Widzimy czarno na białym, że dziennikarze opiniotwórczej Wyborczej to kolektywny zbiór beztalencia. Nawet prowokacji nie są w stanie samodzielnie wymyślić. Wyśmiana już próba prowokacji uczestników Marszu Niepodległości przez wypastowanego na czarno dziennikarza Wyborczej Jacka Hugo-Badera jest tylko kopią wcześniejszej akcji niemieckiego lewicowego aktywisty Guntera Wallraffa, z roku 2009 (zdjęcie).
Wyborczą stać tylko na powielanie starych prowokacji
Gunter Wallraff, lewak podejrzewany o współpracę z NRD-owską Stasi, wypastował się na czarno w 2009 roku i łaził przez kilka miesięcy po niemieckich ulicach aby wywołać zadymę. Potem napisał o tym książkę i zrobił film. Na wszystkim można zarobić a lewacy pieniądze przecież bardzo lubią, nie tylko w Polsce ("kawiorowa lewica").
Akcja Wallraffa została ostro skrytykowana przez czarną pisarkę Noah Sow, która zarzuciła mu cyniczne zbijanie kasy na odgrywaniu czarnoskórego:
web.archive.org/web/20130302015907/http://www.tagesschau.de/inland/rassismusinterview100.html
Czy dziwi nas to, że kolektyw Wyborczej stać tylko na kopiowanie starych akcji niemieckich lewaków ? Tak się szczęśliwie składa, że dokładnie rok temu, w listopadzie 2015 roku, Bartosz Wieliński z Wyborczej przeprowadził wywiad z Wallraffem w Dużym Formacie.
Skoro Wyborcza przepisuje artykuły Applebaum z Washington Post a jej dziennikarze robią za "korespondentów niemieckiej prasy", to jak spodziewać się po kolektywie Wyborczej samodzielnego myślenia ? Murzyńskość to według Radka stan umysłu, nawet nie potrzeba pasty do butów.
Celem Wallraffa i jego naśladowcy z Wyborczej była prowokacja
mPolska24
