Radosław Sikorski w trakcie wykładu w prestiżowej Radzie Atlantyckiej w Waszyngtonie zdemaskował wojowniczą doktrynę prezydenta Miedwiediewa. Rozszyfrował ją w taki sposób: Rosja będzie bronić swych rodaków i infrastruktury zagranicą, jeśli trzeba, przy pomocy siły.
Amerykanom opadły szczęki. To zupełnie inaczej niż w ich kraju, gdzie lotniskowce rdzewieją w macierzystych portach, a marines nudzą się w swoich domach. Ledwo ochłonęli z wrażenia, a już przybysz z Polski zaproponował doktrynę za doktrynę. Gdyby Rosja napadła na Ukrainę i siłą chciała zmienić jej granice, Europa powinna to potraktować, jako agresję i wraz z NATO udzielić proporcjonalnej odpowiedzi. Jeśli Rosja powtórzy scenariusz gruziński wobec Ukrainy, wywoła to kryzys na wielką skalę – ostrzegał minister.
Wielu obecnych musiało w tym miejscu nabrać podejrzeń, że Polak robi z nich wariata. Dalej udaje, że nie wie, kto rozpoczął gruzińską awanturę. W Waszyngtonie zwłaszcza w otoczeniu prezydenta elekta wie się o tym doskonale. Właśnie kolejni świadkowie – dwóch oficerów brytyjskich Ryan Grist oraz Stephen Young, którzy byli obserwatorami OBWE w Osetii Płd. w czasie wybuchu konfliktu publicznie zaświadczyło, że to Gruzja pierwsza rozpoczęła wojnę. Czyżby zatem Sikorski uważał, że władze w Kijowie zamierzają uderzyć na Moskwę i chce zaangażować NATO w ogólnoświatową apokalipsę?
Nie dając odpowiedzi na to pytanie minister pomachał gałązką oliwną w stronę Miedwiediewa i niespodziewanie zgodził się na stałą obecność rosyjskich inspektorów w Redzikowie – miejscu instalacji tarczy antyrakietowej. Tym samym szef polskiej dyplomacji zaaprobował obecność na naszym terytorium nie tylko amerykańskich, ale i rosyjskich żołnierzy nawiązując w ten sposób do szczytnych tradycji koalicji, która nie tylko pokonała Hitlera, ale i przyznała Polsce Redzikowo ( dawniej Reitz).
Gdyby jednak z tarczy nic nie wyszło Sikorski zadeklarował, że rozumie nowe uwarunkowania w tej sprawie w USA. Sęk w tym, że te okoliczności były znane od dawna i wielu komentatorów ( w tym piszący te słowa) radziło polskiemu rządowi, aby poczekał do wyborów i nie uprzedzał stanowiska nowego prezydenta. Jak dotąd Barack Obama jest pełen rezerwy do pomysłu swojego poprzednika i próba odnowienia koalicji Rosjan z Amerykanami w Redzikowie może ponieść fiasko.
Wykład Sikorskiego w Waszyngtonie nosił tytuł „Obietnica Obamy. Spojrzenie z Europy”. Kiedy minister wyjeżdżał do Stanów Zjednoczonych wiele gazet w Europie i USA drukowało żart o przodkach Baracka Obamy, jaki – według polskich polityków – miał opowiedzieć Radosław Sikorski. Miał on brzmieć: „Słyszałeś, że Obama ma polskie korzenie? Jego dziadek zjadł polskiego misjonarza”. Trzeba przyznać, że spojrzenie z Europy, a konkretnie z Polski jest nad wyraz osobliwe. Można się założyć, że Sikorski, a zwłaszcza niezrównany poseł Górski znajdą wielu naśladowców.