Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Michał Rachoń i Prezes Magister - przeżyjmy to jeszcze raz

Nie dalej jak przedwczoraj dostałem zaszczytną nagrodę Złotej Ryby za felieton „Michał Rachoń i Prezes Magister, czyli brak partnerstwa w dyskusji”, po czym nie dalej jak wczoraj samo życie dopisało puentę do tego tekstu wystąpieniem tego samego Prezesa Magistra u tego samego Michała Rachonia, nie dalej zatem jak dziś wypada mi sprawę skomentować, tym bardziej że wczorajszy program, jakże by inaczej, poruszał kwestię „braku partnerstwa w dyskusji”.

Nie sądzę, żeby mój poprzedni tekst tak w gusta trafił Prezesowi Magistrowi Stępniowi Jerzemu, że aż zapałał chęcią przeczytania następnego i stąd w te pędy pobiegł prezentować się w programie Minęła Dwudziesta, nie sądzę też, żeby w ogóle go czytał, natomiast w te pędy pobiegł Prezes Magister prezentować się w TVP Info, gdyż Tweeterowicz @Antyleft, jak to się branżowo mówi, nasmrodził, pokazując między innymi, że Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej, której Prezes Magister Stępień Jerzy prezesuje w osobie własnej, nie padła ofiarą przesadnego ostracyzmu ze strony kręgów politycznych poprzedniej władzy, bo na konta fundacji regularnie wpadało przysłowiowe kilka groszy, raz na przykład kilka…set tysięcy (złotych), innym razem kilka milionów (również złotych), raz sześć na przykład, a raz osiem, a później na drugą nóżkę i tak dalej.

Gdyby program oglądał trener Wojciech Łazarek, pewnie powiedziałby, że prezes (z tym, że teraz to już chyba bardziej jako prezes fundacji niż TK) Stępień był w programie napakowany jak kabanos. Bo był – drapieżny od samego początku, a nawet wcześniej, kiedy to będąc już w telewizji, odwołał swój występ zobaczywszy prof. Zaradkiewicza, z którym miał występować, który z kolei, gdyby miał występować sam, to chciałby występować po prezesie Stępniu, który swój występ w TVP jednak w końcu przywołał, by ostatecznie po prof. Zaradkiewiczu, któremu przy innej okazji uprzejmy był podobnież czymś grozić, zasiąść naprzeciw redaktora Rachonia.

Zasiadł więc, skrupulatnie odnotowując, że gości u Michała Rachonia już trzeci raz, a z dwóch poprzednich razów zadowolony nie był. Z wczorajszego wywiadu, burzliwego tak na samej antenie, jak i poza nią, raczej też zadowolony nie będzie, gdyż rzecz dotyczy etycznie bardzo niespecjalnej sytuacji, gdy sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku jest związany z fundacją, a właściwie fundacjami, a to jako prezes, a to jako nieprezes, a to w radzie fundatorów, a to w zarządach – połapać się w tym trudno, ale nie to jest w sprawie najważniejsze, bo rzecz nie dotyczy sformalizowanego zakazu głoszącego „sędzia w stanie spoczynku nie może pełnić funkcji A, B C”. Takiego zakazu nie ma, są za to ogólne przepisy, które mają w zamierzeniu pilnować tego, żeby sędzia dobrze się prowadził, które to przepisy przytaczał i prof. Zaradkiewicz (Zbiór Zasad Etyki Zawodowej Sędziów: „sędziemu nie wolno przyjmować jakichkolwiek korzyści mogących wywołać odczucie, że stanowią próbę wpływu na jego osobę”), i Michał Rachoń (ustawa o Sądzie Najwyższym: „sędzia nie może podejmować innych zajęć, które mogłyby osłabiać zaufanie do jego bezstronności”).

Cała sprawa dotyczy zagadnienia etycznego, zatem trudno tu o definitywne rozstrzygnięcia, gdyż wszystko ostatecznie rozbija się o wrażenia i odczucia osobiste, niemniej – hello! – jakbym zakrzyknął, gdybym był płci pięknej blogerem w wieku nastoletnim – możemy się chyba zgodzić co do takiego minimum, że kierowanie fundacją, która dostaje od władzy granty idące w miliony złotych, która ma na 25-lecie w swoim komitecie honorowym takie asy nieskazitelności i apolityczności jak Paweł Adamowicz, Hanna Gronkiewicz Waltz, Elżbieta Bieńkowska (brakuje tylko Jana Burego i można rozdawać brydża), chyba jednak „może wywołać odczucie” i „może osłabiać zaufanie”.

Prezes Stępień broni się, że formalnego zakazu nie ma, wykorzystując ogólnikowość i pojemność przytoczonych przepisów, ale przecież one są celowo tak ogólnikowe i pojemne, żeby sędzia w stanie spoczynku był tak czysty, że żona Cezara przy nim sprawiałaby wrażenie podchmielonego szwagra peeselowskiego  sołtysa z najlepszych lat tej formacji. Bo sędzia w stanie spoczynku, o czym warto pamiętać, to też jest sędzia i podlega dokładnie takim samym rygorom prawno-etycznym, co sędzia w stanie niespoczynku.

Co na to prezes Stępień? „bo skończymy program”, „skończył pan już pytanie?”, „no niechby pan spróbował”, „pan w ogóle źle interpretuje” (machnięcie ręką), „zakładałem (fundację), jak pan do przedszkola chodził” – czyli z grubsza powtórka z „pan nie jest dla mnie partnerem do dyskusji”. Fura merytoryki, fason trzymany do końca, pełna klasa i ani cienia arogancji.

Prezes Stępień znalazł się w bardzo wątpliwym etycznie położeniu, gdyż jest prominentnym uczestnikiem życia publicznego, który działa w prominentnej fundacji, która dostawała prominentną kasę, której na skutek zmiany władzy już nie dostaje, co przypadkiem zbiega się z momentem przeistoczenia się prezesa Stępnia w prominentnego krytyka nowej władzy. Zachowuje przy tym status sędziego w stanie spoczynku, czyli z własnej woli (bo przecież mógłby się go zrzec) zgadza się na podleganie rygorom prawno-etycznym, którym nie chce podlegać, i które robią na nim wrażenie nieszczególne, gdyż on sam nic zdrożnego w swoich poczynaniach nie widzi.

Cóż, wygląda na to, że słuszną rzecz Pan Prezes Magister w emocjach zasugerował – pora już kończyć ten program.

Data:
Kategoria: Polska

Tomek Laskus

Tomek Laskus - https://www.mpolska24.pl/blog/tomek-laskus

Student UW
Twitter: https://twitter.com/tomeklaskus
Facebook: https://www.facebook.com/t.laskus

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.