W rozmowie z PAP człowiek zajmujący się piłką stwierdził – „Przygotowałem dla grupy delegatów z Podkarpacia materiały, które miały pokazać delegatom na zjazd, jak są załatwiane w PZPN bardzo ważne sprawy i wskazać m.in. na brak transparentnych zasad dotyczących przetargów, co może rodzić patologie. Chciałem, by delegaci na tej podstawie ocenili władze związku, zastanowili się nad jego funkcjonowaniem. Materiały wcześniej jednak trafiły do mediów, co nie było moją intencją, i rozpętała się burza dotycząca korupcji. Ja nie mam na to dowodów, nie przesądzam, czy tego typu działania miały miejsce” – wyjaśnił Kulikowski.
Wyraźnie zastraszony, co można wyczytać między wierszami powiedział – „Chciałem pokazać prawdziwe oblicze Kręciny, a Lato w całą sprawę został zamieszany dość przypadkowo. Rozmawiałem z nim tylko dlatego, by dowiedzieć się, czy sekretarz generalny był u niego w sprawie przetargu. Może go jednak obciążać fakt, że nie zareagował” - dodał Kulikowski.
Czego aż tak bardzo wystraszył się biznesmen, który przez całe lata wspierał PZPN. Czyżby przesłuchanie na nim zrobiło aż tak silne wrażenie? Trudno powiedzieć, ale jednoznacznie mówi PAP – „Wniosek, że Lato jest umoczony w korupcję to manipulacja” – podkreśla człowiek, który od trzech lat nie ma już nic wspólnego z PZPN, chociaż bywa tam towarzysko.
Opowiada jednak ciekawą historię – „W 2008 roku poparłem kandydaturę Laty na prezesa i wspierałem finansowo jego kampanię, którą prowadził głównie Kazimierz Greń, dziś największy oponent szefa związku. Miałem negatywne doświadczenia dotyczące kierowania PZPN przez poprzednią ekipę i liczyłem na zmiany. Miałem też nadzieję, że zmiana prezesa pociągnie za sobą zmianę hierarchii, w tym sekretarza generalnego. Okazało się jednak, że Kręcina szybko wkradł się w łaski Laty, porozumiał z nim i zyskał więcej władzy niż miał za czasów Listkiewicza. Urządzając prowokację chciałem pokazać jego prawdziwe oblicze” – wyjaśnił w rozmowie z dziennikarzami PAP.
Po wypowiedzi Zdzisława Kręciny na zjeździe PZPN, że to szantaż i to tylko gra, a on jest czysty działacze PZPN-u uwierzyli, człowiekowi, którego wiarygodność stoi pod znakiem zapytania, bo powiedział, że być może złoży w poniedziałek doniesienie do prokuratury. A więc czekamy Panie Kręcina!
Jednak Kulikowski twierdzi, że "nie ma pojęcia, o jakiej grze mówi Kręcina" i ja mu wierzę! Podkreśla– „Ale nie dziwi mnie jego postawa, bo nagrania pokazały, że był zainteresowany otrzymaniem korzyści. Zatem musi się jakoś bronić. Ja nie wiem, czy firma zaprzyjaźniona z nim wygrała przetarg na budowę siedziby PZPN, ale nagrania pokazują, że mogło dojść do nadużyć. To jednak będą oceniać organy ścigania” – dodał w wypowiedzi dla PAP.
Na zarzuty środowiska piłkarskiego związanego z PZPN, iż miał być zainteresowany konkretnymi rozstrzygnięciami przetargu na budowę nowej siedziby PZPN odpowiada, że to bzdura. Jasno i klarownie podkreśla – „Ludzie mają złe informacje. Od czterech lat nie mam nic wspólnego z branżą budowlaną. Teraz zajmuję się uczeniem dzieci gry w piłkę. I tyle” – stwierdził.
Oczywiście nie powstrzymał się przed skomentowaniem postawy działaczy na piątkowym zjeździe PZPN. Ocenił – „Już zjazd pokazał, że działacze tak naprawdę nie są zainteresowani wyjaśnieniem tematu. Przyjęli tłumaczenia Kręciny i tyle” – podkreśla wyraźnie zbulwersowany tą sytuacją i nie uspokaja, go doniesienie minister sportu do prokuratury.
Przyglądając się tej sprawie z bliska, bo śledzę to co dzieje się w PZPN od czasów Listkiewicza dochodzę do wniosku, że zamienił stryjek siekierkę na kijek. W PZPN jest tak wielkie bagno, że jedynie zburzenie tej zmurszałej betonowej fasady może przynieść zamierzone efekty. Jednak "przypadek" z uderzeniem w Jana Tomaszewskiego teczkami oraz obecna afera pokazują, że „układ” tam trzymający władzę tak łatwo się nie podda (przecież od dawna wiadomo iż PZPN to synekura z minionego sytemu).
Fiatowiec