W przeciwieństwie do nich i polityków z ich opcji byłem w Sejmie i pracowałem na komisji zarówno przy poprzedniej jaki i przy tej ostatniej nowelizacji ustawy o zgromadzeniach. Krytykowałem obie nowelizacje.
Tę ostatnią nowelizację uważałem za niepotrzebną. Wraz z kolegami ze środowiska narodowego przedstawiliśmy na komisji w Sejmie cały szereg argumentów przeciw zmianie tego prawa. Posłowie liberalni wtedy nie przedstawili żadnych argumentów, bo tekstu ustawy chyba nie przeczytali albo nie zrozumieli. Dziś zabierają głos, mądrzą się i szydzą.
Moja ocena jest następująca: wprowadzone przez PiS przepisy (m.in. o zgromadzeniach cyklicznych) są skomplikowane i niepotrzebne, natomiast nie są sprzeczne z Konstytucją. W wielu państwach (np. w Szwecji czy Francji) jest znacznie mniejsza wolność zgromadzeń, niż w Polsce po zmianach PiS, a nikt tego nie kwestionuje. Zmiany PiS nie naruszają istoty dotychczasowego sposobu regulacji zgromadzeń, a tylko trochę go komplikują.
Jeśli coś w Polsce zagraża wolności zgromadzeń, to zbytnia łatwość rozwiązywania zgromadzeń przez samorząd. Kto nadużywał tego przepisu?
Władze Warszawy (PO), które rozwiązały Marsz Niepodległości w 2013 roku. I jeśli coś było niekonstytucyjne, to właśnie to, a nie tryb rejestracji zgromadzeń cyklicznych. Także nie kłamcie i nie manipulujcie, bo nie macie żadnych mocnych argumentów prawnych!