...ale tylko niektórych.
Mam do was prośbę, taki apel
ateusza, którego strasznie martwi to, że wciąż się jątrzy i próbuje
ludzi dzielić, a wy się dajecie podpuszczać. Piszę to do was, moich
przyjaciół i znajomych katolików, którzy bierzecie udział w
rozpowszechnianiu różnych idiotycznych, czasami głupich, nieraz i
haniebnych żartów, a to z hierarchów, a to z księży waszego
Kościoła. Jeśli gdzieś pojawia się jakaś dyskusja, to zasłaniacie się
"troską" o Kościół, zapewniacie, że wiecie, że nie wszyscy tacy są, że
to tylko redemptoryści ogólnie, albo biskupi, a w ogóle to przecież nie
może tak być, żeby ksiądz nie mógł powiedzieć prawdy, jeśli jest ona
niezgodna z tym, co mówi biskup.
Stało się to ostatnio nagminne.
O
ile wiem, to ksiądz diecezjalny jest winien posłuszeństwo biskupowi,
koniec, kropka. Taki jest wasz Kościół. Tak to po prostu działa.
Warto
zwrócić tutaj uwagę na pewien fakt, na który staram się wciąż w takich
przypadkach zwracać uwagę, ale jak widać nie do wszystkich to dociera.
Większość
uczestników takich dyskusji, jak i ci, którzy powielają te głupie żarty
twierdzą, że są katolikami, ale uważają, że biskupi nie mają racji, że
Pan Bóg to, że Biblia tamto. Że oni nie potrzebują biskupa, by wiedzieć
co dobre... A przecież mają oni otwartą drogę do szeregu kościołów
protestanckich, w których spotkają innych ludzi, którzy myślą tak jak
oni. Zupełnie nie rozumiem, czemu z tego nie korzystają? Ja rozumiem, że
wierzą w Boga i chcą mu oddawać cześć, ale przecież wasze działania
pokazują, że z całą pewnością chcecie to robić w INNYM kontekście!
Kościół
Katolicki jest instytucją opierającą się na bardzo sztywnych zasadach,
które niewiele mają wspólnego z demokracją, wolnością słowa i tym
podobnymi sprawami, które wydają się wam bliskie. A kościoły
protestanckie powstały właśnie dlatego, że ludzie tacy jak wy uznali, że
nie potrzebują sztywnych ram nauczania instytucjonalnego, że wystarczy
im Biblia, a kwestie grzechu i tym podobne sprawy załatwią sami z Panem
Bogiem.
Czemu nie zainteresujecie się na przykład kościołem
luterańskim? Tam są nawet odprawiane msze, w zasadzie tak samo jak w
Kościele Katolickim, tylko drobne sprawy w Wyznaniu Wiary są zmienione.
A
u kalwinistów jak się przyjdzie do pastora i powie się "zgrzeszyłem" to
co najwyżej pastor odpowie ci: NO TO MASZ PROBLEM, Z KTÓRYM TERAZ
MUSISZ SOBIE JAKOŚ PORADZIĆ. Prawda że ładne? Protestanci nie mieszają
się do polityki, błogosławią związki pederastów, pozwalają na rozwody,
nie są przeciwni aborcji, popierają in vitro, pozwalają się kapłanom
swobodnie wypowiadać. Przecież to jest w zasadzie to wszystko, a nawet
jeszcze więcej, czego, jak mi się wydaje, oczekujecie od swojego
kościoła...
Wasze działania, które zapewne są wyrazem waszej
głębokiej frustracji wynikającej z pozostawania w strukturze, która wam
nie odpowiada prowadzą do jątrzenia niedobrej już i tak sytuacji w
Polsce. Ludzie się żrą między sobą, odwracają się od siebie, nie chcą
się ze sobą już nawet spotykać tylko dlatego, że jeden głosował na
Kukiza, a drugi powielił głupiego mema z księdzem Rydzykiem. Naprawdę
uważacie, że warto się ze znajomymi przestać spotykać tylko dlatego, że
są przeciw dopuszczalności aborcji, albo za tym, by pederaści mogli w
sukniach ślubnych zawierać związki małżeńskie? Mam kilku znajomych
protestantów - nie zauważyłem, by KTÓRYKOLWIEK z nich zajmował się
krytykowaniem na forach, czy w Facebooku Kościoła Katolickiego, jego
biskupów i księży, jego dogmatów. Zajmują się swoimi sprawami, traktują
swoją wiarę jak sprawę prywatną... Przecież wy też chcielibyście, by
religia była sprawą prywatną, nie?
Czemu się upieracie w takim
razie na pozostawanie w strukturze, która się wam nie podoba, skoro tuż
za rogiem są takie, które działają tak, jak by wam się to podobało?
Mielibyście mniej frustracji, i zajęlibyście się może czymś innym, co
nie jątrzyłoby i tak już nie najlepszej sytuacji w polskim
społeczeństwie. Przecież nie ma żadnego obowiązku, każdy może sobie
przystąpić do takiego kościoła, jaki mu odpowiada.
Czy ktoś z
was mi może to wyjaśnić? A może moglibyście się sami nad tym zastanowić,
z pożytkiem dla was samych i dla wszystkich wokół?
Gdyby
komuś przyszło do głowy strofować mnie, że mam się odwalić od spraw
wiary, bo jestem ateistą, odpowiadam, że mnie nie chodzi o wasze dusze,
których los mi jest obojętny, bo nie wierzę, by istniały. Mnie chodzi o
ten świat doczesny, ten, w którym żyję. O to, żeby był trochę lepszy, a
sądzę, że jak przestaniecie się zajmować swoimi frustracjami, to może
faktycznie będzie trochę lepszy.
A teraz przeczytaj coś napisał i spróbuj zrozumieć.
Przestań udawać że ci chodzi o dobro katolików. Zresztą na koniec przyznajesz że jesteś samolubem i dbasz tylko o swój interes pisząc:
"Mnie chodzi o ten świat doczesny, ten, w którym żyję. O to, żeby był trochę lepszy, a sądzę, że jak przestaniecie się zajmować swoimi frustracjami, to może faktycznie będzie trochę lepszy." - czyli dbasz tak naprawdę o swoją d*pę.
A skoro tak to zostaw świat wiary o którym pojęcia nie masz skoro piszesz też : "że Pan Bóg to, że Biblia tamto"
Używasz marksistowskiej łachmaniarskiej dialektyki publikując obrazek mający sugerować że Kościół niesłusznie potępia in vitro.
Otóż jest zasadnicza różnica. Niepokalane poczęcie jak sama nazwa mówi było dziełem czystym, dokonanym prze Boga.
Zapłodnień in vitro dokonują ludzie skrwawionymi przy aborcjach łapami usiłujący rywalizować lub tylko zastępować Boga.
Jeśli wy, ateiści, chcecie rozdziału Kościoła od państwa to się od nas ludzi wiary odpieprzcie i naprawiajcie się sami.