Łukasz Wejchert dociąga do 40-stki ale prawdziwego życia jeszcze nie poznał.
Dlatego może spoko bujać się w hamaku w biurze.
Łukasz urodził się w latach 70-tych w Danii, gdzie jego tato realizował określone zadania. Przypominamy młodszej generacji, że według dyrektyw Układu Warszawskiego Dania miała być celem ataku Ludowego Wojska PRL w przypadku wojny z imperializmem.
Za młodu tato opłacił Łukaszowi dobre szkoły i załatwił pierwsze praktyki. Potem tato ściągnął go do ITI, gdzie młody dziedzic biegał za konsultantami McKinsey i za szwajcarskimi najemnikami, patrząc jak to się robi. Młody Łukasz próbował lansować swój własny portal internetowy, ale nic z tego nie wyszło. Tato kupił mu więc portal Onet, którym Łukasz bawił się przez dekadę. Niestety, niewidzialna ręka losu zdecydowała, że tato musi umrzeć a po śmierci taty szwajcarski kasjer ITI wypchnął Łukasza z firmy i sprzedał Onet sąsiadom z Zurychu czyli spółce Ringer Axel Springer (RAS).
Lukasz dostał kasę za część akcji ITI i osiadł w biurze swojej siostry Agaty, gdzie utworzył na początku 2012 roku spółkę o nazwie Dirlango, która miała zadziwić cały świat i pokazać, że my też mamy talenty na miarę Steve Jobsa, Billa Gatesa czy też Jeffa Bezosa. Niestety po dwóch latach wizjonerskiej działalności niewiele z tego wyszło poza beknięciami iTaxi oraz pomocą przy utworzeniu niszowego Virgin Mobile.
Łukasz Wejchert wstał wiec z hamaka zdecydował się na powrót do tego co robił wcześniej. Łukasz stał się właśnie częścią nowego rozdania w Wirtualnej Polsce, poprzez zakup małego pakietu akcji portalu, jako mniejszościowy partner MCI.
Internauci od razu zrozumieli co będzie grane, o czym świadczą komentarze, takie jak na przykład:
"No to wiadomo co będzie: OnetBis - plotki, majtki, zdrady, tytuły wiadomości niezgodne z treścią, żeby nakręcić klikalność. A i jeszcze jedno - 10 maili dziennie SPAM-u na poczcie"
http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/grupa-wirtualna-polska-bez-zarzadu-wp-a-z-lukaszem-wejchertem
Można powiedzieć, że młody Wejchert osiągnął większy sukces w pieczeniu bułeczek w swojej restauracji "Bistro Charlotte" przy Placu Zbawiciela (naprzeciwko Tęczy), jako że restauracja jest modna wśród modnej warszawki.
To kontynuacja rodzinnej tradycji, śp. Jan Wejchert nadzorował co prawda panamskie pieniądze w TVN ale widać tylko wykonywał rozkazy i telewizja go nudziła. Jan Wejchert próbował utworzyć w latach 90-tych sieć piekarni o nazwie "Jan Piekarz". Skończyło się na sklepiku w Starej Papierni w Konstancinie.
Z ITI też mało co zostanie, ale to chyba nie zmąci snu Łukasza na hamaku.
Fajna Polska czyli fajny widok na fajną tęczę z fajnej restauracji Wejcherta