Na zdjęciu Grzegorz Kiszluk.
Kiszluk na swojej stronie internetowej pisze – „Oto mój manifest, wynikający ze złości, rozgoryczenia i braku skoordynowanych działań w procesie budowy wizerunku Polski, czyli niezbędnego elementu dla rozwoju polskiego eksportu oraz ogólnego dobrostanu polskiej gospodarki...” – podkreśla człowiek zajmujący się marketingiem.
Twierdzi jednocześnie w manifeście – „Nigdy nie widziałem plakatu, na którym byłoby napisane : „Jesteśmy solidnym narodem! – podpisano Niemcy”. Wizerunku Polski nie stworzą pobożne życzenia ani piękne kampanie reklamowe czy promocyjne. Do odwiedzin turystów czy wzrostu zainteresowania inwestorów nie przyczyniają się największe nawet „sukcesy” na targach turystycznych czy przestarzałych już wystawach światowych. Partnerstwo Publiczno-Prywatne – konieczne od zaraz! Jego brak zapóźnia nas cywilizacyjnie!” – apelując o zmianę sposobu promocji Polski.
Podaje dla przykładu rozpoznawalne światowe marki jako wizytówki krajów. Muszę mu przyznać rację, bo – „Wiedzę o krajach oraz świadomość cech narodowych ich mieszkańców rozwijamy przede wszystkim dzięki produktom: użytkowym, turystycznym, biznesowym... Nokia = Finlandia, Zara = Hiszpania, Mercedes = Niemcy, FC Barcelona = Hiszpania, Ikea = Szwecja, bankowość = Szwajcaria czy Trentino = narciarstwo, Egipt = wakacje...” – trafnie zauważa proste analogie rzutujące na rozpoznawalność kraju przez markę.
Ubolewa, że w tym naszym pięknym kraju nad Wisłą – „Polska nie ma takich produktów i długo nie będzie ich miała, ponieważ brakuje „woli politycznej”, przekonania wśród rządzących (się) w Polsce. Brak realizacji Partnerstwa Publiczno-Prywatnego zapóźnia nasz kraj cywilizacyjnie. Strach polskiego rządu przed współpracą z polskim biznesem hamuje eksport polskich produktów (również turystycznych)... Tymczasem mechanizm tego strachu jest trywialny: każde spotkanie z biznesmenem grozi relacją w tabloidach i sugestią korupcji. „Wolę na boku zostawić interes kraju” – myśli sobie polityk – „żeby tylko nie ryzykować głosów wyborców!”.” – w swoim manifeście Grzegorz Kiszluk.
To trzeba było zmienić – „Wielką szansą było Euro 2012. Dlaczego zaś nie będzie, dowodzi statystyka aplikacji o bilety... na 12 mln zgłoszeń aż 90 proc. stanowili Polacy i Ukraińcy!” – ale niestety wyszło jak zwykle. Czy my musimy się na to godzić? Nie wolno nam tego zrobić i dla tego powinniśmy wesprzeć ten projekt, który ma szansę pomóc w promocji Polski na świecie. Jednak na samym początku musimy się zastanowić co tak naprawdę chcemy promować poza granicami kraju. Więcej w materiale filmowym Bankier.tv.
http://www.youtube.com/watch?v=GAqFojapCTU&feature=youtube_gdata
Grzegorz Kiszluk to jeden z pionierów reklamy w Polsce. W latach 1991 – 1996 dyrektor działu mediów Publicis FCB i dyrektor generalny Optimedia Poland (1994 – 1996). Od 1996 do 1998 członek zarządu Związku Kontroli Dystrybucji Prasy i pierwszy prezes rady nadzorczej spółki Polskie Badania Czytelnictwa. Od 1999 z-ca prezesa zarządu, a od 2003 do 2005 r. prezes rady nadzorczej Międzynarodowego Stowarzyszenia Reklamy w Polsce (IAA). Prowadzi wykłady z marketingu i reklamy w szkołach wyższych. Członek jury festiwali: Crackfilm, Złote Orły, Boomerang, Media Trendy, KTR. Laureat „Stalowego Przęsła 2004” w kategorii budowania mostów między różnymi poglądami i aspektami komunikacji rynkowej, a w szczególności za działania integrujące różne środowiska zawiązane z komunikacją rynkową i pozwalające wykorzystać synergię ich współpracy. Pierwszy redaktor naczelny magazynu Impact. Od 1999 właściciel Wydawnictwa Reklamowego AdPress i redaktor naczelny pierwszego magazynu marketingu i sprzedaży Brief.
W tekście wykorzystano cytaty z manifestu opublikowanego przez Grzegorza Kiszluka na jego stronie internetowej za jego zgodą i wiedzą.
mPolska24
