Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Powyborcze bicie piany

Z kronikarskiego obowiązku zrobię małe podsumowanie drugiej tury, bo nie to żeby mnie to jakoś specjalnie ekscytowało, bowiem to w głównej mierze są decyzje lokalnych społeczności, które jak sobie pościelą tak się wyśpią … albo i nie. Tak naprawdę są cztery aspekty II tury, o których warto wspomnieć. Przy czym trzy pierwsze mają istotne znaczenie, a ostatnia bardziej w sferze bicia piany ale nie sposób o nim nie wspomnieć.

Powyborcze bicie piany

Pierwsze co mi się narzuca to potwierdzenie, że PiS znowu przerżnęło te wybory w miastach na własne życzenie, po prostu nie wystawili w zasadzie nigdzie naprawdę silnych kandydatur. W większości były to osoby mało znane lub takie, które … nie mogły odnieść sukcesu. Przykład Sasina jest pierwszym, który mi się ciśnie na klawiaturę. Zamiast wystawić np. takiego Ołdakowskiego, który realnie mógł powalczyć o prezydenturę w Warszawie wystawiono gościa, który z Warszawą ma tyle wspólnego, że tu kiedyś pracował. Czemu nie wystawiono Ołdakowskiego. Sądzę, że jest to typowo partyjna rozgrywka i obawa Prezesa, że może sobie wyhodować zawodników z którymi może przegrać. Pokutuje tu myślenie, że lepiej tego typu sytuacje dusić w zarodku, co oczywiście odbija się na kondycji i wynikach partii. Ale jak to mawiają nie mój cyrk, w dalszą psychoanalitykę bawił się nie będę. PiS sam tworzy problemy, które później radośnie zasypuje radosnymi narracjami np. o fałszerstwach.

Drugi aspekt tym razem symboliczny, to Radom i Elbląg oraz Poznań i Wrocław. Ważne wizerunkowo dla Platformy, że odbiła Radom i Elbląg, bo to dwa mateczniki PiS-u. Mogą się podpierać, argumentem, że PiS źle rządzi. Ale dużo ważniejsze niż dla PO jest to ważniejsze dla Ewy Kopacz, która osobiście bardzo mocno się zaangażowała w Radom, czyli tak naprawdę postawiła na szali swój autorytet jako premiera, by udowodnić, że jak Donald potrafi też wygrywać w terenie. Miała fart udało się. Dzięki utrzymaniu Wrocławia, udało się podtrzymać pozór tego, że PO nie jest toksyczne, a Poznaniem można grać, że to dzięki PO można wygrywać.

Trzeci. Jelenia Góra, w której sytuacja to istny cyrk. Miasto, w którym Platforma walczyła sama ze sobą. O co chodzi. Niezależnie od rekomendacji partii w Jeleniej Górze wystartował człowiek Schetyny i w drugiej turze przy aktywnym wsparciu Schetyny wygrał z oficjalnym kandydatem Platformy. Zdumiewa tolerowanie takiej sytuacji. Taka jawna walka w łonie PO pokazuje, że Schetyna nie złożył broni. Stracił co prawda w zasadzie wszystko inne na Dolnym Śląsku, ale pytanie brzmi: Jak długo Ewa Kopacz po sukcesie w wyborach samorządowych będzie tolerowała takie jazdy? Czy może, w wyborach parlamentarnych możemy się spodziewać np. samodzielnych kandydatów Schetyny np. na senatorów? Ja na pewno będę się temu pilnie przyglądał, bo ta sytuacja będzie rozwojowa … jak mawiają prokuratorzy. Wyrok tak czy inaczej, wcześniej lub później na kogoś zapadnie.

Na koniec nie mogę nie wspomnieć o czwartym zdarzeniu najmniej w sumie istotnym, czyli prezydenturze Słupska dla Biedronia. Lewica spazmuje, że stoimy u progu przewrotu światopoglądowego, że ma oto księcia z bajki na białym koniu, zbawcę. Strasznie mnie to wszystko rozbawiło. Podobnie jak z nowym włodarzem Wadowic Mateuszem Klinowskim. Tak bardzo pragną nowego otwarcia, że za chwilę obu uduszą z nadmiaru miłości. Po pierwsze wygranie w Słupsku to dobrze odczytany kierunek wiatru przez Roberta Biedronia, który kreował się na apolitycznego (apartyjnego!) kandydata. Wpisał się w narrację, powszechnie powtarzaną, że samorząd to nie miejsce na ideologie, a chodnik nie ma barw partyjnych. Obiecywał mieszkańcom Słupska normalność, przy rozpoznawalnym nazwisku przy tak zapuszczonym mieście jak Słupsk, gdzie w 100 tysięcznym mieście nie ma nawet izby położniczej czy lekarza geriatry naprawdę nie trzeba było wiele czarować mieszkańców. Ukłony, że to potrafił wykorzystać. Tylko tyle i aż tyle. To nie jest żaden sukces lewicy, czy znak, że społeczeństwo się zmienia. Społeczeństwo uwierzyło w tą powszechną narrację o samorządzie. I ten wybór wcale nie pomoże naszej kanapowej lewicy, bo nie będzie miał w najbliższym czasie żadnego przełożenia. Może za parę lat jeżeli Biedroń dojrzeje i sprawdzi się jako samorządowiec, póki co emigrował z krajowej polityki. Ten wybór natomiast będzie miał gigantyczne znaczenie i zrujnował już w tej chwili narrację środowisk lewicowych i LGBT na temat homofobiczności polskiego społeczeństwa. Powtarzanie jak mantry tych utartych frazesów o braku tolerancji Polaków nie wytrzyma argumentu Słupska, jakichkolwiek zaklęć by nie używali. Pytanie czy się pozbierają, po tym wyborze. Nie sądzę, a środowiska przeciwstawne zapewne z lubością będą używały tego argumentu. I będzie on prawdziwy.

Tyle.

Data:
Kategoria: Polska

Mariusz Gierej

Mariusz Gierej - https://www.mpolska24.pl/blog/mariuszgierej

Dziennikarz, publicysta ...
"Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły." Nicolás Gómez Dávila.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.