Rosja jest
okupowanym /choć już nie przez „złotą Ordę”, ale jej potomków/ terytorium, z
którego okupacyjna administracja pod nazwaniem „KREML” ściąga regularnie „haracz”.
I jak by nie patrzeć, więcej nijakiego sensu w istnieniu Rosji jako państwa
nie ma. Jest to po prostu - jakby to
powiedzieć - dziurawa ideologiczna zasłonka, no może jest kilka powodów pozwalających
utrzymywać w posłuszeństwie takie ogromne terytorium, wymienię je chociażby wg
kolejności posługiwania się nimi: oszustwo, przekupstwo, strach, gwałt, terror
i jedyna możliwa forma kierowania tym bajzlem – despotyzm. A despotyzm to ciężka
dla obywateli i nie tylko, cyniczna i niekiedy krwawa forma rządzenia, dlatego słabeusze
bardzo szybko spadali z kremlowskiego tronu, a wielu lądowało prościutko w
trumnach. W Rosji wiekami wycinało /i wycina / się każdego, kto mógł lub
ośmielił się okazać opór terrorowi i despotyzmowi władzy. Takim oto sposobem pozostali
tu tylko niewolnicy i ich dozorcy. W Rosji wszystko jest nienaturalne i nieprawdziwe,
nie ma tam demokracji, wolności słowa, praw człowieka i wolnych wyborów. Jest tylko
nędzna imitacja tego wszystkiego, czyli tzw. „maskirowka”, a to dlatego, aby
uniknąć prawdziwej politycznej konkurencji, która musi być, co założono z góry,
przegraną.
A Zachód - jest to stałe zagrożenie dla Rosji. Zachód bardzo destrukcyjnie
i zaraźliwie wpływa na rosyjskich niewolników i ich dozorców, cały czas uwodzi
rosyjskie „homosovieticusostwo” mocno zmaterializowaną konkurencyjnością wad i zalet
swojego systemu.
Stalin, kiedyś jakoś tak powiedział, że Iwan Groźny
robił wszystko prawidłowo, tylko nie zdążył dorżnąć nieobliczalnych i hardych bojarów /Radek
gdzie jesteś?!/. A Zachód to taki niesamowicie upierdliwy sąsiad, który
przeszkadza Rosji właśnie dorżnąć tych niewygodnych współobywateli, niechcących
być jedną szarą niewolniczą masą. Nie dając dorżnąć niezadowolonych /i znowu Radek
Sikorski się kłania/, Zachód nie daje Rosji być jednym szarym scalonym monolitem
kierowanym z Kremla, więc tym samym Zachód świadomie czy też nieświadomie staje
się śmiertelnym wrogiem Kremla. A po bez
mała wiekowej rzezi niepokornych Kreml i Rosja na prawie 90%. Są jedną całością /jednak
dorżnąć się wszystkich nie dało - syndrom Sikorskiego, czyli pozostaje rżnąć
głupa/. Stąd i nienawiść do Ukrainy, Majdanu i do wszystkiego, co choćby lekko tylko
pachnie wolnością lub gloryfikowaniem znienawidzonego Zachodu. Na Majdanie „ukraińska
czerń” pozwoliła sobie na niebywałą zuchwałość i bezczelność i w cholerę pognała
prawie cały okupacyjny-kryminalny-ruskojęzyczny reżym. Właśnie za to Ukrainę i Majdan tak znienawidził
władca Kremla wraz z wiernymi bojarami, a także w te pędy /co by car był
zadowolony i nie rozserdywsia/ zrobili to kremlowscy niewolnicy i ich dozorcy.
Dla Rosyjskiego homo sovieticusa takie działania są poza granicą wąskiej
percepcji, rozumienia i wyobraźni, bo całkowicie rozkruszają jego prawie wiekowy
„święty” ustrój rosyjskiego homo-sovieticusostwa, gdzie prawo do gwałtów i
grabieży mają tylko wyższe klasy uprzywilejowane nad niższymi. A wszystko inne
to jest profanacja i „koszczuństwo”. Właśnie dlatego Rosyjski homo sovieticus odmawia
wiary w to na przykład, że Majdan zorganizowali prości ludzie, obywatele ukraińscy.
Oni święcie wierzą, że Ukraińcy sami sobie po japońsku chcą zrobić seppuku i
trzeba ich „ratować”. A Majdan w pojęciu rosyjskiego homo sovieticusa – to przecie
czyste harakiri. „Ruski homo sovieticus” prędzej uwierzy w to, że głupich
Ukraińców oszukali amerykanie, aby zrobić „kuku” Rosji.
Trzeba przyznać, że Putinowi tymi niestandardowymi działaniami udało się odciągnąć na jakiś czas nieunikniony krach Rosji. Ale i on już nie ma sił trzymać tego ogromnego terytorium w posłuszeństwie. Ani pieniędzmi, ani strachem, ani terrorem. Rosja się rozpada nie dlatego, że siły wewnętrzne czy też zewnętrzni wrogowie tego chcą, a dlatego, że ludzie powinni żyć i rozwijać się w wolnym środowisku, a nie w koncłagrze. I jak tylko ściany, koncłagra osłabną, a dozorcy się wystraszą, to więźniowie się rozbiegną w różne strony. Ale potem jak zwykle w życiu bywa /znamy to z tzw. „rewolucji solidarności”/, wielu więźniów będzie żałowało tej ucieczki, wspominać będą więzienie jak rodzinny dom, gdzie regularnie wydawali makaron i „bałandę”, będą marzyć o powrocie za kraty, no i oczywiście znajdą się tacy, którzy będą grać i zarabiać na tych uczuciach /wypisz wymaluj jak w POlsce/. Wszak człowiek rodzi się wolnym, jak mawiają mądrzy ludzie, za wyjątkiem kremlowskiej krainy - tam wolności trzeba się uczyć, jak z niej korzystać, jak z nią żyć itp. Duperele, bez których zostaniesz znowu „rabem” i wolność tylko będzie ci przeszkadzać. Coś toczka w toczkę jak w „Priwislinskiej Gubierni” tu POlski homo sovieticus trzyma się jeszcze krzepko – a jak długo? No to już zależy tylko od dobrowolnych „rabów” we własnym kraju, czyli POlaków, czy w końcu pogonią w cholerę bandycką, złodziejską i pazerną władzę, bo rozbiec się, to już się rozbiegli po świecie, jak tylko mury więzienia osłabły i dozorcy ciut się wystraszyli, czy wrócą? Nie wiem, ale wielu deklaruje, że tak…..jak się władza zmieni. Więc do ku..y nędzy, zróbmy to! A więc 25X2015 roku w niedzielę, POgońmy to draństwo tam, gdzie jego miejsce – do Wronek, Mokotowa, Sztumu itp. „Sanatoriów” niech odpoczną po"ciężkiej pracy", od 5 lat do dożywocia powinno im wystarczyć jako „nagroda”, tak jak domaga się tego niejaka Kidawa-Błońska.