły społeczno-gospodarcze na swoją korzyść. Gdy Niemcy potrzebowali uśmierzyć dolegliwość swoich reform łamali pakt stabilność. Teraz innym już tego nie wolno. Naszych przedsiębiorców świadczących usługi, gdy tylko zaczęli skutecznie konkurować na rynku niemieckim szykanują nowymi przepisami i urzędniczymi represjami. Gdy niemieckie banki napożyczały nierozsądnie dużo Grekom, okazało się, że jest to kryzys grecki, a nie kryzys niemieckich banków. W tym miejscu na ziemi, nie mamy wyboru musimy mieć odpowiednio dużo środków materialnych, politycznych i militarnych, by zapewnić sobie spokój i dobrobyt.

Równanie do cywilizacyjnego rdzenia jest też koniecznością społeczno-gospodarczą. Jesteśmy półperyferium zachodu. W Polsce nie potrafiliśmy dać pracy i godnego życia dwu milionom naszych obywateli. Teraz szukają oni szczęścia poza Polską! To nie jest wielka szansa jak nam tłumaczono za poprzednich rządów. Owszem np. dla mnie wyrwanie się na Harvard w 1991, gdy miałem 17 lat było wielką szansą. Ale dla ludzi, którzy nie mogli znaleźć pracy w Polsce, przenosiny do Dublina czy Londynu to smutna konieczność. Jeśli nie będziemy mogli zaoferować Polakom jakości życia konkurencyjnej do cywilizacyjnego rdzenia będziemy słabnąć i słabnąć, aż doprowadzimy do katastrofy, zabraknie pracujących podatników do sfinansowania obietnic emerytalnych.

Na razie przez ostatnie ćwierćwiecze doszliśmy do jednej trzeciej PKB na głowę w Niemczech, co charakterystyczne od dekady już nie gonimy cywilizacyjnego rdzenia, utrzymujemy tylko dystans:

Źródło: World Economic Outlook, October 2016

Dla współcześnie żyjących, zwłaszcza tych urodzonych przed 1989, wynik ten wydaje się cudem. Marzeniem, którego nigdy nie odważyli się marzyć. Ale tak naprawdę ten sukces, to daleko za mało.

Całkowite PKB Rosji jest ok 2,5 do 3 razy większe od naszego – a przy lepszych cenach ropy i gazu 3 do 4 razy większe. Przy takich dysproporcjach gospodarczych nie jesteśmy w stanie, ani samodzielnie przed Moskalami się bronić, ani nawet długo stawiać oporu, by zdążyć przekonać się, czy nasi sojusznicy przyjdą nam na pomocą, czy znowu naszą krwią kupimy im czas, na ich obronę.

Dopóki różnica w zamożności pomiędzy nami a zachodem, znacznie się nie zmniejszy, dopóty zachód w czasach prosperity będzie wysysał z Polski kolejne roczniki pracowników i podatników, a nam będzie ich podrzucał z powrotem podczas recesji. O ile musimy zmniejszyć różnicę w rozwoju, by powstrzymac migracje trudno dokładnie powiedzieć. Migracje zależą od wielu czynników innych niż gospodarka. Na przykład od geografi. Biedniejsi Węgrzy dobrze skomunikowani z Austrią mogą pracować w Austrii, a mieszkać u siebie. Szacunkowo można przyjąć, że dopiero, gdy osiągniemy PKB na głowę równe połowie PKB najbogatszych rejonów UE to korzyści z imigracji na tyle zmaleją, by znacząco ograniczyć odpływ Polaków z Polski.

Brak reform nie jest przypadkiem. Ciepła woda, unikanie potrzebnych reform, by nie burzyć spokoju, odpowiada na oczekiwania sporej rzeszy Polaków. Część z nas żyje na średnim poziomie europejskim, lub przynajmniej na poziomie, który pozwala im imitować styl życia ich zachodnich odpowiedników. Nie chcą reform, bo jest im dobrze, bo reformy naruszają ich relatywne miejsce na drabinie społecznej. Bo widzą, że otworzenie zawodów prawnych dla młodych, zabrało chleb słabszym prawnikom starszego pokolenia. Ich marzeniem jest, by Polska była kolejnym nudnym krajem skandynawskim. Bo oni już żyją na poziomie przypominającym ich skandynawskich odpowiedników.

Niestety! Daleko nam do Skandynawii. Nie leżymy na uboczu Europy, schowani za górami, morzami i zatokami, tylko na płaskim terenie łączącym wschód z zachodem. Skandynawski poziom życia lub jego imitacja, dostępny jest przede wszystkim wielkomiejskiej klasie klerków. Co gorsze zwolennicy, kupienia spokoju reszty Polaków rozdawnictwem proponują podnieść podatki do poziomu, który w Skandynawii wprowadzono, gdy stała się bogata, bo gdy była tak biedna jak my dziś, to były one niższe niż u nas dziś.

Tym, którzy sądzą, że nasz sukces jest na zawsze dany i teraz wystarczy tylko chodzić na imprezy na deficytowych stadionach pozostawionych po Euro 2012 oraz taplać się gminnych basenach polecam do rozmysłu wykres naszego PKB na głowę, do PKB na głowę aktualnego hegemona gospodarczego świata, tj. Wlk. Brytanii w wieku XIX, a potem USA. Już kilka razy byliśmy w takim punkcie gdzie jesteśmy dziś, za każdym razem, był to sukces krótkotrwały – wykres zaczyna się w 1870 a kończy w 2010:

ekonomiapolityczna014.jpg

Źródło: Piotr Koryś, W poszukiwaniu sposobu na nowoczesność. Rozwój i polityka rozwojowa w perspektywie historycznej. w „Jaka modernizacja Polski: od budowy infrastruktury do nowych postaw i zachowań?” red. Jan Szomburg, Gdańsk, Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową, 2014. Wolność i Solidarność; nr 54

Data:
Kategoria: Gospodarka
Tagi: #

Paweł Dobrowolski

Wirtualna szuflada - https://www.mpolska24.pl/blog/wirtualnaszuflada

Paweł Dobrowolski jest byłym Prezesem Zarządu Fundacji Obywatelskiego Rozwoju.

Jest absolwentem Wydziału Ekonomii Harvard University (Massachusetts, USA).

Był ekspertem Instytutu Sobieskiego. Członkiem Zarządu Polskiej Fundacji Rozwoju Oświaty.

Był pracownikiem Deutsche Morgan Grenfell i dyrektorem Warsaw Equity Holding oraz Trigon, pracował m. in. z prof. Sachsem.

Do jego zainteresowań naukowych należą: ekonomia polityczna reform, ekonomia instytucjonalna i behawioralna, ekonomia banku centralnego i polityka pieniężna, instytucje finansowe, wymiar sprawiedliwości, rynek radiowo-telewizyjny, prawo upadłościowe, fuzje i przejęcia, organizacja rynku (industrial organization), polityka antymonopolowa, fiskalne konsekwencje starzenia się społeczeństwa.

Od 1995 roku zajmuje się doradztwem gospodarczym. Zawodowo pomaga kupować i sprzedawać firmy,

Autor książki pt. „Podstawy Analizy Finansów Firm” wydanej nakładem Stowarzyszenia Księgowych w Polsce oraz kilkudziesięciu artykułów o bankowości centralnej, upadłości, mediach oraz gospodarce.
Pomysłodawca wprowadzenia w Polsce wysłuchania publicznego

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.