Marszałek Dorn napisał w swoim blogu, że w expose premiera Tuska powinno znaleźć się zapewnienie, że Polska nadal opowiada się przeciwko Gazociągowi Północnemu i nie wycofa się z kontraktu gazowego z Norwegami. Inaczej – jak sądzi Ludwik Dorn – „Norwedzy zapewne się przestraszą, że powtórzy się sytuacja z rządem Millera, który wycofał się z kontraktu norweskiego”.
Panie marszałku, proszę nie powtarzać i nie pisać głupstw. Mój rząd nie odziedziczył po rządzie Jerzego Buzka, żadnego kontraktu z Norwegami, zatem nie mógł wycofać się z czegoś, czego nie było. Jedynym, ale nie rządowym dokumentem o dostawach norweskiego gazu do Polski była umowa parafowana przez polską firmę PGNiG i konsorcjum firm norweskich 3 września 2001 roku na krótko przed wyborami parlamentarnymi w Polsce i Norwegii. Została anulowana po dwóch latach z inicjatywy firm norweskich, bowiem Norwegowie nie znaleźli odbiorców na 3 mld metrów sześciennych gazu, co było warunkiem realizacji kontraktu. Strona polska zobowiązała się do odbioru 5 mld, co było również nierealne z uwagi na nadmiar zakontraktowanego gazu z Rosji. Ważnym czynnikiem w negatywnej ocenie tego projektu była cena gazu – o około 30% wyższa niż paliwa rosyjskiego. Wbrew obiegowym opiniom najdroższy gaz, to nie tylko ten, którego zabraknie, lecz również taki, którego nie można wykorzystać ze względu na jego cenę
Od początku było jasne, że porozumienie polskiej i norweskich firm parafowane w obecności premierów miało jedynie propagandowy charakter obliczony na efekt wyborczy. Negatywną opinię o kontrakcie wyraziła Rada Nadzorcza PGNiG, która na posiedzeniu w dniu 17 września 2001 roku odrzuciła projekt uchwały aprobującej podpisanie umowy. Także Zarząd PGNiG z udziałem późniejszego ministra w gabinecie PiS Piotra Wożniaka uznał, że w sytuacji nadmiaru zakontraktowanego gazu zatwierdzenie umowy norweskiej przez Walne Zgromadzenie Wspólników i Radę Nadzorczą może nastąpić m.in. dopiero po renegocjacji kontraktu na dostawy gazu rosyjskiego z września 1996 roku.
Liczni obserwatorzy i eksperci wskazywali na niewykonalność całego przedsięwzięcia. Waldemar Kuczyński były minister w rządzie Tadeusza Mazowieckiego i główny doradca ekonomiczny Jerzego Buzka pisał w „Polityce”, że „wariant norweski jest najgorszy z możliwych, a przede wszystkim nierealny. Najbardziej wątpiącymi w jego wykonalność byli sami Norwegowie”.
Parafowanie umowy nie poprawiło szans wyborczych AWS, ale sprawa ta dalej jest wykorzystywana do celów politycznych. Niewątpliwie jest to jedyna użytkowa wartość porozumienia sprzed lat.