Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

"Lincz" na Zbrojewskiej

"Lincz" na Zbrojewskiej
śp. Monika Zbrojewska
źródło: http://media.wplm.pl/pictures/835x460/crop_center/upscale_True/path/2015/10/31/800/400/7391c7af34fc44738b77b3bf50c2d81d.jpg

Niefajnie i bez publicystycznej przyjemności pisze mi się takie teksty. Nie tylko dlatego, że temat – tragedia ludzka zakończona śmiercią – jest przytłaczająco przygnębiający, ale też dlatego, że w tym konkretnym przypadku nie da się tragedii opisać bez odniesienia do przewin osoby, która już nie żyje. Na wstępie więc sam siebie obsadzam w niewdzięcznej roli łamiącego porządną ze wszech miar mądrość ludową „o zmarłym dobrze albo wcale”, z czym czuję się niekomfortowo, mam jednak nadzieję, że do pewnego stopnia rozgrzesza mnie motywacja. Nie chodzi bowiem o to, żeby w jakimś sadystycznym amoku dołożyć nieżyjącej wiceminister sprawiedliwości Monice Zbrojewskiej, upajając się jej upadkiem tylko dlatego, że była z przeciwnej opcji. Chodzi wyłącznie o to, żeby dać odpór bardzo szkodliwym i niebezpiecznym poglądom, które pojawiły się zaraz po informacji o śmierci śp. Moniki Zbrojewskiej, jakoby część (lub wręcz całość) odpowiedzialności za przykry koniec jej życia spoczywała na organizatorach medialnej nagonki, beki, śmieszków i heheszków, które wybuchły po zatrzymaniu wiceminister za jazdę pod wpływem alkoholu.

Taki odpór uważam za konieczny nie tylko dlatego, że uskutecznianą m.in. przez Konrada Piaseckiego i Dominikę Wielowieyską próbę przerzucenia winy za tę tragedię na ludzi, którzy rzekomo zorganizowali śp. Monice Zbrojewskiej „lincz”, uważam za dosyć podłą i niesprawiedliwą. To jeszcze ujdzie w tłumie. Zasadniczy i niewarty zlekceważenia problem polega na tym, że ta argumentacja jest po pierwsze głupia, po drugie nielogiczna, a po trzecie groźna – bo wykrzywia nam zupełnie rozumienie życia publicznego i narzuca fałszywe normy moralne, bardzo cynicznie grając na majestacie śmierci.

Wszelkie rozważania mają sens tylko wtedy, gdy poczynimy na wstępie założenie, że śp. Monika Zbrojewska popełniła samobójstwo, tylko wtedy bowiem kwestię odpowiedzialności za jej śmierć możemy analizować przez pryzmat rzekomej nagonki, której została poddana, co forsują Piasecki z Wielowieyską, a za nimi część (głównie lewicowej) opinii publicznej.

Pierwszą i najważniejszą sprawą przypisywania komukolwiek za cokolwiek moralnej odpowiedzialności jest właściwe rozróżnienie przyczyn i skutków. To nie „nagonka” medialna sprawiła, że śp. Monika Zbrojewska prowadziła samochód mając 2 promile alkoholu we krwi, to fakt, że prowadziła samochód, mając 2 promile alkoholu we krwi spowodował, że wybuchła „nagonka”. To „akcja” śp. wiceminister spowodowała „reakcję” - za tę „akcję” ponosi więc wyłączną odpowiedzialność jej sprawczyni.

Na tym poziomie odpowiedzialność mamy wytyczoną klarownie, czas więc przejść do „reakcji”, czyli rzekomej „nagonki”, względnie „linczu” medialnego. Nie ulega wątpliwości, że śp. Monika Zbrojewska dopuściła się czynu godnego napiętnowania, jedyne pytanie, jakie w tym momencie powstaje, dotyczy proporcjonalności tego napiętnowania. O „linczu” i „nagonce” możemy mówić wyłącznie wtedy, jeżeli uznamy, że reakcja na czyn wiceminister była niewspółmierna i przesadzona.

Czy była przesadzona? Moim zdaniem nikt, kto traktuje życie publiczne w miarę poważnie, nie może na to pytanie odpowiedzieć twierdząco. Przede wszystkim czyn śp. Moniki Zbrojewskiej to nie było li tylko „uchybienie standardom”, to było narażenie zdrowia i życia innych ludzi (bo tylko tak kwalifikować możemy jazdę pod wpływem alkoholu). Mało tego, ten czyn został popełniony przez osobę na wyjątkowo „wrażliwym” stanowisku – wiceminister sprawiedliwości z definicji musi być postacią dla prawa sztandarową, jeżeli nie jest, musi liczyć się z reakcją wprost proporcjonalną do prestiżu swojej funkcji.

Trzeci aspekt dotyczy celowości owego napiętnowania medialnego. Czy było ono potrzebne, czemu miało służyć i czy nie można było sobie darować, wiedząc już, że Zbrojewska zostanie odwołana?

Moim zdaniem nie. Życie publiczne pełni bardzo ważną funkcję dla życia społecznego w ogóle – powinno być pewnym przykładem, wzorem, punktem odniesienia. Dlatego świadomość napiętnowania musi rodzić mechanizm prewencyjny, dyscyplinujący elity. Dla jakości życia publicznego kluczowa jest świadomość osoby, która dopuszcza się jakiegoś przewinienia, że ryzykuje swoją pozycję, stanowisko, opinię. Dotyczy to tym mocniej polityków, bo oni utrzymują się z pieniędzy publicznych.

Dlatego właśnie funkcja społecznego napiętnowania nie może abdykować w wyniku oceny ex post. To jest zresztą najpoważniejsza dziura w rozumowaniu Konrada Piaseckiego, Dominiki Wielowieyskiej i ich akolitów. Przypisują moralną odpowiedzialność na podstawie skutków, których moim zdaniem nie można było przewidzieć. Ale nawet, jeżeli założymy, że samobójstwo śp. Moniki Zbrojewskiej było do przewidzenia, nie oznacza to, że należało zaniechać napiętnowania, bo takie rozumowanie zaprowadziłoby nas nieuchronnie do wniosku, że nie wolno piętnować nikogo, kto dopuści się poważnego przewinienia, ponieważ zawsze istnieje możliwość, że nie udźwignąwszy krytyki, targnie się na własne życie.

Monika Zbrojewska nie jest pierwszą, i niestety nie jest ostatnią osobą ze szczytu hierarchii społecznej, która przegrała swoje życie. Być może Bóg zawinił, być może genetyka, być może splot niekorzystnych zdarzeń – każdy odpowie sobie zgodnie ze swoim systemem wartości. Pamiętajmy jednak, że jeżeli w majestacie śmierci ulegamy pokusie zdjęcia odpowiedzialności, sami konsekwentnie musimy pozbawić się podziwu i uznania dla tych, którzy, pomimo życiowych problemów i upadków, swoje życie jednak wygrywają.

Zapraszam na FB

https://www.facebook.com/t.laskus

Zapraszam do śledzenia na TT

https://twitter.com/tomeklaskus

Data:

Tomek Laskus

Tomek Laskus - https://www.mpolska24.pl/blog/tomek-laskus

Student UW
Twitter: https://twitter.com/tomeklaskus
Facebook: https://www.facebook.com/t.laskus

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.