Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

13-ty grudnia roku pamiętnego

Patrzę na dzieci, których to guzik obchodzi, którym sprzedaje się każdą brednię. Bo teraz już można. Jest demokracja. Na ludzi, którzy płacą za kilogram ziemniaków dziesięć razy tyle niż płaci się rolnikowi. Można, bo śrubka do sedesu potaniała i należy wyrównać nierówność. Nikomu nie przyjdzie na myśl, żeby pojechać kupić pół tony ziemniaków od rolnika i sprzedać z podwójnym zyskiem. Mamy demokrację.

Patrzę na dzieci, których to guzik obchodzi, którym sprzedaje się każdą brednię. Bo teraz już można. Jest demokracja. Na ludzi, którzy płacą za kilogram ziemniaków dziesięć razy tyle niż płaci się rolnikowi. Można, bo śrubka do sedesu potaniała i należy wyrównać nierówność. Nikomu nie przyjdzie na myśl, żeby pojechać kupić pół tony ziemniaków od rolnika i sprzedać z podwójnym zyskiem. Mamy demokrację.

Nic dziwnego, że ludzie tęsknią za tamtymi czasami.

Grudzień 1980 - Dwa dni (48 godzin) stałem w mrozie po plasterek szynki na Święta w kolejce przed sklepem, zabrakło tuż przede mną. Całe szczęście jak wychodziłem dorwała mnie sąsiadka (sąsiedztwo wtedy było szeroko pojęte) i mówi, proszę pana, miałam dostawę ze wsi, szyneczka pana interesuje. Przecież nie będę wracał z pustymi rękoma. Zapłaciłem dwa razy tyle, ale było.

Potem karpik, galareta, sylwester.

I przyszedł rok 1981-y. Strajki, tablice, tablice, strajki. Rejestracja NZS-u. Na półkach w sklepach trochę octu, czasami mąka pszenna. Ostatni strajk. Listopad, z małym przerzutem na grudzień (10-ego). Siostry z pobliskiego zakonu przynosiły nam pomidorową z karaluchami. Nie narzekaliśmy. Trochę mięsa i odrobina skrobi. W międzyczasie trochę atrakcji. Desant na WOSP, chłopcy z wiertaliotów spuszczają sie po linach. Pokazówka. Dotarłem kwadrans za późno.

Koniec strajku. Impreza. Chłopcy na polibudzie bardziej uparci. Strajkują dalej.

Wychodzę o poranku (13-tego). Coś mi nie pasuje. Ale idę. Myślę sobie Rakowiecka, Plac Unii Lubelskiej, autobus do domu. Ale jakoś dziwnie dużo tych morowych chłopaków. Dochodzę do Kina „Moskwa:. A tam pancernik Potiomkin pod napisem „Apokalips now”. Pytam się jakiejś biednej kobieciny, „co się dzieje”, ona mi na to, „to pan nie wie, stan wojenny”, potem patrzy się na mnie i mówi „pan lepiej sie ukryje, takich młodych to zatrzymują”.

Pędzę na uniwerek, bramy, jak „stalachitowe łąki morza”, nic się nie dzieje. Lecę na Mokotowską. Tłum. Z piątego piętra wyrzucają archiwa „Solidarności”. Z jednej strony podlatuje ZOMO, tłum się nie rusza, z drugiej strony podlatuje ZOMO, tłum się nie rusza. Zahipnotyzowany tym, co leci z okien „regionu”. Ruszam się, bo czas pójść po śpiwór, po drodze spotykam kolegę, który też idzie po śpiwór. Umawiamy się. Już czas zejść do podziemia.

Marek Zatoń

Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.