Moi Koledzy redakcyjni postanowili poszperać i wygrzebali różne dziwne sprawy związane z tym co się wydarzyło na lotnisku Siewiernej pod Smoleńskiem 10 kwietnia br. Opublikowaliśmy to na blogu pracowniczym, bo jest w tym wszystkim jakaś tak zadziwiająca medialna zmowa milczenia wokół katastrofy prezydenckiego samolotu. W związku z tym, że budziło to nasze wątpliwości opublikowaliśmy zagraniczne materiały medialne, ale pora bym i ja się w tej sprawie wypowiedział. W komentarzach zapewne czytacie co o tym całym zdarzeniu myślę nie mnie jednak postanowiłem to zebrać w jedną całość.
Jednak coś w tym jest, bo pierwsze reakcje jakie słyszałem od zwykłych ludzi, na ulicy, kolegów, rozmawiających przez telefon brzmiały cytuję jednego z telefonujących: “jeśli mielibyśmy (Polska) wroga to miałby idealną sytuację...(dalej niestety nie słyszałem)”.
Czyli wbrew temu co podaje się w mediach na temat przyjaźni rosyjsko-polskiej po wypadku, zwykli ludzie twierdzą co innego. I może właśnie o to chodzi, o kreowanie, wzmacnianie postaw antyrosyjskich w Polsce. Nie jestem rusofobem, ale „Ruskim” nie wierzę za grosz. Moim zdaniem jeśli to był zamach to jak w przypadku WTO “zleceniodawca” będzie nieujęty, ponieważ świetnie się potrafi ukrywać i kierować strumień świadomości mediów i ludzi w inną stronę.
Wróćmy jednak do korzeni, bo dzisiaj już mało kto już pamięta historię o Lechu, Czechu i Rusie, którzy mieli wspólnych rodziców. Być może chodzi właśnie o to, żeby nie pozwolić na ponowne zjednoczenie Słowian, poprzez budowę tarczy antyrakietowej i inne prowokacje jak wypadek samolotu i kontrowersje z nim związane. Być może tak jest tego nie wiem, ale coś w tym wszystkim jest jednak nie tak...
Pierwsze co mi osobiście przyszło do głowy po wypadku to myśl, że to Amerykanie za tym stoją (nikt chyba tego nawet nie próbował przewidzieć w Polsce), po pierwsze nikt ich nie będzie podejrzewał, po drugie zyskają najwięcej gdyby wyszło, że to Rosjanie są w jakikolwiek sposób związani z wypadkiem. Czy tak może być?
Śledząc systemy myślowe typu DEIR i ich odpowiedniki w USA, rozdrażnionego pilota można zmanipulować i sprowokować nawet mały błąd, który skończy się wypadkiem w przypadku samolotu. Myślę raczej o małej grupie wpływowych osób w USA (wojskowych, producentów broni??) którzy mają takie możliwości i dostęp do biorobotów PSI (ludzi trenowanych od małego na broń psychotroniczną). W związku tym odwracam kota ogonem? Wiem o tym ale można też tak pomyśleć?
Wyobraźmy sobie
alternatywną sytuację – wracający samolot Tuska także ma wypadek i wszyscy giną, mamy pewną wojnę z Rosją znając skorych do bójki Polaków, kto by na tym skorzystał??? Na pewno nie Rosja. To tylko takie moje wolne przemyślenia, a może nawet intuicja. Jednak tak się nie stało i oby więcej już do takich tragedii nie dochodziło, bo dosyć już mamy w tym kraju męczenników....
Tym bardziej w obliczu nowej „zgody” narodowej” należy bezwzględnie wyjaśnić wszystkie wątpliwości oraz obalić hipotezy nawet te najbardziej durne, że to amerykanie maczali w tym palce. Dostaliśmy od losu kolejną nauczkę i ostrzeżenie, a więc nie zmarnujmy tej ofiary życia dla doraźnych celów politycznych.
Aby Polska, była Polską....
Fiatowiec