Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Wystąpienie w Sejmie na temat polityki zagranicznej.

Panie Marszałku! Panie Premierze! Wysoka Izbo! W zasadny sposób pan minister Sikorski zaznaczył, iż obradujemy w 69. rocznicę zakończenia II wojny światowej. Wybiegamy myślami ku wszystkim polskim żołnierzom, którzy walczyli na wszystkich frontach II wojny światowej, a do rangi symbolu urasta fakt, że 2 maja 1945 r. żołnierze 1....

Panie Marszałku! Panie Premierze! Wysoka Izbo!

W zasadny sposób pan minister Sikorski zaznaczył, iż obradujemy w 69. rocznicę zakończenia II wojny światowej. Wybiegamy myślami ku wszystkim polskim żołnierzom, którzy walczyli na wszystkich frontach II wojny światowej, a do rangi symbolu urasta fakt, że 2 maja 1945 r. żołnierze 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki zatknęli biało-czerwone sztandary na pruskiej kolumnie zwycięstwa w sercu hitlerowskich Niemiec. Niezależnie od starań specjalistów w dziedzinie nowej polityki historycznej Polska nie ma równie doniosłego znaku zwycięstwa w II wojnie światowej, jak własny sztandar wzniesiony nad kapitulującym Berlinem. Ludzie, którzy o tym zapominają, nie zasługują na szacunek.

Jeśli chodzi o Unię Europejską, to dla SLD jest oczywiste, że Polska nie przystąpiła do Unii Europejskiej ze względu na chwilowy interes. Jest to wybór strategiczny i historyczny, stąd umacnianie Unii oraz pogłębianie jej integracji powinny stanowić imperatyw polskiej polityki. Niepokoi nas, że wizja federalnej Europy została odłożona gdzieś na margines unijnej debaty, że następuje erozja systemu wspólnotowego na rzecz międzyrządowego, że nasila się tworzenie Europy różnych głębokości czy różnych prędkości. Podzielam argumentację pana premiera Tuska na rzecz konieczności wzmocnienia Unii Europejskiej, która jest naszą gwarancją i naszą szansą. Ale muszę też po- wiedzieć, że w 10. rocznicę wejścia Polski do Unii Europejskiej obecny rząd, który tak bardzo chce uchodzić za proeuropejski, nadal nie akceptuje pełnego zakresu Karty Praw Podstawowych i nadal nie wycofuje się z protokołu brytyjskiego. Rząd nadal nie inicjuje publicznej debaty na temat kosztów i korzyści z przystąpienia Polski do strefy euro, nie prezentuje żadnej drogi osiągnięcia tego celu, nie inicjuje debaty dotyczącej polskiej wizji rozwoju i umocnienia Unii Europejskiej.

Stoimy przed prostym pytaniem: Czy chcemy europejskim pociągiem jechać w drugiej czy w pierwszej klasie? Czy chcemy siedzieć przy stole, przy którym podejmuje się zasadnicze decyzje, a to dotyczy strefy euro, czy też będziemy się dowiadywać o tych decyzjach? To jest przecież prosty wybór. Drogi rządzie, w 10. rocznicę wejścia Polski do Unii Europejskiej podejmijcie  zobowiązanie, że ruszycie tę sprawę z miejsca, przedstawicie projekt, naszkicujecie drogę przeniesienia się do pierwszej klasy.

Wysoka Izbo!

Pragnę przypomnieć, że w sprawie sytuacji na Ukrainie w ostatnich miesiącach rząd dwukrotnie przedstawiał informację. W czasie wystąpień zarówno szef rządu, jak i ministrowie rysowali cele polskiej polityki. Dzisiaj możemy zadać pytanie, czy zostały one zrealizowane, a jeśli nie, to dlaczego.

Przypomnę najważniejsze cele rządu.

Pierwszy to zachowanie integralności terytorialnej Ukrainy. Od początku była to kwestia nadrzędna. My, Polacy, wiemy, jak ważne jest utrzymanie zasady nie- naruszalności granic w Europie. Jesteśmy na to wyczuleni, bo przez wiele lat nasza zachodnia granica też była kwestionowana i dopiero w grudniu 1970 r. kanclerz Brandt i premier Cyrankiewicz podpisali układ, w którym Republika Federalna Niemiec uznała w sposób jednoznaczny zachodnią granicę Polski na Odrze i Nysie Łużyckiej oraz zobowiązała się do niekwestionowania istniejącego wtedy stanu praw- nego. Ta zasada w czasie wydarzeń na Ukrainie nie została obroniona. Stało się to po raz pierwszy w najnowszej historii Europy Środkowo-Wschodniej. Pierwszy raz na Krymie, a teraz wschodnia granica Ukrainy też jest zagrożona. Nie ma co owijać w bawełnę, prawo zostało złamane przez Rosję, a my, Europa, nie potrafiliśmy temu zapobiec.

Drugi cel to jednolite stanowisko Unii Europejskiej w odniesieniu do wydarzeń na Ukrainie.

Wbrew opiniom wygłaszanym w tej sprawie Unia Europejska nie mówi jednym głosem ani w sprawie Ukrainy, ani w sprawie Rosji. Nawet w Grupie Wyszehradzkiej, zdawałoby się, tak nam bliskiej, nie ma solidarności ze stanowiskiem polskiego rządu. Premierzy Czech i Słowacji wielokrotnie oświadczali, że wszelkie decyzje dotyczące sankcji wobec Rosji powinny być co najwyżej podejmowane na szczeblu unijnych państw i rządów, wypowiadali się przeciwko tym sankcjom, byli zgodni, że jakiekolwiek ich rozszerzenie doprowadzi do zahamowania wzrostu gospodarczego w Europie. Podobne stanowisko zajmuje premier Węgier, niedawny gość i polityczny przyjaciel pana premiera. Viktor Orbán powiedział, że sankcje nie leżą w interesie Europy, a w szczególności Węgier. Idol polskiej prawicy oświadczył też, że w interesie Węgier leży sprowadzanie gazu stąd, skąd im się podoba, a dotąd Węgry były w stanie kupować tylko gaz rosyjski, nawet jeżeli tłoczono go z Austrii.

To istotne stanowisko, bo rząd w Wiedniu oświadczył, że jest przeciwny kolejnym sankcjom, a austriacki koncern gazowy OMV wraz z Gazpromem ogłosił, że dzięki budowaniu rurociągu południowego wzrasta bezpieczeństwo energetyczne Europy. Polski pomysł w sprawie Unii Energetycznej na niewiele się zda, gdy ważny kraj tranzytowy, jakim jest Austria, zwiększa swoje uzależnienie od Gazpromu i jeszcze twierdzi, że robi to w interesie i dla dobra Unii Europejskiej.

Trzeci cel to Partnerstwo Wschodnie.

Forsując program Partnerstwa Wschodniego, rząd kreował się na eksperta od polityki wschodniej Unii Europejskiej. Ale efekt 5-lecia tego partnerstwa jest mizerny, a po wydarzeniach na Ukrainie rozsypał się zupełnie. Na sześć objętych nim państw w trzech rządzący nadal deklarują wolę stowarzyszenia z Unią, ale poza politycznymi deklaracjami nie przystąpili do procesu akcesyjnego. Wszystkie te kraje mają też nieuregulowane granice, co marnie rokuje, jeśli chodzi o ich szanse na akcesję do Unii Europejskiej. Jeśli idzie o Ukrainę to wprawdzie podpisano część umowy stowarzyszeniowej, tylko że to jest wariant gorszy niż ten, który oferowano przed Majdanem, bo na szczycie w Wilnie położono cały tekst, nie pół tekstu. Można zatem powiedzieć, że wtedy oferta Unii Europejskiej była lepsza i bogatsza niż to, co zostało sformułowane całkiem niedawno w Brukseli.

Nawiasem mówiąc, stwierdzenie pana ministra, a także podobna opinia wyrażona przed chwilą z mównicy, że porozumienie z 21 lutego zapobiegło rozlewowi krwi na Ukrainie, w kontekście chociażby rzezi w Odessie i ofiar w obwodzie donieckim, brzmi jak ponury żart. Dalej leje się ukraińska krew. Mówiąc otwarcie, oczekiwaliśmy, że polski rząd zajmie stanowisko w sprawie masakry w Odessie, tym bardziej że Lady Ashton oświadczyła, że oczekuje na niezależne śledztwo. Zostali spaleni żywcem ludzie, w tym kobiety w ciąży. Niewolno przechodzić obok tego obojętnie. Najwyższy czas, żeby takich wypadków, nawet jeżeli są one określane przez niektórych jako incydenty w żadnym razie nie lekceważyć.

Zadajmy sobie pytanie: Dlaczego żaden z ważnych celów rządu nie został zrealizowany i czy w ogóle mógł być zrealizowany? Otóż, po pierwsze, wyraźnie widać, i praktyka to potwierdza, że nie jest tak, jak pan premier Tusk mówi, że polityka powinna zachowywać prymat nad gospodarką. Jest odwrotnie. To gospodarka zachowuje prymat nad polityką. Oczywiście liczą się sojusze, ale przede wszystkim liczą się połączenia handlowe i gospodarcze i trzeba pozbyć się w tej sprawie naiwności. Sojusze dotyczą spraw fundamentalnych jak choćby naszego bezpieczeństwa. Jesteśmy bezpieczni, nie grozi nam żadna wojna i żaden odpowiedzialny polityk nie powinien straszyć wojną dla ugrania jednego czy dwóch mandatów więcej w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Jeśli ktoś podważa naszą wschodnią granicę na Bugu, to nie Rosja. Robią to ukraińscy nacjonaliści spod znaku „Prawego Sektora” i „Swobody”. Nie sądzę, aby NATO nie mogło sobie z tym poradzić. Jeżeli ktoś w Polsce twierdzi, że nasz kraj jest zagrożony jakąś inwazją, to wątpi w siłę NATO, to uważa, że NATO jest papierowym tygrysem niezdolnym do niczego.  Uważam, że NATO jest zdolne do działania w sytuacji, w której musiałoby działać. Wierzę w ten projekt i zachęcam do podobnego rozumowania wszystkich odpowiedzialnych ludzi, którzy mają okazję wypowiadać się w sprawie naszego bezpieczeństwa.

Szanowni państwo, co trzeba zrobić, żeby nasza polityka w przyszłości była skuteczniejsza, bo z tego krótkiego przeglądu widać, że żaden cel rządu nie został osiągnięty?

Po pierwsze, wyzbyć się naiwności, wyzbyć się rozmaitych ideologizmów i uprzedzeń, stąpać pragmatycznie, wiedząc, jak jest naprawdę, i wiedząc, że ekonomia, połączenia handlowe będą dalej decydować o polityce.

Po drugie, bardziej integrujmy Unię Europejską. Niech Unia Europejska będzie silniej zintegrowana, niech będzie bardziej socjalna, bardziej społeczna, bardziej równościowa, sprawiedliwa o wyższej wydajności gospodarczej. Niech będzie taka, jaka może stać się po 25 maja, kiedy europejscy socjaliści i socjaldemokraci wygrają wybory do PE i zbudują taką właśnie Unię.

Data:
Kategoria: Polska

Leszek Miller

Leszek Miller - https://www.mpolska24.pl/blog/leszek-miller

Leszek Cezary Miller polski polityk.
W latach 1989–1990 członek Biura Politycznego KC PZPR, w okresie 1993–1996 minister pracy i polityki socjalnej, w 1996 minister-szef Urzędu Rady Ministrów, w 1997 minister spraw wewnętrznych i administracji, w okresie 1997–1999 przewodniczący SdRP, w latach 1999–2004 i od 2011 przewodniczący SLD, od 2001 do 2004 premier, w latach 2008–2010 przewodniczący Polskiej Lewicy. Poseł na Sejm I, II, III, IV i VII kadencji.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.